Złota Katarzyna Kowalska w Kleszczowie [FOTO]

 

Złota Katarzyna Kowalska w Kleszczowie [FOTO]


Opublikowane w pon., 19/09/2016 - 08:52

Zimny i wietrzny Kleszczów był dziś areną mistrzostw Polski kobiet w biegu ulicznym na pięć kilometrów, które rozegrano podczas 4. edycji biegu Kleszczów na Piątkę. Po trwającym do wczoraj długim, ciepłym okresie taka pogoda mogła przyprawić o szok termiczny, lecz do szybkiego ścigania okazała się korzystna. W połączeniu z płaską trasą zaowocowała wieloma wartościowymi wynikami, zarówno wśród czołówki, jak i szerokiej stawki amatorów.

Trasa biegu, organizowanego przez miejscowy klub LKS Omega Kleszczów we współpracy z firmą inesSport, prowadzi płaskimi jak stół ulicami, ma tylko kilka zakrętów i cieszy się opinią jednej z najszybszych piątek w Polsce. Start i meta znajdują się na tartanowej bieżni stadionu Omegi. Po rozegraniu biegów dzieci w czterech kategoriach wiekowych na dystansach 100-400 metrów, w samo południe na starcie biegu głównego stanęło 309 zawodników.

Od początku ostro ruszył Oskar Wojtalik z Warszawy, który długo przewodził stawce. Tuż za nim podążała czwórka zawodników, następnie dwóch samotnych biegaczy – Tomasz Owczarek i Filip Babik – a kilkanaście metrów za nimi podążała elita kobiet, prowadzona przez Katarzynę Kowalską.

W połowie dystansu do decydującego ataku przystąpił Maciej Badurek (Runnersclub/LŁKS Prefbet Śniadowo Łomża). Objął prowadzenie i nie oddał go aż do mety, choć do końca ścigał go Robert Głowala z Garwolina. Ich czasy na mecie to odpowiednio 14:51 i 14:55. Męskie podium dopełnił Patryk Stypułkowski z Koluszek (15:11), a lider z pierwszych kilometrów musiał się zadowolić czwartym miejscem.

Ciekawą rozgrywkę o miejsca 7-9 stoczyła między sobą bełchatowsko-łódzka trójka wiecznych rywali, znających się jak łyse konie z biegowych tras. Tomasz Owczarek, który po starcie trzymał się za czołową grupką i pierwszy kilometr zrobił poniżej trzech minut, w dalszej części dystansu nieco zwolnił. Gonił go duet łodzian: Maciej Jagusiak i Maurycy Oleksiewicz, dając sobie nawzajem zmiany. Na ostatnim kilometrze zaatakował Mauro, jednak po wpadnięciu na stadion na przeciwległej prostej Maciek mocno skontrował i metę przekroczył sekundę przed nim. Obaj już na stadionie wyprzedzili biegnącą spokojnie po swoje Katarzynę Kowalską. Do doścignięcia Tomka zabrakło im jednak dwóch sekund. Wszyscy trzej panowie w tej walce poprawili swoje rekordy życiowe. Następnie uścisnęli sobie ręce, zajmując całe pudło swojej kategorii wiekowej.

Bohaterką dnia była jednak Katarzyna Kowalska, pod nieobecność ubiegłorocznych medalistek prowadząca kobiecą stawkę od startu do mety. Z wynikiem 16:25 zawodniczka Vectry Włocławek pewnie wywalczyła mistrzostwo Polski, wyprzedzając Karolinę Półrolę z Radomska (16:38) i Ewę Jagielską z Otwocka, reprezentującą miejscową Omegę Kleszczów (16:46). Pełne wyniki biegu i MP kobiet na 5 km można znaleźć TUTAJ.

Ze świeżo upieczoną Mistrzynią Polski udało nam się porozmawiać o dzisiejszym biegu, niedawnych Igrzyskach Olimpijskich i planach na przyszłość.

Kasiu, serdecznie gratuluję! Jak przebiegała walka na trasie?

Dziękuję! Od początku biegłam swoim tempem, prowadziłam przez cały dystans aż do samej mety. Przyznam się, że nawet nie kontrolowałam tego biegu, czy ktoś jest za mną. Może nawet troszkę zaniedbałam to, co się działo za moimi plecami, bo nie zrobiłam specjalnie mocnego finiszu. Mogło to być ryzykowne...

Czy rywalizowałaś dziś z mężczyznami?

Nie, zupełnie nie. Teraz po Rio mam taki trochę odpoczynkowy okres, nie biegam dla wyniku za wszelką cenę, tylko przede wszystkim dla własnej radości.

Po niezbyt udanym Rio dziś się odbiłaś. Dla ogólnego nastawienia, dla psychiki pewnie jest to korzystne?

To nawet nie o to chodzi. Olimpijski maraton przegrałam zdrowotnie. Byłam bardzo dobrze przygotowana treningowo i w świetnej formie, ale niestety kiedy forma idzie w górę, odporność może spaść. Dopadły mnie kłopoty zdrowotne, które zwalczam jeszcze do tej pory, ale mam nadzieję rozpocząć nowy sezon już w pełnym zdrowiu. Teraz trenuję tak na podtrzymanie, bo wiadomo, że po tylu latach wyczynowego treningu nie można zupełnie zejść do zera.

Czyli chwilowo trochę zwalniasz obroty?

W tej chwili tak, ostatnie cztery lata bardzo ciężko walczyłam o Igrzyska, najpierw na 3000 metrów z przeszkodami, później w maratonie. Po drodze jeszcze rozpoczęłam pracę, bo wiadomo, że sport jest wymagający finansowo. Cieszę się z moich postępów, które wypracowaliśmy wraz z trenerem. Tegoroczny rekord Polski w półmaratonie to potwierdził (1:10:06 w Pradze 2 kwietnia – przyp. red.). Maratonką jestem dopiero początkującą i potrzebuję jeszcze trochę czasu, by się rozbiegać. Trzy maratony w ciągu niespełna jedenastu miesięcy (włącznie z nieukończonym w Rio) to było dużo i może dlatego zdrowie gdzieś uciekło. Nie załamałam się psychicznie, potrzebuję tylko chwili odpoczynku, by spokojnie rozpocząć treningową pracę do nowego sezonu.

Kobieta zmienną jest... Z tego co pamiętam z naszej poprzedniej rozmowy, jeszcze rok temu po zdobyciu mistrzostwa Polski na 10 km w Łodzi rozważałaś start w Rio w swojej koronnej konkurencji, 3000 metrów z przeszkodami?

Jeszcze w tym roku startowałam na bieżni, zdobywając MP na 3000 m z przeszkodami i na 5000 m. Na wiosnę jednak potwierdzałam minimum maratońskie, zarówno na dystansie półmaratonu jak i maratonu. Start w londyńskim, wyjątkowo zimnym i wietrznym maratonie odczułam zdrowotnie, przez cały maj byłam chora i uciekł mi okres przygotowawczy, by wywalczyć minimum na przeszkodach. Jednak wywalczenie MP w obu wspomnianych konkurencjach uważam za sukces.

Na której konkurencji chcesz się teraz skupić?

Myślę, że będę je mieszać. Wiosną na pewno pobiegam na ulicy, ale również będę startować na stadionie.

W takim razie życzę Ci przede wszystkim zdrowia i jeszcze raz zdrowia, a sukcesy wtedy chyba same przyjdą?

Dziękuję! Tak, zawsze powtarzam, że potrzebuję tylko zdrowia, a z resztą sobie sama poradzę...

Rozmawiał w Kleszczowie Kamil Weinberg

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce