Do Radomia i z powrotem. Andrzeja Gondka „sportowa złość” po Yukon Artic Ultra

 

Do Radomia i z powrotem. Andrzeja Gondka „sportowa złość” po Yukon Artic Ultra


Opublikowane w wt., 07/03/2017 - 08:46

Przed wyjazdem pytałam Cię, po bierzesz „empetrójkę”. Odpowiedziałeś, że obawiasz się trochę monotonii. Jak się biegnie na Jukonie?

Na pustyniach, wydmy, jakieś kamienie, elementy krajobrazu, potrafiły przykuć moją uwagę i zająć głowę. To może, że zabrzmi najlepiej, ale na YAU jest monotonnie i to w stopniu beznadziejnym. Biało, wszędzie biało i jeszcze raz biało. Przez pierwsze kilometry jest jeszcze fascynacja biegiem. Nowy teren, nowa sytuacja, trasa. Są podbiegi i zbiegi, chwilami naprawdę strome. Biegnie się korytem rzeki Jukon i zaczyna się wysoki brzeg z jednej strony, wysoki z drugiej, no i biało. Atrakcją są wycieczki turystów z maszerami, które czasami mija się po drodze. Na dystansie 40 km w pobliżu Whitehorse, spotkałem ich może ze trzy razy. Dalej robi się bardzo pusto.

Zmienisz coś w treningu, w przygotowaniach?

Tak, mam parę przemyśleń w tej sprawie. W moim treningu muszą się pojawić długie wybiegania, w rozumieniu wycieczek biegowych. Do tej pory biegałem 4-5-godzinne wybiegania. Były w porządku, ale dodam do tego wycieczki 12-godzinne. Jakieś biegi do Radomia i z powrotem, po możliwie monotonnej drodze. Przed wyjazdem dużo czasu spędziłem w Tatrach, ale przede wszystkim tam biegałem. Teraz chciałbym do tego biegania dodać elementy biwakowania na zewnątrz, łącznie z gotowaniem, roztapianiem śniegu, uruchamianiem tej kuchenki, przygotowaniem posiłku podobnego, do tego, który planuję przygotowywać na Jukonie.

A co planujesz gotować i jeść?

Przyglądałem się, jak inni ułożyli sobie dietę na Jukon. Ja przewidywałem ok. 3600 kcal dziennie. Brytyjczyk, który wygrał bieg na dystansie 300 mil, przygotował sobie dwa razy więcej kalorii na dzień. Nie wiem jeszcze, czy będę się na nim wzorować, ale jedną rzecz w jedzeniu na pewno muszę zmienić.

Plan był taki, że zaczynam dzień kaszką na ciepło i będę robił ciepły posiłek podczas biegu. Jednak przerwy na jedzenie w czasie biegu, to chyba nie jest najlepszy pomysł. Po prostu rozkładanie tego sprzętu na mrozie jest zbyt kłopotliwe. Będę więc jadł więcej kalorii rano i wieczorem, a w ciągu dnia raczej snacki i batony. Na pewno do swojego sprzętu dodam drugi termos z gorącą wodą. Ta woda służy i do picia i do rozmrażania camelbacku.

Jak już jesteśmy przy jedzeniu, muszę zapytać, co z potrzebami fizjologicznymi? Mróz chyba trochę utrudnia tę kwestię?

Na szkoleniu też o to zapytałem. Odpowiedzieli mi, że przede wszystkim trzeba to robić szybko. Od siebie dodam, że nasączone chusteczki w tej temperaturze nie sprawdzają się w roli papieru toaletowego.

Psychicznie jesteś już skoncentrowany na kolejnym starcie na Jukonie, ale skąd taki pomysł, żeby startować i za rok i za dwa lata?

Za rok nie ma mojego dystansu 700 km, ale jakoś tak ambicjonalnie chcę pojechać tam szybko i załatwić temat. Początkowo myślałem nawet o 100 milach, żeby poradzić sobie ze sportową złością. To byłby taki bieg na większe doświadczenie, przyzwyczajenie się do tych temperatur. Jednak 100 mil trwa zbyt krótko, żeby wszystko przetestować. Zdecydowałem się na 300 mil w przyszłym roku. Chcę to zrobić, żeby za 2 lata wrócić z szansą na dobre miejsce. Wiem, że mnie na nie stać!

Rozmawiała Ilona Berezowska


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce