Iwona Lewandowska: „Niech mnie jak najczęściej nogi niosą”

 

Iwona Lewandowska: „Niech mnie jak najczęściej nogi niosą”


Opublikowane w pt., 19/12/2014 - 09:42

- Chcę biegać jak najszybciej. W 2015 r. mam zamiar pobić rekordy życiowe na 5 000 i 10 000m na bieżni i w maratonie. Czy wystartuję ma Mistrzostwach Świata w Pekinie? Na razie w tej sprawie nic się nie zmieniło. W październiku mam zaplanowane Wojskowe Igrzyska Olimpijskie.

Iwona Lewandowska opowiada nam o swoich planach na najbliższy sezon.

To był dla Ciebie wyjątkowy sezon. Wojskowe Mistrzostwo Świata i rewelacyjny czas 2:28:33, zaledwie o sekundę gorszy o rekordu życiowego, dodatkowo starty na bieżni, krótsze biegi uliczne, a na koniec Mistrzostw Europy w Biegach Przełajowych. Miałaś czas na odpoczynek?

Złapałam chwilę oddechu po Mistrzostwach Świata. Ale rzeczywiście w czasie sezonu nie leniuchowałam.

Przez długi czas borykałaś się z kontuzjami, a przez to przygotowania rozpoczęłaś później niż zwykle. Jaki to miało to wpływ na Twoją dyspozycję?

Wydawało się, że forma jest. Świadczył o tym bardzo dobry start i zwycięstwo w zawodach Bupa Great Ireland Run w Dublinie, gdzie pokonałam wiele świetnych zawodniczek m.in. mistrzynię Europy w biegach przełajowych - Sophie Duarte, byłą mistrzynię Europy w tej samej konkurencji - Fionnualę Britton i piątą zawodniczkę ubiegłorocznych mistrzostw świata w Moskwie - Alessandrę Aguilar. Optymizmem napawała też życiówka na 10 km (32:40 – red.) podczas biegu ulicznego Azalea Trail Run.

Potem przyszło jednak rozczarowanie podczas Orlen Warsaw Marathon i brak minimum na Mistrzostwa Europy w Zurychu. Były też gorsze niż pewnie zakładałaś występy na 5000 i 10 000m na bieżni…

Potwierdziło się, że organizmu nie da się oszukać. Bardzo długo nie mogłam normalnie trenować i pojawiły się zaległości. Stąd wyniki takie, a nie inne.

Powetowałaś to sobie później zdobywając złoty medal Wojskowych Mistrzostw Świata, a także w imprezie tej samej rangi w biegach przełajowych w Beirucie – indywidualnie i drużynowo. W Holandii zabrakło Ci zaledwie sekundy do rekordu życiowego.

W Eindhoven czułam się rewelacyjnie. Były co prawda obawy, że będę musiała prowadzić bieg od początku do końca - a jak wiadomo wtedy nie jest łatwo o dobry czas - ale na szczęście wszystko skończyło bardzo dobrze. Do 25 km trzymałam się grupy na 2:27:00, potem biegłam już samotnie. Zwycięstwo i wynik 2:28:33 dał mi niesamowitą satysfakcję.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce