Sylwestrowy parkrun okazją do toastu i podsumowań

 

Sylwestrowy parkrun okazją do toastu i podsumowań


Opublikowane w sob., 31/12/2016 - 13:42

W sobotę w całym kraju biegacze mogli zakończyć 2016 rok wybierając start w choćby w jednym z biegów parkrun Polska. Sylwestrowa edycja odbyła się m.in. w warszawskim Parku Skaryszewskim. Nie zabrakło życzeń, tortu i szampana piccolo.

Po odwołaniu Biegu Sylwestrowego Entre, zmagania parkrun zostały ostatnią okazja do startu w stolicy jeszcze w 2016 r. Biegacze do wyboru mieli kilka lokalizacji: Ursynów, Żoliborz, Bródno i Pragę-Południe. My odwiedziliśmy „Skaryszak”, gdzie rozegrano już 186. edycję biegu.

Na 5-kilometrowej trasie składającej się z dwóch pętli wystartował m.in. Piotr Mielewczyk, dla którego... był to dopiero pierwszy udział w parkrunie. Zawodnik RK Athletics, który w tym roku zajął 16. miejsce w maratonie w Wiedniu wśród mężczyzn z czasem 2:24:37 (rekord życiowy), pewnie zwyciężył, uzyskując czas 15:48. Do rekordu trasy Michała Berdalliego zabrakło 2 sekund. Dodajmy, że pakrun'owy rekord Polski należy do Artura Kozłowskiego i wynosi 14:41. Ustanowiony został w tym roku w Kaliszu.

– Rok 2016 był dla mnie udany. Może aspiracje były większe, ale udało się poprawić rekordy życiowe na takich dystansach jak 10 km, półmaraton i maraton – opowiadał Piotr. – W Wiedniu biegło mi się bardzo fajnie. Kryzys przyszedł późno, bo dopiero koło 40. kilometra. Start jesienią w Warszawie nie wyszedł już tak jak chciałem. Mimo ósmego miejsca na mecie to trochę cierpiałem (czas 2:24:52 i drugi z Polaków - red). Porównując oba maratony to różnica czasowa nie jest wielka, ale w Warszawie od 20. kilometra to była „rzeźba”. W stolicy jak się biegnie 2h20' - 2h25' to biegnie się samemu, czasem kogoś się zgarnia. W Wiedniu miałem dobre warunki, bo kobiety były prowadzone na taki czas – wspominał nasz rozmówca.

– Od listopada mam nowego trenera, bo nie współpracuję już z Emilem Dobrowolskim. Teraz biegam z trenerem, którego znam jeszcze z moich początków. Piotr Oberzig prowadzi m.in. Tomasza Grycko (Mistrz Polski na 10 000m - red) i jego metody bardzo mi odpowiadają. Podchodzę z optymizmem do przyszłego roku. Póki co nie planuję żadnych maratonów. Póki nie będę biegał w okolicach 30 minut na 10 km, to nie ma to większego sensu – dodał Mielewczyk.

Zwycięstwem „na wyjeździe” biegowy rok zakończyła Rosjanka Elena Safonowa. Zawodniczka mieszkająca na co dzień w Moskwie przyjechała Polski na kilka dni. W Warszawie spędzi Nowy Rok.

– Bardzo się cieszę, że mogłam tu wystartować. Park jest bardzo piękny. Pogoda dopisała. Widzę, że dopisali wspaniali uśmiechnięci ludzie – oceniła Rosjanka. – Jestem tu po raz pierwszy. Przyjechałam w piątek z Moskwy. Miałam długą podróż, ale chciałam wystartować w Polsce w jakimś biegu. Nie jestem żadną profesjonalną biegaczką, uprawiam sport tylko dla siebie. Jeżdżę też na nartach oraz uprawiam triathlon. W Warszawie spędzę jeszcze kilka dni, później odwiedzę Zakopane i Kraków, gdzie też chce pobiec w parkrunie. Później wracam do domu.

– To był dla mnie dobry rok, udało mi spełnić wszystkie plany. Miałam na koncie kilka sukcesów. Mam nadzieję, że rok 2017 będzie równie dobry – dodała Safonowa, która w tym roku w swoim kraju wygrała m.in. zawody Tytan Race na dystansie 50 km z czasem 4:02:34.

Wśród uczestników sylwestrowej edycji nie zabrakło przebierańców - w krawatach, wystrojonych karnawałowo. Ostatni bieg w 2016 roku warto było uczcić w wyjątkowy sposób – podkreślali biegacze.

– Strój kompletowało się w zależności od dostępności elementów w internecie. Nie będę jednak reklamowała serwisu (śmiech) – żartowała Magalena Dobej-Zerek. – Jutro Bieg Noworoczny, więc dziś można było się bawić. Jednak nie było to zbyt wygodne przebranie. Co prawda uszy nie odpadały, bo trzymała je gumka, ale w peruce było gorąco. Dodatkowo spadała na oczy. Sam kostium miał w sobie coś na kształt gorsetu i utrudniał oddychanie – opowiadała z dumą biegaczka.

Jednym z wolontariuszy dzisiejszego startu był Janusz Bukowski, biegacz, społecznik, organizator charytatywnego biegu „Wybiegaj Sprawność”.

– Parkrun ma to do siebie, że startują tu ludzie nie liczący na puchary czy podium. Uczestnicy pokazują, że można rano wstać w sobotę, nie oglądać telewizji tylko przyjechać do parku w swojej okolicy, pobiegać w miłej atmosferze, zmierzyć czas, a później porozmawiać z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Są tu różni ludzie, zajmujący się różnymi rzeczami na co dzień, pewnie o różnych poglądach, ale tu jesteśmy biegową rodziną – podkreślił Bukowski.

Po biegu uczestnicy złożyli sobie życzenia, wznieśli toast za mijający rok i udali się do domów przygotowywać na powitanie 2017 roku.

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce