Samuraj triathlonu dopiął swego. Ale nie kończy kariery

 

Samuraj triathlonu dopiął swego. Ale nie kończy kariery


Opublikowane w pon., 17/10/2016 - 12:24

Jan Frodeno, zwycięzca MŚ Ironman na Hawajach zdążył już odpocząć, zjeść i pójść spać, gdy Hiromu Inada dopiero zbliżał się do mety swoich trzecich mistrzostw świata w triathlonie. I był to rekordowy start.

Pierwszy raz Inada pojawił się w Kona w 2013 r. Wtedy do limitu zabrakło mu kilku minut. Przed rokiem już tylko kilku sekund. Japoński zawodnik nie zamierzał jednak rezygnować z marzeń.

Japończyk zaczął trenować, gdy skończył 69 lat. Zrobił to, by my mieć zajęcie na emeryturze, a 40 godzin treningu tygodniowo spowodowało, że pokochał triathlon. Nie zawsze z wzajemnością. Pierwszy raz wystartował w wieku... 77 lat.

Nie zawsze kończył zawody. Przeżył problemy oddechowe i wyciąganie go z wody, ale zawsze walczył. Chciał zostać zwycięzcą w swojej kategorii wiekowej.

W ubiegłym tygodniu na hawajskiej trasie dopiął swego. Przepłynął 3,86 km w godzinę i 41 minut. Po kolejnych 8 godzinach i 6 minutach miał za sobą ponad 180 km na rowerze. Frodeno dokładnie tyle potrzebował, by zakończyć zmagania na pierwszym miejscu (8:06:30). Przed Japończykiem był jeszcze maraton...

Inada przebiegł 42,195 km w czasie 6 godzin i 24 minut. Na mecie pojawił się po 16 godzinach, 49 minutach i 13 sekundach, czyli z zapasem ok. 10 minut do limitu czasu. Radości nie było końca.

Hiromu Inada ukończył swoje wymarzone zawody jako 84-latek. Był najstarszym uczestnikiem imprezy, w której średnia wieku wynosiła 43 lata. Wygrał w kategorii M80-84 i zdetronizował poprzedniego rekordzistę tego przedziału wiekowego Amerykanina Hollendera, który w 2012 ukończył zawody jako 82-latek.

Japończyk załatwił swoje niedokończone wcześniej sprawy z Kona, ale na horyzoncie ma już nowy cel. Za rok wybiera się do Chattanooga, gdzie odbędą się mistrzostwa świata na dystansie 70,3.

IB


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce