Joanna Jóźwik: „Kenia? Wystarczy mi Zakopane i pokój hipoksyjny”

 

Joanna Jóźwik: „Kenia? Wystarczy mi Zakopane i pokój hipoksyjny”


Opublikowane w pon., 20/10/2014 - 09:20

Z zawodniczką AZS AWF Warszawa, brązowową medalistką ME w Zurychu na 800m, która w jednym momencie z jednej z wielu zawodniczek aspirujących do miana gwiazdy sportu stała się najjaśniejszym puntem na sportowym firmamencie, rozmawiał Robert Zakrzewski.

Decydujący bieg po brązowy medal mistrzostw Europy miał tylko 800 metrów i trwał 1:59,63. Jak długo jednak trwała droga od początków kariery w Stalowej Woli do tego miejsca, w którym jest teraz pani?

Przebyłam niezliczoną ilość kilometrów (śmiech). Niestety trochę to trwało, zanim doszłam do poziomu jaki prezentowałam w Zurychu. W Stalowej Woli zyskałam bardzo dobre przygotowanie fizyczny i wszystkie podstawy. Mój były trener, Stanisław Anioł zwracał uwagę na takie rzeczy jak ćwiczenia sprawnościowe. Czasami robiłam je przez godzinę i to był większy wycisk niż choćby bieg Wybiegaj Sprawność na 5 km, w którym miałam okazję ostatnio startować i zwyciężyć wśród pań. Natomiast u trenera Andrzeja Wołkowyckiego w AZS AWF zajęliśmy się już pracą właściwą. Dało to wynik który dał mi brązowy medal (śmiech).

Czy, a jeśli tak to kiedy pomyślała pani o tym , że rok 2014 może być jakimś przełomem w karierze?

Chyba stało się to już w poprzednim sezonie, gdy trenowałam i nie miałam żadnych problemów zdrowotnych. Wszystko szło zgodnie z planem. Jeździłam na wszystkie obozy. Również moje starty pokazywały, że jestem w wysokiej formie. W maju w pierwszym biegu prawie (śmiech) pobiłam rekord Polski na 600 metrów (rezultat 1:26.80 był o 0,12 sekundy słabszy od rekordu Polski Justyny Święty – przyp red.). Kolejne starty pokazywały, że stać mnie na szybkie bieganie ale czegoś brakowało. Jednak to przyszło z czasem.

Podczas Halowych Mistrzostw Polski w Sopocie zajęła Pani drugie miejsce przegrywając z Angeliką Cichocką, późniejszą halową wicemistrzynią świata. Nie dostała się pani do kadry na Halowe Mistrzostwa Świata rozgrywane w Trójmieście. To była porażka, czy jednak zadowolenie ze srebra MP i oczekiwanie na sezon letni?

To dla mnie była porażka. Z całych sił starałam się zrobić minimum na Halowe Mistrzostwa Świata. Nie udało się, ale to mnie jeszcze bardziej zaprzęgło do pracy, żeby pokazać w sezonie na stadionie że potrafię szybko biegać. Chciałam chyba nawet sobie udowodnić że nie jestem taka beznadziejna (śmiech)

Dzięki brązowemu medalowi mistrzostw Europy, jest Pani teraz częściej zapraszana na zagraniczne mityngi, gdzie można zarobić atrakcyjne pieniądze. Przed sukcesem bywało z tym jednak różnie. Czy nie kusiło Panią, żeby po sezonie startować w biegać ulicznych i „dorobić”? Wielu zawodników zwłaszcza z dłuższych dystansów tak robi. Sama pani powiedziała, że bieg „Wybiegaj Sprawność” był jej pierwszym startem ulicznym.

Sama wiem, że dla nas biegaczy średniodystansowych nie jest to dobre. My w ramach treningu biegamy głównie w lesie lub na bieżni. To jest całkiem inna nawierzchnia. Jeśli biegałabym na ulicy to niszczyłabym sobie stawy. Bardzo dużo bym traciła na treningu i mogłabym nie osiągać podczas zawodów zamierzonych rezultatów. Lepiej skupić się na treningu, a pieniądze same przyjdą.

Przed Panią kolejny sezon i przygotowania. Znów przygotowywać się będzie Pani w Polsce w pokojach hipoksyjnych, a nie gdzieś w Kenii czy RPA? Czy ciężko jest rywalizować z czołówką wybierając taki tok przygotowań?

Według mnie nie. Nie jest ważne gdzie się trenuje tylko ważne jak. Trzeba zwrócić uwagę na to, że długie podróże męczą. Co prawda nigdy w Kenii nie byłam, ale nie kwapie się, żeby tam jechać. Ponieważ po pierwsze jest tam bardzo wysoko, a przez to ciężej się biega. Ja nie jestem na tyle doświadczona, by jeździć na takie obozy. Raz byłam w Sankt Moritz w Szwajcarii, tam jest ok 1800 metrów n.p.m. Trenowało mi się bardzo ciężko i nie wspominam tego dobrze. Ciężko biegało mi się na zawodach i wyniki nie były zadowalające. Jeżeli ktoś ma długi staż treningowy, to może sobie pozwolić na takie wyjazdy. Mi wystarczy Zakopane i pokój hipoksyjny.

Czego pani życzyć więc na ten przyszły sezon?

Zdrowia. Chciałabym też być w takiej formie, żeby na zawołanie biegać poniżej dwóch minut.

Niech tak sie zatem stanie.

Rozmawiał Robert Zakrzewski

fot. PZLA

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce