Zimno w Londynie, ale Iwona Lewandowska z życiówką! [ZDJĘCIA]

 

Zimno w Londynie, ale Iwona Lewandowska z życiówką! [ZDJĘCIA]


Opublikowane w pon., 27/04/2015 - 11:44

Rywalizacja pań miała się rozegrać pomiędzy czterema zawodniczkami z Kenii: Mary Keitany, Edna Kiplagat, Florance Kiplagat i Priscah Jeptoo. Życie napisało jednak inny scenariusz. Zadowolona może być za to Iwona Lewandowska.

Tuż po starcie panie biegły zwartą grupą. Nie było chętnej, by objąć prowadzenie. Po pięciu kilometrach z czasem 00:16:54 za plecami dwóch nadających tempo Kenijek znajdowały się Mary Keitany i Florance Kiplagat. W ciągu kolejnych 5 kilometrów liderki się zmieniały, ale uwagę wszystkich przykuwał czas.

Tempo było szybkie, ale... wolniejsze niż chcieliby organizatorzy. Na tym etapie biegu trwały wyliczenia i dywagacje czy rekord będzie możliwy. Panie jednak wyraźnie zwalniały i temat rekordu przestał istnieć.

Na 25. kilometrze pojawił się za to temat Tufy Tigist. Etiopka stanęła wtedy na czele grupy liderek. Był to jej pierwszy start w Londynie, a jej tegoroczna forma była tajemnicą. Wprawdzie Tufa startowała na początku roku w Dubaju, ale nie ukończyła tego biegu. W zeszłym roku w Dubaju była pierwsza z czasem 2:24:31. Jej życiówka wynosiła 2:21:52. Zrobiła ją w Szanghaju w 2014 r.

Prowadzenie Tigist początkowo nie obudziło niepokoju w rywalkach. Na 30. kilometrze aż dziewięć zawodniczek miało taki sam czas. 10 kilometrów później Tufa miała już 12 sekundową przewagę nad Mary Keitany i jeszcze przyspieszyła. Linię mety przekroczyła jako pierwsza z czasem 02:23:22 (na zdjęciu). 

Mary Keitany miała do niej 18 sekund straty. - Było w porządku, ale taka pogoda nie jest dla mnie dobra. To był taki zwyczajny bieg, nic szczególnego się nie działo. Myślę, że w połowie dystansu tempo było zbyt wolne. Chciałam to zmienić, ale wiatr był zbyt silny - mówiła na mecie Mary Keitany

Trzecią zawodniczką London Marathon była Tirfi Tsegaye.

Dwunaste miejsce wśród kobiet (33. open) z czasem 2:27:47 zajęła Iwona Lewandowska - jedyna Polka wśród elity kobiet. To nowy rekord życiowy naszej zawodniczki (wcześniej 2:28:32 z Frankfurtu) i jednocześnie przepustka na Igrzyska Olimpijskie w Rio. Gratulujemy!  

Z maratonami pożegnała się Paula Radcliffe. I to jak!  Brytyjka, która tym razem wystartowała razem ze stawką amatorów, dotarła do mety w czasie 2:36:55. Jakaż szkoda, że nie zobaczymy jej już na starcie...


Rywalizacja mężczyzn również nie odbyła się zgodnie z przewidywaniami, choć nigdy wcześniej nie było w Londynie tak silnej obsady; ośmiu zawodników legitymowało się czasem poniżej 2:05:00. W tej grupie znalazł się rekordzista trasy i zwycięzca sprzed roku Wilson Kipsang oraz obecny rekordzista świata Dennis Kimetto.

Dzień przed startem ten rugi mówił nam, że jest w życiowej formie i chciałby poprawić swój rekord właśnie w Londynie. Nie udało mu się to. Wprawdzie 7 kilometrów przed metą był na prowadzeniu, ale bohaterem biegu ostatecznie został Eliud Kipchoge. Zwycięzca z Chicago i Rotterdamu sprzed roku po pierwszych pięciu kilometrach był czwarty. Pokonał ten dystans w czasie 2:14:32 (na zdjęciu). 

Na czwartej pozycji biegł przez następne 15 kilometrów. Po 25. kilometrach, przed nim był jedynie pacemaker. Nie mógł się jednak poczuć pewnie. 10 kilometrów później zagrażał mu Dennis Kimetto. Dwa kilometry przed metą do szybkiego finiszu włączył się Wilson Kipsang. Kipchoge utrzymał jednak przewagę nad rywalami. Linię mety przekroczył z czasem 02:04:42.

- To był ciężki bieg, ale plan wykonałem, trening się opłacił. Atmosfera była wspaniała. To ona mnie niosła - powiedział Eliud Kipchoge po przekroczeniu mety.

Obrońca tytułu sprzed roku Wilson Kipsang musiał się zadowolić drugim miejscem. - Jestem zadowolony z tego miejsca. Dzisiaj na tyle było mnie stać i przy tej pogodzie tyle mogłem zrobić - powiedział drugi zawodnik London Marathon.

Kolejne doniesienia z Londynu niebawem.

IB

fot. Virgin Money London Marathon

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce