Runmagedon Rekrut jak Bitwa pod Grunwaldem. Runmageddon Games „wypruwał” do cna [FOTO]

 

Runmagedon Rekrut jak Bitwa pod Grunwaldem. Runmageddon Games „wypruwał” do cna [FOTO]


Opublikowane w ndz., 19/07/2015 - 09:11

W sobotę na Torze Wyścigów Konnych na Służewcu żar lał się z nieba. Mimo to miłośnicy ekstremalnych przepraw spod znaku Runmageddon dopisali. Była to bowiem - nie licząc drugiej części zabawy zaplanowanej na niedzielę - ostatnia szansa startu na stołecznym hipodromie w tym sezonie.

Biegacze jak rycerze

Warunki do biegania nie były więc najłatwiejsze. Kolejne serie ruszały na trasę co pół godziny. Przed swoją turą uczestnicy próbowali szukać ochłody w cieniu pobliskich, acz nielicznych drzew. W pewnym momencie jeden z zawodników przyrównał ten manewr do taktyki króla Władysława Jagiełły, szykującego wojska do Bitwy pod Grunwaldem w 1410 roku. Może to odległe historycznie porównanie, ale fakt jest taki, że Runmageddon to prawdziwa bitwa. Przeciwników nie brakuje...

Patelnia im nie straszna

Co ciekawe, tym razem zawodnicy nie startowali z tradycyjnych boksów startowych dla koni. Inauguracyjne metry to... basen, czyli „wodne spa” - jak ochrzczono to miejsce jeszcze w ubiegłym roku. Zanurzenie po pas w wodzie oraz kocioł przy wyjściu na twardy grunt skutecznie hamowały nadgorliwców. Do pokonania było w sumie 6 potwornie ciężkich kilometrów, bo większość trasy prowadziła po odkrytych i rozgrzanych terenach służewieckiej areny.

Na trasie tradycyjnie rozstawiono 30 przeszkód. Nie brakowało ścian różnej maści, zasieków, przepraw wodnych, przeszkody lodowej, która tylko na chwilę przynosiła ulgę w rozgrzany dzień, czy też lin. Raz trzeba było się wspinać na pionową linę, po chwili niczym Indiana Jonesa przedostać się jednego „brzegu” na drugi. Nie zabrakło też przeszkody mentalnej, podczas której trzeba było udzielić poprawnej odpowiedzi na zadane pytanie. Zła odpowiedź oznaczała dodatkowe kilkaset metrów katuszy (postaliśmy tu dłużej i wydaje nam się, że masochistów nie brakowało).

Tuż przed metą biegacze wskakiwali na olbrzymią poduchę, tzw. fly-bag. Kolejka do skoku była spora. Część osób rezygnowała z postoju lub ze względu na lęk wysokości wybierała karne burpess'y. Później jeszcze krótka wizyta w zadymionym namiocie, pojedynek na mięśnie z futbolistami i można było cieszyć się z finiszu...

Uczestnicy byli zachwyceni, bo...

Dostali to, na co liczyli

– Kariera sportowa odchodzi, ale czas na sprawdzanie się jest cały czas. Ciągnie wilka do lasu – powiedział nam na mecie Dobiesław Derbich, były zawodnik sekcji judo AZS AWF Warszawa. – To nad czym pracuję w klubie, to jedno. Tam znam możliwości zawodników i swoje. Tu nawet nie przeglądałem przeszkód każde utrudnienie było wyzwaniem, czymś nowym. Najbardziej obawiałem się liny; judocy normalnie nie mają z nią problemu, ale tu lina i ręce były mokre. Jak się okazało, poszło mi to chyba najlepiej – cieszył się nasz rozmówca. – Nie było takiego ćwiczenia które byłoby niewykonalne. Jest to ciekawa forma rozgrywki – podkreślał.

– Był to mój pierwszy start w biegu przeszkodowym. Ktoś ze znajomych rzucił hasło, żeby wystartować w Runmageddonie czy Spartan Race, no i jesteśmy. Biegnie nas czwórka, ale jest też większa grupa, która kibicuje – opowiadał nam Łukasz, ps. „Szaman” z Włocławka.

– Bardzo mi się tu podoba. Mam nadzieję, że uda mi się namówić kolejne osoby do startów. Niestety jestem jedynym, któremu zabrakło czas na treningi. Na początku zastanawiałem się więc czy w ogóle dobiegnę. Po chwili pojawiła się adrenalina, która mnie nakręcała. Nawet pionowa lina była przyjemna! Miałem problem z pytaniem „kto pierwszy opłynął świat” - powiedziałem Vasco da Gama … (poprawna odpowiedź to Ferdynand Magellan red) – emocjonował się zawodnik z Kujaw.

Jeden na jednego

Nowością sobotnich zmagań - i w całym cyklu - była konkurencja pn. Runnmageddon Games. Zasady rywalizacji są tu proste. Dwóch zawodników biegnie ramię w ramię i mierzy się z sobą w sprinterskim pojedynku na 200-metrowym torze pełnym przeszkód. Organizatorzy przygotowali m.in. pokonywanie ściany w kształcie dużej szpuli, bieganie z wiadrami pełnymi kamieni, wspinaczkę po ukośnej ścianie, przetaczanie opony i przeciąganie kamiennego bloczka. Na deser.... powrót tą samą trasą oraz pionowa lina.

Startu w Runmagedon Games nie mogła sobie odmówić Magdalena Szulc, zawodniczka która zwycięża seryjnie zawody pod szyldem Runmageddon. Ostatnio najlepsza okazała się pod koniec maja w Beskidach, gdy wygrała Górskiego Rekruta a dzień później Runmagedon Hardcore.

– Jest tu mało biegania, ważna jest siła. Pokonanie trasy zajęło mi ponad 5 minut, a jestem bardziej wypruta niż po Runmageddon Hardcore (25 km – red.). Runmageddon Games to krótki wysiłek, ale intensywny – analizowała zawodniczka w rozmowie z naszym serwisem.

– Na linie popełniłam błąd techniczny, bo miałam rękawiczki, które mi się zsuwały. Gdy je zdjęłam, jakoś to poszło. Rywalizowałam z chłopakiem, bo na daną godzinę nie zapisała się żadna dziewczyna. Z tego co wiem, to dużo kobiet się nie zgłosiło. Szkoda, bo im większa rywalizacja, tym większa zabawa – żałowała pani Magdalena, która w niedzielę... wystartuje jeszcze w Rekrucie, w ostatniej fali.

Idea zmagań „jeden na jednego” podobała się także Patrykowi Marszałowiczowi, który rywalizował w parze... właśnie z Magdaleną Szulc.

– Mam już za sobą Rekruta. Dziś był mój szósty start w Runmageddonie. Postanowiłem więc wystartować w Games. Jest to typowa „siłówka”, ale ważna jest też umiejętność pokonywania przeszkód. Nie można zapomnieć o technice. Najtrudniejsze są te okrągłe szpule, trzeba się umieć na wspiąć – oceniła Krakowianin.

– Tylko na początku ma się tak dużo siły, by mocno wyskakiwać do góry. Zresztą do całości trzeba się inaczej przygotować. To sprint, a nie 6 czy więcej kilometrów... Ale warto - fajna okazja do sprawdzenia się – dodał nasz rozmówca.

Niespodzianka

W sobotę rozegrano rundy eliminacyjne do Runmagedon Games. W niedzielę odbędą się finały. Drugiego dnia - już przy niższe temperaturze, a i nie wykluczone, że przy padającym deszczu - wystartują też kolejne biegi w ramach Runmagedon Rekrut. Łącznie w imprezie ma wystartować w sumie 3 000 uczestników.

Dodajemy, że kolejne edycje Runmageddonu odbędą się we wrześniu w Sopocie i na początku października w Myślenicach. Po drodze jeszcze niespodzianka, ale na szczegóły przyjdzie czas. Wielki Finał Runmageddonu zostanie rozegrany 24 i 25 października w Zabrzu. Polecamy!

Festiwal Biegów jest patronem medialnym Runmageddonu.

RZ


AKTUALIZACJA 19.7.2015

Jest rekord!

Za nami niedzielne zmagania. Dwudniowa impreza na Służewcu ustanowiła nowy rekord frekwencji podczas ekstremalnych biegów przeszkodowych rozgrywanych w Polsce! Wystartowało prawie 3000 osób!

Zwycięzcą Rekruta wśród mężczyzn został Miłosz Jarczok z Ligoty, a w kategorii kobiet najszybsza była Małgorzata Szaruga z Zabrza. Oboje reprezentowali zespół Fitness Club 24 z Czechowic Dziedzic.

W premierowej osłonie Runmagedon Games najlepszym zawodnikiem okazał się Wojciech Sobierajski. Wśród kobiet bezkonkurencyjna okazała się Małgorzata Szaruga.

– Przeszło rok temu na Torze Wyścigów Konnych na Służewcu, narodził się cykl biegów ekstremalnych Runmageddon, który w pierwszym roku we wszystkich edycjach zgromadził 3500 uczestników. Dziś tylko przez dwa dni, prawie 3000 osób świetnie bawiło się podczas Runmageddonu Rekrut. Cieszymy się, że taki sposób zaproponowanej przez nas formy spędzania wolnego czasu, znajduje coraz szersze grono zwolenników – cieszy się Jaro Bieniecki, Prezes Runmageddonu.

– Podczas tego weekendu zainaugurowaliśmy również nową formułę, czyli Runmageddon Games, w którym szansę na wyżycie się dajemy osobom spragnionym ostrej, bezpośredniej rywalizacji. Zaobserwowaliśmy także duży wzrost liczby najmłodszych uczestników w edycji Runmageddon Kids. Cieszymy się, że dzieci chcą spędzać wolny czas na świeżym powietrzu, a nie tylko przed komputerem.

– Słyszymy wiele pozytywnych opinii uczestników, którzy przekraczają linię mety. To jest dla nas największa nagroda za trud i wysiłek włożony w przygotowanie takiego wymagającego, ale i ciekawego toru przeszkód. Serdecznie gratuluję wszystkim, którzy w ten weekend podjęli wyzwanie i już teraz zapraszam do Sopotu na kolejną edycję Runmageddonu – zachęca Bieniecki.

Wideorelacja:

red. / mat. pras.

fot. RZ, Aleksandra Bulanowska, Bartosz Falkowski

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce