Tropem Wilczym w Charzykowach Ambasadora. "Jestem prze szczęśliwy"

 

Tropem Wilczym w Charzykowach Ambasadora. "Jestem prze szczęśliwy"


Opublikowane w pon., 29/02/2016 - 09:10

28 luty w bardzo wielu polskich miastach organizowane są Biegi Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Do wyboru 10 km, 5 km czy 1963m. Ten ostatni dystans oznacza jednocześnie datę śmierci ostatniego partyzanta podziemia niepodległościowego. 

Imprezy mają głównie za cel oddanie hołdu żołnierzom polskiego podziemia antykomunistycznego i antysowieckiego, działającego w latach 1944-1963 w obrębie przedwojennych granic RP. Dla mnie bieg był jednocześnie głównym sprawdzianem mojej formy po zimowych ciężkich, żmudnych treningach przygotowujących do startów głównych na wiosnę.

Relacja Marka Pfajfera, Ambasadora Festiwalu Biegów

Najbliższy w moich okolicach - Bory Tucholskie - bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych odbył się w miejscowości Charzykowy k.Chojnic. Tu też pobiegłem, a wraz ze mną - ponad 200 innych osób. W Charzykowach była meta, a start biegu w malutkiej miejscowości Małe Swornegacie. 

Pogoda od rana na lekkim minusie. Start zaplanowano na 12:30 i im bliżej tej godziny, to robiło się coraz cieplej. Może nie wiosennie, bo mroźne powietrze czuć było przez cały dzień, ale na bieg pogoda idealna. 

W biurze zawodów załatwiłem wszystko sprawnie. Był czas, by pochodzić przy Jeziorze Charzykowskim, które z rana było lekko zamglone. Słońce powoli, jakby nieśmiało dopiero zaczynało się zza tej mgiełki pojawiać. 

Na start dotarliśmy autokarami na pół godziny przed startem. Na miejscu było więc troszkę czasu na spokojną rozgrzewkę. Pojawił się lekki stresik przedstartowy. Start miał być dla mnie finałem planu treningowego i jak do tej pory najdłuższym biegiem w tempie poniżej 4 min/km. Plan zakładał 3:55. 

Jadąc na miejsce startu trasą biegu, moja myśl o tylko i wyłącznie płaskiej trasie szybko pękła jak bańka mydlana. Autokar zjeżdzał i podjeżdzał pod dwa ok. 300-metrowe "podbiegi".

12:30 START!!! 

Znalazłem się w grupie może ok. 20 zawodników na samym początku stawki. Sądziłem, że właśnie w okolicach takiego miejsca skończę ten bieg. Początkowe tempo w granicach ok 3:50... za szybko. Ale biegło mi się komfortowo, więc nie było sensu zwalniać. Nie sądziłem że już po 2 km będę... w pierwszej piątce tego biegu! 

Dziwne to było dla mnie uczucie - być w czołówce. Tempo już w okolicach 3:46 - raz wolniej, raz troszkę szybciej, ale przeważnie cały czas równo. Dogoniłem kolegę na 4 miejscu i przez prawie cały bieg biegliśmy razem.

Na ok. 3 km przed metą dogoniliśmy zawodnika z trzeciego miejsca i walkę o podium rozegraliśmy już między sobą. Walkę którą wiedziałem, że przegram i to nie dlatego, że czułem się źle, bo wcale tak nie było, ale wyniki rywala są lepsze od moich. Znam też Go osobiście. 

Takim tempem na takim dystansie biegłem po raz pierwszy. Dlatego czwarte miejsce w stawce 192 biegaczy to dla mnie ogromny sukces. Ale nie miejsce tu ważne a czas - trasę dłuższą niż 10 km o dokładnie 500 metrów kończyłem z czasem 39:11. Jestem prze szczęśliwy, nie spodziewałem się takiego obrotu spraw.

Pełne wyniki biegu w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.

Trasa biegu - z poziomu ulicy - faktycznie do najprostszych nie należała. Podbiegi nie sprawiły mi jednak żadnych trudności. Biegliśmy po pięknym terenie Zaborskiego Parku Krajobrazowego drogą asfaltową mając po swojej prawej stronie jezioro Charzykowskie. Organizacja biegu wzorowa, wszystko szło sprawnie, myślę że bardzo wielu biegaczy wyjechało stąd zadowolonych.

Był to dla mnie pierwszy start od końca października ubiegłego roku. Byłem głodny startu w zawodach, chciałem poczuć tę lekką adrenalinkę walcząc o wynik, bo właśnie nie samo ukończenie biegu dla nas amatorów jest najważniejsze, ale dla tych trenujących całą zimę - również wyniki. Od przyszłego tygodnia zacznę walczyć o oficjalne rekordy życiowe na atestowanych trasach. 

Parek Pfajfer, Ambasador Festiwalu Biegów 


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce