[NASZ PATRONAT] Eto już kręci. 2. ZUK z psiej perspektywy

 

[NASZ PATRONAT] Eto już kręci. 2. ZUK z psiej perspektywy


Opublikowane w śr., 11/03/2015 - 09:27

Wymagającą 52-kilometrową trasę 2. Zimowego Ultramaratonu Karkonoskiego oprócz biegaczy pokonały również trzy psy. Wśród nich był Eto, który ze swoją ultramaratońską ekipą rozpoczął tu na dobre zdjęcia do filmu o psim bieganiu (Festiwal Biegów jest partnerem medialnym projektu). O pierwsze klatki filmu i kulisy biegu z psem i kamerą pytamy przybocznego Eto - Filipa Bojko.

Pieskomandos Eto wystąpi w filmie. Możemy pomóc

Biegliście z Eto w podwójnej roli, jako zawodnicy i operatorzy kamer. Chyba nie łatwo to pogodzić?

Powiem szczerze, że bieganie i nagrywanie to jest strasznie trudna sprawa. Miałem dwie kamery. Jedną zapinałem co jakiś czas Eto na uprzęży. Sam używałem kamery na statywie i przyznaję, że było ciężko. Zwłaszcza w takim momencie biegu, gdy już człowiek czuje się zmęczony i ma ochotę coś zjeść i odpocząć. A tu trzeba odpinać kamerę, kręcić i dbać o to, żeby te ujęcia były sensowne, dobrze wykadrowane. Wymęczyło mnie to podwójnie, ale cieszę się, że przywieźliśmy fajne materiały do filmu. Ujęcia z psiej uprzęży są genialne, dynamiczne.

Kręcicie już film, mimo że trwa jeszcze zbiórka pieniędzy na to przedsięwzięcie?

Tak, robimy to de facto od „Zamieci”. Ludzie związani z projektem wszystko robią nieodpłatnie. Film dzięki ich zaangażowaniu powstanie tak czy inaczej, ale wiadomo, że moc naszego przedsięwzięcia bez wsparcia będzie inna. Jeżeli zbierzemy większą ilość pieniędzy lub znajdzie się partner strategiczny, to będziemy mieli do dyspozycji lepszy sprzęt, będziemy mogli pojechać w więcej miejsc i po prostu film będzie „bardziej tłusty”. Jednak nawet jeśli tak się nie stanie, chcemy go zrobić. W tej chwili brakuje jeszcze ponad 6 tys. zł. To nie jest mała kwota. Liczymy na dobrą wolę ludzi związanych z bieganiem i kibiców biegających psów. Jesteśmy dobrej myśli.

Co to jest ta postprodukcja, na którą brakuje wam środków?

To ta najdłuższa i najbardziej żmudna część całego przedsięwzięcia. To przede wszystkim montaż w całej swojej zawiłości i efektowności, analiza całego materiału, jego wybór i cięcie.

Wracając do ZUK. W tym roku trasa była wymagająca. Jak wam poszło?

O tak. W tym roku było bardzo trudno. W zeszłym roku było zdecydowanie mniej śniegu. Tym razem pierwsze 9 km polegało na przedzieraniu się przez zaspy. Teoretycznie osoby, które biegną gdzieś dalej w stawce powinny mieć łatwiej, bo ktoś już „przejechał pługiem” przed nimi i szlak jest przetarty, ale wcale tak nie było. Kopny śnieg się nie ubija. Dla stawów skokowych i ścięgien to był duży wysiłek. Umęczyli się wszyscy „po kokardę”.

A jak sobie z tym radził Eto?

Eto radził sobie z tym najlepiej ze wszystkim. Ma 4 łapy i mniejszy wzrost. Zupełnie nie wydawał się zmęczony. Na metę wbiegł z kijem w płaszczy i jeszcze próbował się nim bawić. Ani przez moment nie było po nim widać śladów zmęczenia. Dla niego to jest idealny czas. Zimą nie musi się dodatkowo schładzać. Natomiast mi ZUK dał popalić naprawdę mocno.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce