Rafał Mikołajczyk: „Do spełniania marzeń potrzebni są inni ludzie”. Pomóżmy Rafałowi kupić wózek

 

Rafał Mikołajczyk: „Do spełniania marzeń potrzebni są inni ludzie”. Pomóżmy Rafałowi kupić wózek


Opublikowane w sob., 20/09/2014 - 11:19

Rafał Mikołajczyk (na zdjęciu w środku) na rowerze ręcznym jeździ dopiero 1,5 roku. To wystarczyło, by został mistrzem Polski i szóstym zawodnikiem w rankingu UCI. Teraz walczy o podium Pucharu Europy. Jeśli uda mu się kupić profesjonalny rower, może się szybko okazać, że jest w ścisłej czołówce światowej. Można mu w tym pomóc i przyłączyć się do akcji Fundacji Sport jest Jeden, która zbiera fundusze na taki pojazd. Poznajcie Rafała i jego problem z rowerem.

Jak trafiłeś na wózek?

W wyniku pobicia. Miałem wtedy 14 lat. Grałem z kolegami w piłkę koło szkoły. Była godzina 19:00. Podszedł do mnie chłopak z dwoma innymi. Chociaż były to dla mnie dramatyczne wydarzenia, nie wszystko pamiętam. Czas zaciera szczegóły. Jak to przy bójce. Ktoś coś powiedział, doszło do przepychanki. W pewnym momencie złapał mnie za szyję. Nie chciałem się z nim bić. Byłem tak wychowany w domu. Nie wolno mi było nikogo uderzyć. Może dlatego, nie zareagowałem wcześniej. Upadając uderzyłem głową tak, że doszło do uszkodzenia rdzenia kręgowego. A potem było mnóstwo ośrodków rehabilitacyjnych, operacja, no i taki jest rezultat. Przez 2 lata starałem się dojść do jakiegoś poziomu samodzielności. Było ciężko, ale jest w porządku. Tetraplegik musi włożyć dużo wysiłku w odzyskanie zadowolenia z życia.

Udało ci się to osiągnąć. Mimo przeszkód masz swoją pasję, skończyłeś studia, jesteś sportowcem.

Skończyłem studia. Jestem magistrem prawa. Za tydzień mam egzamin na aplikację radcowską. I tak teraz wygląda moje życie. Wyjazdy, starty, nauka, codzienne treningi. Najważniejszy jednak stał się sport i szykuję się do igrzysk w Rio, które odbędą się za 2 lata.

Dlaczego zdecydowałeś się na uprawianie kolarstwa ręcznego?

To dosyć fantastyczna historia. Przez 7 lat grałem w rugby, któregoś razu zobaczyłem w telewizji, jak jedzie Rafał Wilk i jak zdobywa złote medale na olimpiadzie. Już wcześniej myślałem o rowerze. Kolarstwo to indywidualny sport, który pasuje do mojego charakteru. Zacząłem szukać środków na taki rower, szukałem też kontaktu z Rafałem Wilkiem. Dzwoni do niego mnóstwo ludzi, ale on cierpliwie odpowiedział na moje pytania. Kupiłem taki sprzęt, na jaki mogłem sobie pozwolić.

I szybko przyszły sukcesy?

Wystartowałem w maratonach, a chwilę później zostałem powołany do kadry jako pierwszy zawodnik z grupy H1 [uszkodzenie kręgosłupa powodujące niedowład czterokończynowy przyp. red.]. Byłem zaskoczony, ale też taki był mój cel. Chciałem być kadrowiczem. Chciałem też poznać bliżej Rafała Wilka i to też mi się udało. Stał się moim mentorem i jest to dla mnie bardzo cenne.

Twój sprzęt odbiega od tego, na którym jeżdżą inni zawodnicy twojej kategorii? Obserwowaliśmy twoje przygotowania do startu i wyglądało to na ciężką pracę wymagającą wsparcia osób z zewnątrz?

Mój rower jest niestety cięższy od innych. Jest z tym kłopot na podjazdach. Tam tracę najwięcej. Kupując rower zaznaczałem, że nie jest mi potrzebny sprzęt do rehabilitacji, a taki, na którym można startować w zawodach. Zabrakło jednak pieniędzy, ale również doświadczenia. Jeżdżę na rowerze aluminiowym. Nowy lekki i profesjonalny sprzęt pomógłby mi poprawić wyniki, ale jego koszt jest wysoki. Typowy „carbon bike” kosztuje ok. 30 tys. To dużo, ale taki rower wyrówna moje szanse z innymi zawodnikami w grupie H1. W tej chwili tracę już na starcie. Mam np. inne mocowanie dłoni, które powoduje ich drętwienie, mam inny typ przerzutek. Są problemy ze sprzętem. Tracę na takie szczegóły czas. To powoduje, że nie zawsze wygrywa lepszy.

Jak zbierasz pieniądze na nowy sprzęt?

Poprzez akcję na Facebooku „Rower dla Rafała” i przy wsparciu Fundacji „Sport jest Jeden”. Tą drogą udało się zgromadzić ponad 7 000 zł. Dużo osób przyłączyło się to tej akcji. Jestem zaskoczony i niesamowicie wdzięczny. Zawsze uważałem, że do spełniania marzeń są potrzebni inni ludzie. Mocno w to wierzę.

Czy można się jeszcze przyłączyć do tej akcji?

Tak. Zbiórka potrwa do 20 października. Wiem, że każdy liczy się z pieniędzmi i jestem wdzięczny nawet za drobne sumy. One pozwolą mi spełniać marzenia.

Rozmawiała Ilona Berezowska

Profil akcji: https://www.facebook.com/events/283772011806584/

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce