Janusz Bukowski: „Warto się dzielić tym, co mamy. Z odrobiny robią się wielkie rzeczy... ”

 

Janusz Bukowski: „Warto się dzielić tym, co mamy. Z odrobiny robią się wielkie rzeczy... ”


Opublikowane w wt., 22/12/2015 - 09:07

Z biegaczem-społecznikiem, organizatorem akcji „Wybiegaj Sprawność”, która podczas tegorocznego PZU Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdroju została uhonorowana przez biegaczy tytułem Biegowego Wydarzenia Roku o pomaganiu potrzebującym. Nie tylko w święta. I o tym, że trudno przychodzi nam mówić "dziękuję".

Z Januszem rozmawialiśmy tuż po Białołęckim Biegu Wolności, w którym nasz bohater wystartował.

Okres świąteczno-noworoczny to zawsze czas na chwilę podsumowań. Jaki był dla Ciebie ten mijający rok?

Janusz Bukowski: Nieoczekiwanie o czymś małym co robię, stało się bardzo głośno. Zostałem doceniony przez internautów, a Wybiegaj Sprawność otrzymało tytuł Imprezy Roku w Warszawie. Zwyciężyłem też w plebiscycie Festiwalu Biegowego na Biegowe Wydarzenie Roku. To wszystko spadło na mnie jak grom z nieba. Czasem to do mnie nie do chodzi. Może dlatego, że nie mam czasu o tym wszystkim rozmyślać, tylko ciągle działam. Nie tak dawno z rolnikami rozdawaliśmy jabłka bezdomnym. Teraz skrzyknąłem cukierników - 100 kg ciast to prezent z jakim idziemy w Wigilię rano do kościoła Kapucynów w Warszawie. Chcemy go ofiarować osobom, które nie mają gdzie spędzić świąt.

Czy te wyróżniania pomagają Ci w działalności?

Na pewno sukcesy mojego Stowarzyszenia (Dać Siebie Innym – red.) pomogły pozyskać kolejnych darczyńców. Widzę też, że więcej ludzi też chce pomagać. Imprezy charytatywne pojawiają się jak grzyby po dobrym deszczu. Pięć lat temu chyba byłem jednym z nielicznych, którzy pokazywał, że mogą pomagać biegając.

(tu Januszowi „piątkę” przybija jeden z biegaczy i mówi: - „Wybiegaj Sprawność” to najlepszy bieg w Polsce!)

Skoro sięgnąłeś do początków. Pamiętam gdy na biegach stawałeś w pierwszej linii promując swoje stowarzyszenie. Od jakiegoś czasu stajesz w tłumie. Skąd ta zmiana?

Może nie mam już tak mocnego startu jak kiedyś - w styczniu zacznę swój 28. rok przygody z bieganiem (śmiech). A tak poważnie, to faktycznie od dwóch lat nie staję w pierwszej linii. Oczywiście nie zajmowałem połowy trasy, żeby nie przeszkadzać nikomu, tylko byłem bardziej z boku. Jednak było to krytykowane, ludzie myśleli że to ja chcę się promować. Tymczasem nie mogłem jednak zrobić lepszego marketingu dla działalności swojego stowarzyszenia. Z drugiej strony wiele osób mówi, że brakuje mnie w pierwszej linii. Wciąż słyszę pytania czemu się schowałem. Ja po prostu uznałem, że moja rola w promowaniu Stowarzyszenia została spełniona.

Czy utrzymujesz kontakt z osobami, którym pomogłeś podczas akcji „Wybiegaj Sprawność”? Choćby przy okazji świąt?

To nie jest tak, że się teraz chwalę, ale dostaję setki smsów. Czasem jestem przerażony ile otrzymałem wiadomości, bo wszystkim muszę odpisać. Nawet ta krótka wiadomość świadczy o tym, że ktoś pamięta. Czasem dzwonią osoby, których nie znam, ale one kojarzą moją działalność. To są bardzo miłe chwile i ciepłe rozmowy. To jest dodatkowy bodziec, żeby pomagać. Z drugiej strony jeszcze wiele osób obdarowanych nie zdążyło odezwać się do mnie. Nie gniewam się. To mi uświadamia, jak trudno jest powiedzieć „dziękuję”.

Okres świąteczno-noworoczny to wysyp inicjatyw charytatywnych. Czy faktycznie jesteśmy w tych dniach bardziej skorzy do pomocy? Dlaczego nie pomagamy systematycznie w ciagu roku?

Lubimy się mobilizować przy jakiś ważnych momentach. Gdy ma zalać pół kraju, to wszyscy rzucamy się na ratunek, zbieramy pieniądze lub jedziemy tam pomagać. Nie myślimy jednak o systematycznej pracy w ciągu roku, żeby np. uregulować rzeki, przygotować wały itd. Taka pomoc przy okazji świąt Bożego Narodzenia powinna być podsumowaniem naszego całego roku. Czasami pomagamy, bo inni tak robią ulegając klimatowi świąt i tak wypada. Nie trzeba robić nie wiadomo czego. Wystarczy odrobina.

Na przykład?

Może warto, kupując duże ilości jedzenia zrobić jakąś małą paczkę i zanieść ją do jadłodajni dla bezdomnych. Po prostu warto dać siebie innym. Jest wiele osób, które potrzebują pomocy. Moim największym marzeniem jest, by ludzie zostali nietypowymi Mikołajami i oddawali krew, zostawali dawcami szpiku. To będzie szczególny prezent. Najbardziej brakuje krwi 0 RH-. Sytuacja jest dramatyczna i wielu pacjentów czeka na krew tej grupy. Biegacze i sportowcy mogą ją oddać, bo są zdrowi. Zastanówmy się czy nie warto zostać takim nietypowym św. Mikołajem?

Skąd akurat taki pomysł?

Niedawno zadzwoniła do mnie pewna pani, której mama jest ciężko chora. Z powodu braku krwi jej operacja jest przekładana. Skrzyknąłem więc krwiodawców i oddaliśmy kilka litrów krwi. Trudno mi nawet o tym mówić, bez wzruszenia jaki to był ważny prezent dla tych kobiet. To wszystko też mi uświadamia jakie życie jest krótkie i kruche. My ze sobą nic nie zabierzemy do grobu, dlatego warto się dzielić tym co mamy. Z odrobiny robią się wielkie rzeczy...

Dziękuje bardzo za rozmowę

Dziękuje. Przy okazji życzę wszystkim żebyśmy te święta spędzili spokojnie i w rodzinnej atmosferze. Żebyśmy znaleźli czas na refleksję. Może to dążenie do celu nie zawsze jest najważniejsze, może warto podzielić się czymś z innymi. Pamiętajmy też o ruchu. Wychodźmy na spacery, maszerujmy. Ja będę oczywiście biegał...

Rozmawiał Robert Zakrzewski


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce