Walentynkowo w Dąbrowie indywidualnie i parami... Fiatem 126p [DUUUUŻO ZDJĘĆ]

 

Walentynkowo w Dąbrowie indywidualnie i parami... Fiatem 126p [DUUUUŻO ZDJĘĆ]


Opublikowane w ndz., 19/02/2017 - 17:41

Chociaż święto zakochanych było kilka dni temu, w Dąbrowie Górniczej obchodzono je dopiero w niedzielę. I to obchodzono z rozmachem, bo na trasę szóstej edycji Biegu Walentynkowego ruszyło prawie tysiąc zawodników. Większość w kolorowych przebraniach, z balonami w kształcie serc. Część powiązana w pary czerwoną wstążką, bo to w końcu bieg zakochanych. Atmosfera była tak gorąca, że na całej trasie stopił się śnieg i biegacze musieli zmierzyć się z kałużami i śnieżną breją.

Bieg Walentynkowy to jedna z tych imprez, których organizacji nie można nic zarzucić. Od początku do końca perfekcyjna, dopracowana w szczegółach i z pomysłem. Trasa nie jest może stworzona do bicia rekordów życiowych, ale zdecydowanie nie o to tutaj chodzi. Na nietypowym dystansie 5,5 km mierzą się ze sobą biegacze i kijkarze. Dla większości to po prostu okazja do startu ze swoją drugą połówką i dobrej zabawy. Ci, którzy jednak chcą powalczyć o podium, mogą to zrobić indywidualnie lub w parach. Jest też osobna klasyfikacja dla najlepiej przebranych…

W tym roku jury miało naprawdę trudne zadanie. Trasę biegu pokonały dziesiątki walentynek, zwierząt różnych gatunków, superbohaterów, postaci z kreskówek, policjantów, zakonnic, pielęgniarek, lekarzy i potworów. Naszą uwagę przyciągnęła nietypowa ekipa, bo… złożona z trzech osób.

– Start tutaj to nasza coroczna tradycja – powiedziała nam Ania Mitręga, która wystartowała z mężem Piotrem oraz Marleną Staroń. – W tym roku przebraliśmy się za Fiata 126p. Mąż jest kierowcą, ja pilotem a nasza Marlenka jest silnikiem do Malucha. Niestety, dobiegliśmy prawie ostatni, ale to z powodu wylanego oleju i postoju na jego uzupełnienie przy punkcie z herbatą – relacjonowała ze śmiechem a Piotr dodał: - Tak naprawdę będę startował w takim pomarańczowym Maluchu w mistrzostwach Polski i stąd nasz pomysł na przebranie. Zgłosiliśmy się z żoną jako para, ale zaznaczyliśmy, że biegniemy jako trio. Tak wyjątkowo… Mamy nadzieję, że nas nie zdyskwalifikują za doping. W końcu mamy silnik. Za rok też tu startujemy i na pewno wymyślimy jeszcze lepsze przebranie – obiecała cała trójka.

W trójkę biegła też wyjątkowo kolorowa ekipa w stylu rasta. Asia Rząp, Łukasz Anyż i Tomasz Kowal wystartowali dla zabawy: - Prawie biegliśmy. Do biegania brakło dwóch podbiegów – żartowali na mecie. – Dzisiaj w założeniu była zabawa, co po nas widać. Życiówek nie robiliśmy, chyba, że najwolniejsze w karierze… Jesteśmy teamem z Jamajki, po drodze rozdawaliśmy cukierki, ale towaru brakło w połowie trasy… Bawiliśmy się świetnie – podsumowali, pozując do zdjęć.

Zapytany już na poważnie o poziom organizacji biegu, Tomasz Kowal przyznał, że impreza trzyma poziom. – To mój piąty Bieg Walentynkowy. Trzeci raz bieg odbywa się w tym miejscu, pewnie z powodu dużej liczby uczestników. Nie biegamy już wokół Pogorii, ale po ulicach miasta i alejkach parku. Było trochę crossowo, ale pozytywnie. Organizacja doskonała. Wszystko dopracowane.

Doskonałą organizację chwalili też Ania i Sebastian z Puszczykowa, którzy na Bieg Walentynkowy przyjechali po raz pierwszy: – Jest super. Wszystko świetnie zorganizowane: od wydawania numerów startowych, przez pomysł ze wstążkami wiążącymi ręce, sam bieg, po medale i posiłek regeneracyjny. Właśnie idziemy po pączki. Podoba nam się pomysł z bieganiem razem. W okolicach 3 km trochę się pokłóciliśmy, ale dobiegliśmy do mety razem… Żartuję – śmiała się Ania. – Na co dzień wybiegamy razem, ale każdy ma swoją trasę. To fajne, nowe doświadczenie biec razem. Czujemy się bardziej związani – żartowali, pokazując dłonie związane czerwoną wstążką.

Wyniki: TUTAJ

KM


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce