Zimowy Forest Run „dobrym bodźcem” na zimę [ZDJĘCIA]

 

Zimowy Forest Run „dobrym bodźcem” na zimę [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 07/02/2016 - 21:14

Nazwa imprezy nijak miała się do panujących dziś w Mosinie warunków pogodowych. Było słonecznie, bezchmurnie i całkiem ciepło jak na środek zimy. 22 km minęły szybko i... miło! – relacjonuje Grzegorz Urbańczyk.

Po udanych dwóch edycjach letniego Forest Run, przyszedł czas na kolejny bieg w Wielkopolskim Parku Narodowym. W odróżnieniu od wersji letniej, podczas której zawodnicy startowali na trzech dystansach: 12,5 km, 23 km oraz 50 km, w niedzielę biegano tylko na średnim dystansie.

Ponad 450 biegaczy ruszlo w las punktualnie o 10:00. Trasa obejmowała jedną dużą pętlę, która uniemożliwiała bezpośrednie śledzenie kibicom tego co działo się na kolejnych kilometrach.

Najszybciej na mecie pojawił się Dawid Stefański – potrzebował na to tylko 1:21:36. Dwadzieścia jeden sekund później na metę wbiegł Łukasz Wróbel, który wraz z Dawidem biegł większość dystansu. Podium uzupełnił Dominik Szulc z czasem 1:26:48.

– Trasa bardzo fajna, urozmaicona, bo z kilkoma podbiegami. Biegło mi się dobrze i muszę przyznać, że był to dla mnie mocny trening - sprawdzian przed kolejnymi ważnymi startami. Cieszę się, że udało mi się wygrać, szczególnie dlatego, że na bezpośrednie prowadzenie wyszedłem gdy meta była już bardzo blisko – opowiadał zwycięzca Dawid Stefański.

Wśród Pań bezkonkurencyjna okazała się Martyna Wiśniewska, uzyskując czas 1:40:04. Wynik ten dał jej ponad sześciominutową przewagę nad drugą kobietą Katarzyną Benedykcińską, która osiągnęła czas 1:46:44. Na najniższym stopniu podium stanęła natomiast Katarzyna Melcer, która na metę wbiegła gdy zegar pokazywał 1:47:27.

Z kolei Artur Kujawiński, m.in. prezes WZLA i ultramaratończyk tak podsumował swój udział w zawodach:

– Trasa bardzo fajna, idealna do zrobienia crossu. Trening lub start w takich warunkach to bardzo dobry bodziec w obecnej porze roku, gdy najważniejsze starty jeszcze przed biegaczami. Dla mnie był to właśnie mocny trening, którego w „normalnych” niestartowych warunkach raczej bym nie wykonał.

Choć impreza ukierunkowana była głównie na wprawionych biegaczy, nie zabrakło również atrakcji dla najmłodszych. Dzieci mogły w specjalnym namiocie miło spędzić czas w oczekiwaniu na, np. biegających rodziców. Dodatkową atrakcją były hamaki i slackline, z których mogli korzystać wszyscy chętni.

Jeśli natomiast ktoś chciał lub potrzebował się ogrzać mógł to zrobić przy ognisku popijając grzany cydr. Imprezę można podsumować jako piknik rodzinny i doskonałe miejsce do spotkań koleżeńskich. Było naprawdę bardzo miło!

Frekwencja na mecie świadczy o dużym zapotrzebowaniu na takie imprezy w okresie zimowym. Myślę również, że wysoki poziom organizacyjny przyczynił się do takiej frekwencji. Słowa uznania dla ekipy Stowarzyszenia Poco Loco Adventure, którzy są także organizatorami Zimowego Ultramaratonu Karkonoskiego im. Tomka Kowalskiego. To wydarzeine już 12 marca – nie pozstaje mi nic innego jak zaprosić Was w Karokonosze.

Pełne wyniki w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.

Grzegorz Urbańczyk


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce