Wiosenny „Czar Par” – biegowe walentynki po łódzku [ZDJĘCIA]

 

Wiosenny „Czar Par” – biegowe walentynki po łódzku [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 16/02/2020 - 17:35

Ponad sto par i prawie tyle samo solistów wzięło udział w biegu walentynkowym „Czar Par”, który w niedzielę 16 lutego zadebiutował w łódzkim Parku Julianowskim (im. A Mickiewicza). Pary biegły na tym samym numerze startowym, a medal na mecie również dostawały wspólny. Uczestnikom imprezy sprzyjała słoneczna i ciepła jak na luty, prawdziwie wiosenna pogoda.

Organizatorzy w osobach Radosława Sekiety z firmy Time4s.pl i Dominika „Runoholica” Stanka dali biegaczom wybór między dwoma krótkimi dystansami, jak przystało na zabawowy z założenia bieg. Można było pobiec jedną lub dwie pętle (odpowiednio 1,5 i 3 km) na dość mocno pofałdowanym terenie parku wokół stawów. Zdecydowana większość uczestników skorzystała z tej drugiej możliwości.

Na metę krótszego dystansu pierwsi wbiegli wspólnie... dwaj panowie. Wkrótce się okazało, że obaj „zdradzili” swoje panie na rzecz koleżeńskiego biegu. – Obaj biegliśmy bez naszych drugich połówek – opowiadał Michał – bo one nie chciały biec i zostały na mecie robić zdjęcia. Samo jakoś tak wyszło, że znaleźliśmy się na przedzie. Umówiliśmy się, że wbiegamy razem. Tym sposobem pierwszy raz jestem w pierwszej dwójce na mecie.

– Dopiero zaczynam biegać – przyznała czekająca na niego na mecie Karolina – i nie byłabym w stanie dotrzymać Michałowi tempa. – Trasa była fajna i krótka, za rok może już razem pobiegniemy dwie pętle – dodał Michał.

– Cola pierwszy raz biegnie w zorganizowanych zawodach – opowiadali o swojej suczce husky Beata i Michał przed startem biegu na 3 km. – Staramy się ją przyzwyczajać do biegania w towarzystwie, bo ma dopiero 11 miesięcy. Niedługo wystartujemy razem w jakimś większym biegu. Dziś nasze dzieci zostały w domu bo są chore, to przynajmniej czworonożny członek rodziny biegnie z nami.

Choć oficjalna klasyfikacja najszybszych nie była prowadzona, a bieg był z założenia dla par, dłuższy dystans skończył się zaciętym wyścigiem solistów. – Pierwszy raz od bardzo dawna pobiegłem na tak krótkim dystansie – opowiadał na mecie Robert – no i rzadko kiedy zdarza mi się zająć takie dobre miejsce, bo chyba byłem trzeci, a może nawet drugi. Tutaj było krótko, a więc szybko, tylko z jednym delikatnym podbiegiem na każdej pętli. Na początku nawet prowadziłem, ale jeden albo dwaj koledzy mnie później przegonili.

Jako pierwsza „oficjalna” para, na metę 3 km pierwsi dobiegli Kamila i Zbyszek. – Pierwsze kółko pobiegliśmy bardzo wolno, drugie trochę przycisnęliśmy dla zabawy – wspominała Kamila. – Dla nas to za krótki dystans, żeby się rozpędzić – dodał Zbyszek – bo w końcu oboje jesteśmy górskimi ultrasami. – Ale przynajmniej górka była – zakończyła ze śmiechem Kamila – bo w planie treningowym miałam sześć podbiegów. Jednak z okazji urodzin pozostałe chyba sobie odpuszczę.

Zupełnie na luzie pobiegł za to spotkany przez nas na mecie Kuba. – Dziś zaliczyliśmy pierwszy wspólny bieg z moją drugą połówką – opowiadał. – Na pewno nie ostatni, prawda Agnieszko?

– Bardzo mi się podobało, na pewno za rok to powtórzymy – zgodziła się jego partnerka. – Impreza jest fajnie zorganizowana, bardzo przyjemnie i na luzie nam się biegło.

Na mecie ponownie spotkaliśmy Beatę i Michała z Colą. – Okazało się, że nasza psinka jak najbardziej nadaje się na zawody – stwierdzili zgodnie. – Po pierwszym kilometrze przestała szarpać i zaczęła równo biec. Szybko się uczy. O, a teraz właśnie nawadnia się z miski! Jak będzie trochę starsza, to na pewno pobiegnę z nią co najmniej jakiś półmaraton – zakończył Michał.

KW


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce