Zimowe Grand Prix Łodzi - debiut w ramach City Trail [ZDJĘCIA]

 

Zimowe Grand Prix Łodzi - debiut w ramach City Trail [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 30/11/2014 - 16:40

W niedzielę 30 listopada, tradycyjnie w Parku 3 Maja, odbywająca się już piąty rok zimowa seria biegów przełajowych Grand Prix Łodzi zadebiutowała w ramach ogólnopolskiego cyklu City Trail, do zeszłego roku znanego jako zBiegiem Natury. Odwiedziliśmy imprezę z reporterskim aparatem.

Tak jak we wcześniejszych latach, GP Łodzi organizuje firma InesSport (Agnieszka i Bartek Sobeccy), we współpracy z Miejskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji w osobie Maćka Tracza. W miejsce dwóch okrążeń znanych z poprzednich edycji, tym razem do pokonania była jedna pięciokilometrowa pętla, wymierzona przez Maćka, a więc na pewno dokładnie. Zahaczała ona o sąsiedni Park im. R. Baden-Powella i zawierała więcej odcinków typowo przełajowych, w tym jedną całkiem sporą górkę.

Od rana lekki mróz, do pełni zimowego szczęścia brakowało tylko śniegu. Ale nic straconego, do końca serii jeszcze pięć biegów, a zimowe GPŁ znane jest z tego, że podczas jednego wyścigu mogą wystąpić cztery pory roku.

Rekordowa frekwencja i duża ilość ludzi zapisujących się w ostatniej chwili spowodowały ogromną kolejkę do biura zawodów i start opóźnił się o 10 minut. Już myślałem, że organizatorzy skrupulatnie sprawdzają zawodnikom aktualność licencji biegacza... Nie miałem czasu na porządną rozgrzewkę, ale trochę sam jestem sobie winien, następnym razem trzeba przyjść wcześniej.

Na początek runda wokół stadionu Łodzianki. Gęsty tłum, trochę przepychanek do wewnętrznej dla znalezienia jak najlepszego toru. Ten wariant jest niewątpliwie ciekawszy dla kibiców obserwujących start, lecz dla nas zawodników jako rozbiegówka lepsza była według mnie długa prosta aleją z poprzednich edycji.

Wypadliśmy ze stadionu, trochę kręcenia, i w końcu wspomniana długa aleja. Zacząłem ostrożnie, nie chciałem się spalić. Ostatnie wyniszczające starty w górskich ultramaratonach zupełnie zabrały mi szybkość, do tego czułem brak dobrej rozgrzewki. Nawrotka wokół parku i kolejna długa prosta, z której wybiegliśmy na łąki. Zaraz za znaczkiem 3 km była wspomniana górka. Udało mi się na niej urwać peleton w którym biegłem i skleić szybszą grupkę z przodu. Jak widać, skutki biegania po górach mogą być również korzystne...

W przeciwieństwie do pierwszej połowy dystansu, teraz już przesuwałem się systematycznie do przodu stawki. O ile start na stadionie mnie nie zachwycił, finisz na jego bieżni bardzo mi się spodobał. Mocny sprint, ściganie do końca i na kresce 23:04 netto. Do marca, zakładając sprzyjającą pogodę, powinienem na tej trasie urwać z półtorej minuty.

Zawody ukończyło 348 osób, a miejsca na podium zajęli: Artur Kozłowski (16:20), Grzegorz Petrusiewicz i Błażej Skowroński, oraz Zuzanna Mokros (19:03), Dorota Gapys i Agata Matejczuk. Bieg główny poprzedziły zawody dzieci w różnych kategoriach wiekowych, a po nim został rozegrany marsz nordic walking na tej samej trasie. Zwyciężyli w nim Jakub Deląg i Beata Kołodziejczyk. Na koniec odbyła się ceremonia wręczenia pucharów dla zwycięzców Letniego GP Łodzi, o którym wcześniej pisaliśmy TUTAJ.

Pełne wyniki znajdziecie tradycyjnie w naszym KALENDARZU IMPREZ. Jutro zaś kilka słów od Artura Kozłowskiego, który – już dziś zdradzimy - przymierza się do częstszych startów w GPŁ / CT.

Wśród uczestników dało się znaleźć zarówno zwolenników starej, jak i nowej trasy, lecz ci ostatni byli w przewadze. Należał do nich Robert "Badyl" Sobczak, któremu szczególnie spodobała się górka w Parku Baden-Powella. Świeżo upieczony łamacz godziny z niedawnej Bełchatowskiej Piętnastki nie może się doczekać biegu przebierańców na tej trasie, który tradycyjnie odbędzie się w karnawale. Dało się również słyszeć opinie, że na nowej trasie co prawda trudniej będzie o dobre wyniki, jednak taka odmiana z pewnością przyciągnie biegaczy, czego dowodem jest rekordowa frekwencja.

Prowodyr dzisiejszej gonitwy, Bartek Sobecki, zdecydował się wystartować dla przetestowania trasy. Według niego jest ona trudniejsza, fajniejsza i typowo przełajowa. Znał wcześniej ekipę z City Trail i razem podjęli decyzję o dołączeniu do cyklu. Organizatorom umożliwia to lepszą promocję pod marką rozpoznawalną w całej Polsce, a zawodnikom daje ciekawsze nagrody, możliwość uczestniczenia w klasyfikacji drużynowej oraz szansę startu w różnych miastach. Obyśmy tylko mogli dalej brać udział w tym cyklu zawodów bez konieczności wyrabiania niesławnej licencji biegacza...

Następna możliwość sprawdzenia się na trasie Zimowego GP Łodzi - City Trail już 14 grudnia.

Kamil Weinberg

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce