W górskich MP tylko z klubową licencją PZLA! Po co? Czy to problem dla teamów i biegaczy?

 

W górskich MP tylko z klubową licencją PZLA! Po co? Czy to problem dla teamów i biegaczy?


Opublikowane w wt., 26/02/2019 - 20:18

​– Najlepszym wyjściem z tej sytuacji byłoby zarejestrowanie w PZLA teamów biegowych i wykupienie niedrogich licencji. Wtedy grupy mogłyby zgłaszać swoich zawodników i uniknęlibyśmy fikcji – podpowiada Andrzej Puchacz. Tyle że... niewielki, rzeczywiście, koszt licencji dla klubu (150 pln) to najmniejszy problem związany z ewentualną rejestracją teamu biegowego w PZLA. – Żeby zostać czlonkiem PZLA, grupa musi być zarejestrowana w sądzie, wpisana do KRS, mieć statut i inne wymagane dokumenty – wylicza Puchacz.

Formalności jest zatem mnóstwo, ale... Marcina Ścigalskiego z Salco Garmin Teamu pomysł zainteresował. - Nasi biegacze od lat sami zajmują się kwestiami licencji, dogadują się z klubami, które im je zapewniają. A same kluby są bardzo w porządku, bo do tej pory chyba żaden nie wymagał od zawodników, żeby gdziekolwiek podawali przynależność do nich. Teraz będzie tego wymagał system zgłoszeń, więc... rozpocząłem przygotowania do rejestracji własnego niezależnego klubu. Jestem w trakcie zbierania informacji odnośnie wymagań organizacyjnych i proceduralnych, mam nadzieję że do końca tygodnia zapadnie decyzja w jakim kierunku pójdziemy.

Przemysław Ząbecki z Salomon Suunto Teamu nie jest, z powodów organizacyjnych, entuzjastą tej idei. – Powołanie klubu i rejestracja w PZLA to mnóstwo formalności prawnych, a w naszym przypadku jest jeszcze jedna trudność: jesteśmy korporacją międzynarodową. Sprawa musiałaby się zatem oprzeć o naszą centralę, a tam, obawiam się, nikt by nie zrozumiał o co chodzi i po co to wszystko. Nie sądzę zatem, żebyśmy myśleli o przekształcaniu teamu i rejestrowaniu się w PZLA – uważa.

Wygląda na to, że wymóg posiadania licencji nie uprzykrzy specjalnie życia naszej czołówce i zawodnicy, dla których medal mistrzostw Polski jest wartością, będą w nich startować. Będzie to natomiast duże utrudnienie dla tych, którzy nigdy do niczego licencji nie potrzebowali: ambitnych amatorów, dla których wspólna rywalizacja w MP z czołowymi polskimi biegaczami jest frajdą i chcieliby być sklasyfikowani w prestiżowych, było nie było, zawodach. Ministerialne i związkowe obostrzenie może też, w niektórych wypadkach, wypaczyć wynik rywalizacji w MP: jeśli któryś z takich mocnych, ambitnych amatorów pobiegnie bardzo dobrze i np. w Wielkiej Prehybie zajmie wysokie miejsce, a nie będzie sklasyfikowany w mistrzostwach kraju na długim dystansie.

– Powiedzmy, że ja bym chciał wystartować w mistrzostwach Polski w górskim ultra – daje przykład Jakub Wolski. – Po dobrym przygotowaniu byłbym w stanie powalczyć o czołową dziesiątkę. Nie wiem jednak, czy dla samej frajdy bycia sklasyfikowanym w MP chciałoby mi się pakować w formalności i szukać klubu, który wystawi mi licencję. Podejrzewam, że bym odpuścił – mówi organizator Biegów w Szczawnicy.

Przed nami seria zawodów, których stawką będzie mistrzostwo Polski w różnych aspektach biegów górskich i będą rozgrywane pod egidą Polskiego Związku Lekkiej Atletyki:

  • 13.04.2019 – MP w biegach anglosaskich (Ustrzyki Dolne),
  • 27.04.2019 – MP w biegu górskim na długim dystansie (Wielka Prehyba, Szczawnica)
  • 18.05.2019 – MP w biegu górskim na krótkim dystansie (Bieg Górski na Ślężę, Sobótka)
  • 27-28.07.2019 – MP w biegach alpejskich (Górski Bieg Śnieżnicki, Międzygórze)
  • 28.07.2019 – MP w biegu górskim na ultradystansie (Ultramaraton Karkonoski, Szklarska Poręba)

Żeby rywalizować w tych imprezach o medale Mistrzostw Polski będą wymagane wspomniane licencje PZLA. Czy w jakikolwiek sposób wpłynie to na frekwencję i chęć startu naszych czołowych zawodników – przekonamy się już wkrótce.

Piotr Falkowski


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce