W Poddębicach jak w Rio? Testował Artur Kozłowski

 

W Poddębicach jak w Rio? Testował Artur Kozłowski


Opublikowane w ndz., 05/06/2016 - 22:28

Miasto wiecznego słońca – mówią podobno o Poddębicach jego mieszkańcy. Jak przed rokiem, tak i teraz druga edycja Biegu Bez Barier stała pod znakiem słońca. Na atestowanej 10-kilometrowej trasie rywalizowało dziś ponad 300 biegaczy, w tym ambasador zawodów – świeżo upieczony mistrz Polski w maratonie i nasz olimpijski reprezentant Artur Kozłowski.

Bieg organizuje poddębicka Fundacja „Obudzić Zmysły”, zbierająca środki na pomoc dzieciom z autyzmem, zespołem Aspergera, zespołem Downa i niepełnosprawnością intelektualną. Uczestnicy i kibice mogli dziś wrzucać datki na jej rzecz do specjalnie wystawionych puszek. Współpracuje z nią miejscowy Klub Biegowy Zdyszani.pl. Prezes Zdyszanych Jacek Bienias po biegu gorąco podziękował za pomoc swojej klubowej ekipie, a także za wsparcie władzom miejskim i wojewódzkim. Warto dodać, że Pani Wicemarszałek Województwa Łódzkiego Jolanta Zięba-Gzik sama wzięła udział w dzisiejszym biegu.

Impreza rozpoczęła się rano od biegów dziecięcych, a najmłodszym zwycięzcom medale wręczał sam mistrz Artur. Następnie około 50 kijkarzy wzięło udział w marszu nordic walking. Biegacze wystartowali o 13:00. Linia startu i mety umieszczona była w bramie Ogrodu Zmysłów.

Trasa, prowadząca ulicami Poddębic i zahaczająca o Centrum Sportu w pobliskiej Byczynie, nie należała do banalnie łatwych. Oprócz kilku podbiegów, zawodnikom utrudniało życie przypiekające słońce, a pod koniec także przeciwny wiatr. Organizatorzy ustawili dla nich trzy wodopoje, a także kurtynę wodną, w której można było się schłodzić dwa razy. Na jednym z bufetów osobiście wspomagała zawodników nasza czołowa ultraska i reprezentantka kraju w biegu 24-godzinnym, Agata Matejczuk.

Już na startowej prostej na kilkanaście metrów odskoczyła czwórka zawodników: ubiegłoroczny zwycięzca Artur Kozłowski, Patryk Stypułkowski, Tomasz Osmulski i Ukrainiec Serhij Rybak. Ich przewaga błyskawicznie się powiększała i przed metą urosła do kolosalnych rozmiarów. W następnej trzyosobowej grupce biegła pierwsza kobieta, Monika Kaczmarek – brązowa medalistka kwietniowych Mistrzostw Polski w maratonie, rozegranych w Łodzi.

Czołówka trzymała się razem do szóstego-siódmego kilometra, po których na prowadzeniu pozostali już tylko Kozłowski i Rybak. Nasz mistrz przypuścił decydujący atak na około kilometr przed końcem, wyprzedzając na mecie gościa z Ukrainy o kilka sekund (czasy odpowiednio 31:52 i 31:59). Osmulskiemu udało się dowieźć niezagrożone trzecie miejsce z wynikiem 32:25. Warto dodać, że przewaga ostatniego z czołowej czwórki Stypułkowskiego nad kolejnym zawodnikiem wyniosła ponad trzy i pół minuty!

Monika Kaczmarek pewnie zwyciężyła wśród pań (36:54), zajmując 7. miejsce open i pokonując Zuzannę Mokros (39:08) i Ewę Ochmańską (43:39). Pełne wyniki można znaleźć TUTAJ. Najgorętsze brawa zebrali jednak trzej niepełnosprawni zawodnicy, którzy pokonali dzisiejszą niełatwą trasę na wózkach.

Tomek odczuwał jeszcze trudy wczorajszego Biegu o Srebrne Czółenko Włókniarskie w Zgierzu (zwycięstwo ex aequo po „pokojowym” finiszu), ale nie przeszkodziło mu to skutecznie zawalczyć dziś o podium. Powtórzył w ten sposób swoje zeszłoroczne miejsce, rewanżując się Patrykowi, który wówczas był drugi, a dziś musiał zadowolić się miejscem tuż za pudłem. Szczególnie zadowolony był z dopingu licznych kibiców, równie gorącego jak pogoda.

Druga przed rokiem Monika dziś wygrała pod nieobecność Agnieszki Mierzejewskiej, ubiegłorocznej zwyciężczyni. Jak na taki upał, była dość zadowolona ze swojego wyniku, chociaż do życiówki dużo zabrakło. Zaczyna jednak już roztrenowanie po intensywnym wiosennym sezonie. Na jesień nie wyklucza powrotu na bieżnię – kiedyś biegała na 3000 i 5000 m – jednak tym razem na najdłuższy stadionowy dystans 10000 metrów. Zadowolona z dzisiejszego dnia była również druga dziś Zuzanna Mokros, której w dobrym pobiegnięciu nie przeszkodziło ani przypiekające słońce, ani przeciwny wiatr na ostatnich kilometrach.

Zwycięskiego Artura Kozłowskiego do Poddębic przyciąga nie tylko bliskość od rodzinnego Sieradza, ale przede wszystkim atmosfera zawodów. Dlatego drugi rok z rzędu chętnie przyjął zaproszenie do zostania ambasadorem biegu. W dzisiejszym upale spodziewał się, że to będzie bieg taktyczny, na miejsce, a nie konkretny czas. Dlatego zgodnie z planem wyczekał do ostatniego kilometra, by urwać się Serhijowi Rybakowi. Jak powiedział, jeszcze nie jest w optymalnej dyspozycji – to był prawdopodobnie jego ostatni przedolimpijski start, a szczyt formy ma wypaść 21 sierpnia w Rio de Janeiro. Teraz udaje się prosto do Szklarskiej Poręby, a w lipcu czeka go jeszcze jeden górski obóz w szwajcarskim Sankt Moritz.

Można powiedzieć, że dzisiejsza pogoda w Poddębicach była dla niego taką małą wprawką przed warunkami spodziewanymi w Rio. Oby Artur za 11 tygodni był w jak najlepszej dyspozycji na dystansie o 32 kilometry dłuższym – tego mu wszyscy serdecznie życzymy!

Kamil Weinberg


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce