Triathlon Sieraków, czyli mój żelazny Dzień Dziecka

 

Triathlon Sieraków, czyli mój żelazny Dzień Dziecka


Opublikowane w czw., 27/06/2013 - 08:38

To było moje drugie podejście do triathlonu. Pierwszą próbę podjąłem ponad dwa lata temu. W innym miejscu, używając zupełnie innego sprzętu no i oczywiście z odmiennym przygotowaniem. Te dwa lata dały mi wiele czasu na przemyślenia, zmiany podejścia do tej dyscypliny, a także sporo czasu na przygotowanie ? pisze Rafał Ławski, Ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy.

Wolałbym nie używać pojęcia, że nabrałem wersji po pierwszych zawodach w 2011 roku, ale z pewnością wykonywanie trzech następujących po sobie dyscyplin nie było wówczas moją najmocniejszą stroną. W międzyczasie miałem trochę czasu, by poza bieganiem doszlifować także i pływanie i rower.

Jak przystało na kogoś, kto miał za sobą kilka sezonów biegowych, rower wydał się być znacznie bliższy sercu aniżeli pływanie. To właśnie kilkadziesiąt godzin spędzonych na basenie, zagłębianie techniki pływania, spowodowały, że akweny wodne stały się bardziej przyjazne niż dotychczas. W przypadku mojego ulubionego dystansu half-ironman, to przecież prawie dwa kilometry w wodzie, a pływanie na otwartym akwenie to jednak nie to samo, co bardziej przyjazny basen z wyznaczonymi torami i możliwością przerwania w dowolnym momencie.

Jak to bywa - strach ma wielkie oczy i solidne przygotowania pływackie do tegorocznej edycji Triatlhonu Sieraków zaprocentowały pokonaniem dystansu 1900 m spokojnym tempem w około 45 minut. Woda miała temperaturę 16 stopni Celsjusza. Z resztą sama pogoda podczas zawodów odzwierciedlała w dużym stopniu tegoroczną kapryśną wiosnę. Tuż przed rozpoczęciem zawodów przeszła ogromna ulewa, która przez następne kilka godzin naprzemiennie ustawała i ponownie dawała osobie znać.

O ile w przypadku pierwszej dyscypliny nie miało to większego znaczenia, o tyle deszcze z pewnością nie są sprzymierzeńcem kolarzy pokonujących trasę na rowerach szosowych. Jednak adrenalina, która towarzyszy zawodom sprawia, że wiele przeszkód jest po prostu mało zauważalna. Sam profil trasy kolarskiej bowiem był dosyć wymagający i z pewnością więcej frajdy mieli zwolennicy podjazdów i zjazdów aniżeli sympatycy równin. Najlepszy czas uzyskany na rowerze na dystansie 90km to 2:08. Mi zajęło to godzinę dłużej. Jednak zachowawcze tempo jazdy zaprocentowało podczas biegu.

A trasa biegowa była naprawdę wymagająca ? przełajowa, z licznymi podbiegami i krętymi ścieżkami, które po kilkugodzinnym zmęczeniu dawały poczucie jakby się wbiegało na górę po schodach. Zarówno trasa rowerowa jak i biegowa liczyły po cztery pętle. Wart dodać, iż zawodnicy elity uzyskali czas biegu niewiele poniżej półtorej godziny.

Jak zwykle po etapie rowerowym miałem jeszcze sporo sił zaoszczędzonych na ostatnią dyscyplinę ?bieg na dystansie półmaratońskim. Jak to dobrze, że triathlon kończy się właśnie biegiem. To przypomina mi trochę maraton po 35 kilometrze, kiedy doskonale widać jak biegacze rozłożyli siły na cały dystans.

Ja ostatecznie przekroczyłem linię mety po sześciu godzinach i dwóch minutach. Zaskoczony byłem bardzo pozytywnie, iż po pokonaniu ostatnich dwustu metrów na bieżni na mecie czekała na mnie wstęga, którą mogłem przeciąć i poczuć się jak zwycięzca pomimo, że przybiegłem prawie dwie godziny po zawodnikach elity.

Tuż za linią mety na biegaczy czekała tzw. strefa relaksu, gdzie można było posilić się, odpocząć, a następnie kilka metrów dalej skorzystać z masaży.

Ogólnie organizacja całej imprezy, to z pewnością duży atut Triathlonu Sieraków. I nawet pomijając fakt elitarności tej dyscypliny, gdyż na dystansie długim ukończyło zawody poniżej czterystu zawodników, to jednak zabezpieczenie całej trasy, rozmieszczenie punktów odżywczych, organizacja strefy zmian były naprawdę na wysokim poziomie? i to nie mówię z perspektywy mało doświadczonego triathlonisty, ale przede wszystkim po rozmowach z wieloma sympatycznymi osobami tuż po ukończonych zawodach.

Jako świeżo upieczony triathlonista, który jeszcze do niedawna startował wyłącznie w imprezach biegowych, chciałbym polecić tę dyscyplinę wszystkim otwartym na zmiany i zmodyfikowanie kilku pozycji w swoim planie treningowym. Dla biegacza-amatora na każdym poziomie biegowym można znaleźć odpowiedni dystans triathlonu ? a warto dodać, że liczba imprez w Polsce z roku na rok przybywa. To dyscyplina, która od osoby trenującej regularnie wymaga nie tyle stalowych mięśni, lecz bardziej żelaznego umysłu. Przez kilka godzin wysiłku z pewnością silna psychika odgrywa dużą rolę.

Do zobaczenia na kolejnym starcie!

Rafał Ławski ? Ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce