Wszystko zimowe, oprócz Transgrancanarii. Rafał Kot przed startem

 

Wszystko zimowe, oprócz Transgrancanarii. Rafał Kot przed startem


Opublikowane w pt., 06/03/2020 - 18:19

W piątek wieczorem (6 marca) o 23:00, czyli o północy wg polskiego czasu, rozpoczyna się Transgrancanaria Classic na dystansie 128 km i z sumą przewyższeń 7500 m. Na kilka godzin przed startem, w biurze zawodów w Maspalomas, spotkaliśmy się z naszym reprezentantem Rafałem Kotem, znanym w biegowym środowisku jako Góral z Mazur, który pobiegnie w tych zawodach.

Rafale, na wstępie przypomnij, gdzie już w tym roku startowałeś, bo trochę zdaje się tego było?

Rafał Kot: - Było trochę tego, ale to nie były docelowe starty, tylko spontaniczne decyzje. Chciałem się spotkać ze znajomymi albo też miałem ochotę posmakować fajnej zimy, której u nas na północy nie było. Zaczęło się od Maratonu Ślężańskiego, potem był Maraton Bieszczadzki, Poniewierka, Janosik, Gorce Ultra Trail, no i na koniec Trójmiejski Ultra Track. Wszystkie oczywiście z przymiotnikiem Zimowy w nazwie. Może tylko z wyjątkiem 24-godzinnych schodów w Mariotcie...

Trójmiejski na najdłuższym dystansie, w dodatku z miejscem na podium, na tydzień przed 128 kilometrami na Gran Canarii to chyba dosyć odważna metoda przygotowań?

Zająłem czwarte miejsce, a trzecie wśród mężczyzn (wyżej była Dominika Stelmach – red.), czyli nie było aż tak mocno! (śmiech) No może było, bo przecież rekordy padły na tej trasie. Zobaczymy na ile to w nogach siedzi. Gran Canaria, choć jest dla mnie ważna, jednak nie jest to docelowy start. Bardziej się nastawiam psychicznie na zrobienie fajnego wyniku w Patagonii na początku kwietnia na dystansie 100 mil, a także na MP 24 h w końcu tego samego miesiąca. Tutaj chcę poczuć klimat biegania za granicą wśród elity elit, bo tu są prawie wszyscy najlepsi, chyba tylko brakuje Kiliana Jorneta i dwóch Amerykanów. Fajnie będzie zobaczyć, jak oni biegają. Chciałbym też podciągnąć ranking ITRA, poczuć inne góry, inną skałę, inny piach. Bo dla mnie to dopiero druga impreza, w której startuję za granicą. Wcześniej, na Istrii, raz biegłem z kontuzją, a drugi raz też mi nie najlepiej wyszło z różnych innych powodów. Oby to był pierwszy zagraniczny start, który da mi satysfakcję.

Nie bałeś się ścigać na 68 km niecały tydzień wcześniej?

To był totalny spontan, bo do organizatorów się odezwałem dzień przed biegiem. Trochę się bałem i trochę nie. Zawsze wychodzę z założenia, że przy gorszym samopoczuciu mogę odpuścić np. w połowie trasy i dać sobie odpocząć. Teraz nie miałem poczucia, że mi to zaszkodzi. Miałem za to dużą potrzebę biegania. Jak to się przełoży na dzisiejszy start, to wyjdzie w praniu.

Czy gdyby nie Gran Canaria z tyłu głowy, to powalczyłbyś tam o jeszcze wyższe miejsce?

Być może tak, choć TUT był z kolei tydzień po Gorcach, w których trzeba było biec siłowo w kopnym śniegu. Trudno powiedzieć, czy mógłbym coś więcej ugrać.

Jesteś Góralem z Mazur, lecz wyjątkowo wszechstronnym. Startujesz z sukcesami w płaskich biegach 24-godzinnych, górskich dobowych zimą (Zamieć), bardziej płaskich ultrabiegach terenowych (TUT, Rykowisko) i wszelkiego typu biegach górskich nawet do 240 km, również trudnych technicznie – bo przecież Janosik Legenda do połowy trasy to prawdziwy skyrunning – a także na schodach. Która z tych konkurencji sprawia Ci najwięcej radości?

Bardzo lubię wszelkiego rodzaju wyzwania i stąd pojawiam się na bardzo różnorodnych biegach, mimo że większość biegaczy specjalizuje się w jakiejś konkurencji. Takim przykładem jest bieganie po schodach. Przekonałem się o tym niedawno w Mariotcie. Choć zrobiłem wynik, który sobie założyłem, nie przełożyło się to na wygraną, bo zająłem drugie miejsce. Lubię jednak się sprawdzać wszechstronnie. Stąd wzięło się zainteresowanie biegami od asfaltowych 24-godzinnyh do trudnych technicznie w górach. W tym roku pobiegnę Rzeźnika Sky. Lubię długie dystanse w górach, ale dla „odmulenia” i poprawy szybkości ten rok zacząłem od krótszych biegów. Chcę sobie udowadniać, a może też innym, że nie trzeba być skupionym na jednym rodzaju biegów. Jak się kocha ten sport, to można robić różne rzeczy i na różne sposoby.

A może właśnie te wyspiarskie biegi jak Transgrancanaria, gdzie jest dużo trudnego technicznie terenu i jednocześnie występują długie odcinki – wymagające dużej wszechstronności – staną się twoimi ulubionymi?

Zobaczymy, właśnie przyjechałem, by to sprawdzić. Wcześniej się nie spodziewałem, że będzie aż taka mocna stawka, choć i tak wiadomo, że w podium nie celuję. Mam jednak swoje założenia na ten bieg. Wiem, że będzie bardzo ciężko, bo 7500 metrów w górę na 128 km to poważna sprawa. Widzę te góry, które się nad nami piętrzą i myślę, co to będzie. Miałem taki czas w swoim bieganiu, gdy takie techniczne odcinki bardzo mi się podobały, stąd start np. w Legendzie Janosika. Ostatnio mniej biegałem w takim terenie, ale zobaczymy, na ile będzie mi to odpowiadało dzisiaj.

Razem z Rafałem Kotem w Transgrancanarii Classic 128 km startuje 31 Polaków w tym m. in. Kamil Leśniak, Katarzyna Żebrakowska i Magdalena Bień. W gronie faworytek krótszych dystansów są: Katarzyna Winiarska (Advanced, 68 km) i Martyna Kantor (Maraton, 42 km). Na najdłuższym dystansie Transgrancanaria 360º (262 km nieoznakowanej trasy) spośród trójki startujących Polaków w wyścigu pozostał jeszcze tylko Tomasz Krasiński.

Wkrótce osobista relacja z trasy Transgrancanaria Classic.

Z Gran Canarii Kamil Weinberg


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce