Za nami II dzień MŚ. Srebrna Joanna Fiodorow! Biegacze...

 

Za nami II dzień MŚ. Srebrna Joanna Fiodorow! Biegacze...


Opublikowane w sob., 28/09/2019 - 20:27

Srebrny medal Joanny Fiodorow w rzucie młotem to duże pocieszenie po drugim słabszym dniu mistrzostw świata w wykonaniu reprezentantów Polski. Z imprezą pożegnało się kilku kandydatów do podium jak Piotr Małachowski czy Paweł Wojciechowski. Za to Adam Kszczot i Ewa Swoboda mogli odetchnąć z ulgą.

Pod nieobecność kontuzjowanej Anity Włodarczyk - czterokrotnej mistrzyni świata, która w Dosze co prawda jest, ale w zupełnie innej roli, kolejny medal dla Polski w rzucie młotem zdobyła Joanna Fiodorow. Wynik 76,35 m uzyskany już w pierwszej próbie, jest nowym rekordem życiowym naszej zawodniczki. Radości nie było końca, a Joanna cieszyła się jakby właśnie sięgnęła po złoto. Zwyciężyła Amerykanka DeAnna Price z wynikiem 77,54 m.

800m

Z niemałymi problemami do półfinału biegu na 800 m awansował Adam Kszczot. Wicemistrz świata w swojej serii zajął dopiero piąte miejsce ze słabszym czasem 1:46.20. Decydujące rozstrzygnięcia o „duże Q” zapadły na ostatnich 200 metrach, na których nasz „profesor” tradycyjnie atakował z tyłu stawki, ale tym razem bez powodzenia. Adam musiał więc w napięciu czekać do ostatniego biegu kwalifikacyjnego, dużo zależało od słabszej postawy rywali. Udało się - Adam awansował jako tzw. „szczęśliwy przegrany” z odległego 21. miejsca w stawce - ale aspiracje naszego biegacza wykraczają daleko poza półfinał. – Jutro nowe rozdanie – uspokajał w rozmowie z TVP Sport.

Najlepszy wynik eliminacji uzyskał Kenijczyk Emmanuel Korir - 1:45.16. W ostatniej chwili ze startu wycofał się główny faworyt do złota Botwańczyk Nijel Amos - lider światowych. Przyczyną była kontuzja Achillesa.

100m

Długo trwała saga pt. „Czy Ewa Swoboda pobiegnie w Dosze?”. Ostatecznie sprinterka pojawiła się na bieżni w stolicy Kataru i w swoim biegu kwalifikacyjnym zajęła czwarte miejsce z czasem 11.29 sek. Ponieważ bezpośredni awans do półfinałów uzyskiwała tylko pierwsza trójka, więc nasza zawodniczka musiała poczekać na rozwój wydarzeń.

Ostatecznie rekordzistka Polski do lat 23 awansowała do półfinału. Po zsumowaniu wyników wyprzedziła nawet Amerykankę Tori Bowi - mistrzynię świata sprzed dwóch lat, która wygrała swoją serię ze słabszym czasem. Najlepszy wynik eliminacji uzyskała reprezentantka Jamajki Shelly-Ann Fraser-Pryce - 10.80, która na bieżni wyróżniła się nie tylko uzyskanym czasem, ale i słonecznym kolorem włosów.

400m ppł

Jedną z najbardziej wyczekiwanych konkurencji mistrzostw jest bieg na 400 m ppł mężczyzn. Wszyscy spodziewają się, że efektem starcia „wielkiej trójki”: Karsten Warholm, Abderrahman Samba, Rai Banjamin - może być rekord świata. Niestety już tylko w roli kibica zmaganiom przyglądać będzie się Patryk Dobek, który w swoim biegu półfinałowym był siódmy, czyli przedostatni, z czasem 50.18. Wygrał Karsten Warholm z wynikiem 48.28. Był to też najlepszy czas eliminacji.

800m

Również w półfinale swoją przygodę z mistrzostwami świata zakończyła Anna Sabat. Zawodniczka Resovi Rzeszów w swojej serii zajęła siódme miejsce z czasem 2:04.00. Wygrała Ugandyjka Halimah Nakaayi (1:59.35), która w walce z rywalkami bardzo pomagała sobie rękami. Biegaczka ta uzyskała najlepszy wynik tej fazy rywalizacji.

Przypomnijmy, że Sabat - piąta zawodniczka Mistrzostw Europy dość późno znalazła się w kadrze, bo nie miała wypełnionego minimum na mistrzostwa. Udział w imprezie dał jej wysokie miejsce w rankingu IAAF.

4 x 400m

W debiutującej na mistrzostwach świata sztafecie mieszanej 4 x 400 m Polska wygrała swoją serię z czasem 3:15.47 i awansowała do finału. Biało-czerwoni wystąpili w składzie: Wiktor Suwara, Anna Kiełbasińska, Małgorzata Hołub-Kowalik i Rafał Omelko. O medal może być jednak trudno, bo w pierwszej serii wygrali Amerykanie z wynikiem 3:12.42, czym ustanowili nowy rekord świata. W sumie aż cztery zespoły zbliżyły się do granicy 3 minut i 12 sekund.

Dyscyplina ta choć nowa, to przez ostatnie dni gościła na ustach niemal wszystkich kibiców lekkiej atletyki w Polsce. Wszystko za sprawą Karola Zalewskiego i braku powołania dla najlepszego naszego sprintera.

Karol Zalewski nie jedzie na Mistrzostwa Świata. I oskarża. Dyrektor PZLA odpowiada

10 000m

Po maratonie kobiet poznaliśmy najlepsze zawodniczki na dystansie 10 000 m. Tym razem panie biegały na klimatyzowanym stadionie, więc uniknięto dramatycznych scen.

Na półmetku rywalizacji na prowadzeniu znajdowało się sześć biegaczek: trzy z Kenii, dwie z Etiopii i jedna Holenderka - Sifan Hassan. Faworytką do złota była Hellen Obiri - wicemistrzyni olimpijska z Rio na 5 000m. Półmetek zawodniczki pokonały w 15:32.70. Kolejne metry przybliżały do triumfu Etiopkę Letesenbet Gidey - liderkę światowych list, oraz Etiopkę z pochodzenia – Sifan Hassan. Szybkość i wytrzymałość była po stronie zawodniczki reprezentującej barwy Holandii, która w CV ma m.in złoto HMŚ na 1500 m z 2016 roku. Kilka razy spojrzała na rywalkę i popędziła niezagrożona w kierunku mety. Hassan wygrała z wynikiem 30:17.62 – najlepszym na światowych listach w tym roku.

Niewykluczone, że Holenderka wystartuje jeszcze na innych dystansach. Zgłoszona jest do biegów na 5 000 i 1500 m.

O wysokim poziomie rywalizacji niech świadczy fakt, że wśród ośmiu pierwszych zawodniczek aż siedem ustanowiło rekordy życiowe! Druga na mecie Etiopka Letesenbet Gidey nabiegała 30:21.23, trzecia Kenijka Agnes Tirop - 30:25.20. Rekord życiowy poprawiła też 42-letnia australijska maratonka Sinead Diver, która uzyskała wynik 31:25.49. Co prawda, dało jej to dopiero 14. miejsce, jednak ta biegaczka jest jak wino. Co więcej, uzyskany przez nią czas jest znacznie lepszy od rekordu Polski (31:43.51 -red).

Ma 41 lat, stałą pracę, dwoje dzieci... Pobiegła 2h25 w maratonie!

100 m

Efektowny prezentacja poprzedziła rywalizację o medale w sprincie mężczyzn. Sam bieg był równie efektowny. Zwyciężył Amerykanin Christian Coleman z czasem 9.76, co jest jego rekordem życiowym i szóstym wynikiem w historii lekkiej atletyki! Jeszcze niedawno sprinter miał problemy z krajową agencją antydopingową. Jak widać nie zaważyło, to na jego formie.

Srebro zdobył drugi z Amerykanów, obrońca tytułu Justin Gatlin, z czasem 9.89. Trudno uwierzyć, że zawodnik ten awansował do finału tylko dzięki czasowi. Brąz wywalczył Kanadyjczyk Andre De Grasse z rezultatem 9.90, co jest jego życiówką.

W pozostałych konkurencjach:

Bardzo szybko z mistrzostwami pożegnali się nasi trzej dyskobole: Piotr Małachowski, Bartłomiej Stój i Robert Urbanek. Nasz wicemistrz olimpijski z Pekinu i Rio de Janeiro gorzko ocenił swoją postawę: - Nie ma sensu, bym dalej trenował. Szkoda na to pieniędzy podatników. Są młodzi zawodnicy, w których warto inwestować - stwierdził Małachowski.

Nieco lepiej było w skoku o tyczce, bo do finału awansował Piotr Lisek. Z imprezą pozganiali się już Paweł Wojciechowski i Robert Sobera.

Późną nocą rozegrano finał chodu na 50 km mężczyzn. Trzynaste miejsce zajął nasz Rafał Augustyn, ale sędziowie źle policzyli naszemu zawodnikowi okrążenia 2-kilometrowej pętli i gdy już szykował się do finiszu, nakazali mu pokonanie "dodatkowego kółka. To zupełnie wytrąciło naszego zawodnika z rytmu, ponadto nie mógł skorzystać z punktu serwisowego gdyż po komunikacie o (przed)ostatnim okrążeniu naszego zawodnika nasi serwisanci zeszli już do strefy mety. Rywalizacja toczyła się w 30-stopniowym upale i 70-procentowej wilgotności powietrza.

28. miejsce w chodzie zajął Rafał Sikora (wg. zawodnika pokonał o jedną rundę za dużo), a 22. był Artur Brzozowski (on z kolei z dodatkowej rundy miał zostać zawrócony). 

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce