Karolina Nadolska o maratonie w Rio: „Stawiam wszystko na jedną kartę”

 

Karolina Nadolska o maratonie w Rio: „Stawiam wszystko na jedną kartę”


Opublikowane w czw., 20/08/2015 - 10:05

Cel jest jeden - Igrzyska Olimpijskie. Ale żeby na nie pojechać potrzebna jest kwalifikacja. Walka o trzy miejsca w maratonie będzie bardzo zaciekła…

Zrobię wszystko, by pojechać do Rio. Jeśli nie uda się z maratonem, spróbuję uzyskać kwalifikację w biegu na dystansie 10 000 m.

Priorytetem jest jednak maraton. Kiedy spróbuje Pani powalczyć o przepustkę na Igrzyska?

Pierwszą próbę podejmę na początku przyszłego roku podczas startu w Japonii, a jeśli zajdzie taka potrzeba kolejną w kwietniu na Łodzi Maratonie Dbam o Zdrowie, którego jestem ambasadorem.

Jeśli uzyska Pani kwalifikacje na wiosnę wystarczy czasu na przygotowanie najwyższej formy na Igrzyska?

To nie będzie łatwe, ale możliwe. Miałam już taką praktykę w przeszłości gdy biegałam na początku roku w Japonii, a potem z powodzeniem startowałam w wiosennych maratonach w Europie.

Do Olimpiady w Brazylii został rok. Czego można się spodziewasz po trasie maratońskiej? Jakie to będą zawody?

Nigdy nie startowałam w tym kraju, ale spodziewam się bardzo wysokiej temperatury i dużej wilgotności powietrza. To oczywiście nie są moje wymarzone warunki. Ja lubię starować jak jest zimno. Ale nie ma co narzekać, maraton będzie równie trudny dla wszystkich. Trzeba odpowiednio zmodyfikować plan treningowy i mieć świadomość, że zawody odbywać się będą na zupełnie innych prędkościach od tych do których się przyzwyczailiśmy.

Według Pani jaki trzeba uzyskać czas, by myśleć o zwycięstwie?

Wydaje mi się, że wynik w granicy 2:25:00, 2:26:00, a nawet 2:27:00 może dać medal.

To czasy w granicach Pani rekordu życiowego….

Tak, ale trzeba pamiętać o tych wyjątkowo trudnych warunkach. W Rio ogromne znaczenie odegra strategia. Nie będzie się można od razu rzucać na głęboką wodę.

Czy spodziewa się Pani jakiś niespodzianek? A może ostanie wpadki dopingowe czołowych biegaczek każą patrzeć ostrożnie na faworytki?

Wydaje mi się, że wygrają dziewczyny z Afryki, choć o erze biegania w granicach 2:18:00 czy 2:19:00 możemy zapomnieć. To co teraz dzieje się z kolejnymi aferami dopingowymi nie jest dla mnie zaskoczeniem. Od dawna domyślałam się, że wyniki niektórych zawodniczek nie były osiągane w sposób czysty. Budziły moje wątpliwości jednorazowe starty na bardzo wysokim poziomie, albo nagły progres formy. Bieganie wymaga długoletniej, systematycznej pracy. Nie wierzę, że w ciągu roku można stworzyć mistrza z zawodnika przeciętnego, tak jak nie wierzę, że można biegać dwie połówki maratonu w czasie lepszym od rekordu życiowego w półmaratonie. A takie sytuacje też się zdarzały.

Inna sprawą jest tzw. wyłączność terapeutyczna. Według mnie w ten chamski sposób - niby w celach zdrowotnych - wielu zawodników uzyskuje przewagę nad innymi.

Pani stawia na ciężka, systematyczną pracę, dzieląc czas na treningi i na macierzyństwo. To duże wyzwanie…

Bez męża bym sobie nie poradziła. Jest dla mnie olbrzymim wsparciem. Z jednej strony układa mi treningi, z drugiej pilnuje bym mogła się odpocząć w ciągu dnia przejmując opiekę nad dzieckiem. Jego rola jest nie do przecenienia.

Rozmawiał Maciej Gelberg

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce