Daniel Formela: Nie ma miejsca na „cwaniakowanie”

 

Daniel Formela: Nie ma miejsca na „cwaniakowanie”


Opublikowane w wt., 21/07/2015 - 08:50

Daniel Formela to aktualny wicemistrz Europy w duathlonie. Polski zawodnik swoją przyszłość wiąże jednak z triathlonem. Obecny sezon jest pierwszym w jego karierze, w którym postawił na trening do triathlonu. W maju zdobył kwalifikację na sierpniowe MŚ Ironman 70.3 w Zell am See, w kategorii AG 25-29. Przed tymi docelowymi zawodami, czekają go jeszcze starty w dwóch największych triathlonach w Polsce – Enea Challenge Poznań i Herbalife IRONMAN 70.3 Gdynia.

Daniel, masz za sobą bardzo intensywną pierwszą część sezonu. Czy udało Ci się nieco odpocząć i nabrać sił przed najbliższymi startami?

Zdecydowanie, pierwsza część sezonu była dla mnie dużym obciążeniem. Biorąc udział w ośmiu wyścigach, wygrałem pięć z nich, a na trzech pozostałych byłem drugi. Oczywiście, najcenniejszy jest srebrny medal na Mistrzostwach Europy ETU w duathlonie. Po tych startach miałem blisko dwa miesiące bez ścigania, kiedy niekoniecznie odpoczywałem, ale poprzez odpowiednie treningi regenerowałem swój organizm przed najważniejszymi startami w drugiej części sezonu.

Skończyłeś właśnie obóz treningowy w Zakopanem. Czy to był najważniejszy etap przygotowań?

Obóz w Zakopanem był pierwszym takim wyjazdem w mojej zawodowej karierze. Służył najcięższym i najważniejszym przygotowaniom do kolejnych startów. To właśnie tam, dzięki mojemu trenerowi Jakubowi Czaji, nauczyłem się przekraczać własne granice fizyczne i psychiczne podczas treningów. Obciążenia były na tyle solidne, że przez pierwszą połowę obozu nie mogłem swobodnie chodzić. Mimo to mobilizowałem się do całkowitej realizacji zadań treningowych.

Sporo biegałeś po górach. Na jakie efekty tego treningu liczysz?

Podstawową zasadą mojej współpracy z Kubą Czają jest podział, że to on jest głową, a ja nogami. Nie znaczy to oczywiście, że nie interesuję się znaczeniem treningów, ale daje mi to ogromny komfort, by móc się skupić przede wszystkim na wysiłku. Bieganie po górach to budowanie siły i wytrzymałości, które są niezbędne w wyścigach długodystansowych. Dodatkowo, trening na wysokościach powyżej 2000 m n.p.m. polepsza parametry krwi. W górach kształci się również takie niepozorne cechy jak balans, koordynacja i bieg po bardzo trudnej nawierzchni, które procentują na trudnych trasach wyścigowych i lepiej przygotowują organizm do znoszenia dalszych obciążeń treningowych.

Ostatnio w Suszu poprawiłeś swoją życiówkę na dystansie 1/2 Ironmana (4:07:23), mimo że byłeś jeszcze w okresie przygotowawczym. Czy to znak, że możemy za moment spodziewać się eksplozji formy?

Zgadza się, że w trakcie zawodów w Suszu byłem dopiero na początku okresu przygotowawczego i moja forma była daleka od tej, której się spodziewam na koniec przygotowań. Nie chcę jednak wyrokować, jakie osiągnę rezultaty w kolejnych startach. Mam w sobie dużo pokory do losu. Nieraz zdarzyło się tak, że byłem w doskonałej formie, a nie poszło mi najlepiej lub nie ukończyłem zawodów z powodu kontuzji czy choroby. Dlatego też mogę tylko powiedzieć, że na pewno dam z siebie wszystko, a o wyniku będę mógł rozmawiać na mecie.

Dużo mówi się o Twoim pływaniu. Naturalne jest, że jako duathlonista dużo lepiej czujesz się na rowerze i podczas biegu. W Suszu wyszedłeś z wody na 151. miejscu, a skończyłeś zawody jako szósty. To robi wrażenie, ale nasuwa się pytanie, co by było, gdybyś pływał szybciej. Jak pracujesz nad poprawą swoich wyników w wodzie?

Cieszę się, że padło to pytanie, bo wiele osób boi się poruszać tego tematu na forum, czy nawet w rozmowach ze mną. W przerwie między startami spędziłem prawie dwa miesiące w Warszawie, gdzie pod okiem mojego trenera pływania szkoliłem przede wszystkim technikę. Przyniosło to znakomite rezultaty, ale na krótkich odcinkach. To oczywiście naturalne, że najpierw pływa się szybciej na krótszych dystansach, a dopiero przy budowie wytrzymałości przekłada się to na dłuższe odcinki. Do pływania podchodzę bardzo poważnie i ambicjonalnie. Mówią, że skoro nie pływam od dziecka, to nigdy nie będę szybki w wodzie. Będę! Nie chcieliśmy z trenerem zamieniać kolejności treningów, licząc na jak najszybszą poprawę czasu, najlepiej na najbliższych zawodach. Dopiero po solidnym ugruntowaniu poprawnej techniki będę w stanie czynić znaczne postępy. Traktuję to jako proces długotrwały, ale wierzę, że jeszcze w tym sezonie poprawa będzie zauważalna.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce