Łukasz Zdanowski: „Niczego nie dostałem w życiu za darmo"

 

Łukasz Zdanowski: „Niczego nie dostałem w życiu za darmo"


Opublikowane w sob., 11/06/2016 - 20:23

Nadal pracujesz zawodowo i regularnie startujesz. Czym się zajmujesz w pracy?

Jestem przedstawicielem handlowym, co oznacza dużo podróży, dużo siedzenia w aucie, dużo stresu i zaangażowania. Czasami trudno to pogodzić. Wierzę jednak, że kiedyś uda mi się połączyć biegową pasję i pracę w jedno.

To wróćmy do biegania. Po kilku startach na Słowacji, pierwszą dużą imprezą zagraniczną był Baikal Ice Marathon, który zakończył się na podium. Jak wspominasz ten start w ekstremalnej temperaturze i w śniegu na trasie?

Nie biegło się zbyt komfortowo. Do 12. kilometra było w porządku, ale później biegło się w śniegu po kostki. To był bardzo siłowy bieg i myślę, że zajęliśmy z Piotrkiem Hercogiem dobre miejsca, bo wywodzimy się z biegów górskich. Moje nogi były na to przygotowane. Kryzys, który mnie tam dopadł nie był związany z kondycją, a odcięciem energii na ostatnich 3 kilometrach. Nie mogłem sobie poradzić z zamarzniętą torebką żelu.

Krótko po tej mroźnej przygodzie, był start na Węgrzech. Ten bieg też zakończył się na podium. Jak się ułożył ten start?

Na Węgrzech przez pierwsze 50 km biegliśmy w dużej mierze po błocie. Dzień wcześniej padał deszcz. Warunki nie były takie jak na Syberii, ale również wymagały siły. Dla mnie ten bieg to było takie przetarcie, nie startowałem tam na 100%, ale też nie był to start treningowy. Chciałem się sprawdzić na długim dystansie i chyba mogę uznać ten sprawdzian za udany.

Jakie są Twoje biegowe plany?

Najważniejszym biegiem tego roku będzie TDS na szlakach wokół Mont Blanc.

To nie będzie twój pierwszy raz na Mont Blanc. Treningowo byłeś już na szczycie…

W Chamonix będę już trzeci raz. Szlaków nie znam, ale trochę już biegałem w okolicy i przypomina Tatry. TDS jest techniczny, więc w tym pokładam swoją nadzieję. Jeszcze nie jestem przygotowany na UTMB, o PTL nawet nie myślę, a TDS to akurat wyzwanie dla mnie. W zeszłym roku treningowo postanowiłem zdobyć na szybko Mont Blanc i to się udało. Zrobiłem to w 7 godzin i 55 minut w górę i w dół. W górę poszło trochę słabiej przez brak aklimatyzacji i mgłę – 5 godzin i 25 minut.

O jakich biegach marzysz?

Mam nadzieję, że może za rok uda się wystartować w czterech biegach zagranicą. Myślę nad La Palmą, może Zegama-Aizkorri.

Czy po biegu na Mont Blanc, chodzi ci po głowie zrobienie najszybszych polskich czasów na górskich szczytach?

Myślę o takim kierunku rozwoju. Pierwszy szczyt planuje już w tym roku, ale wszystko zależy od możliwości finansowych, urlopowych, logistycznych. Każdego roku spróbuję z kolejną górą na świecie, ale z biegania w zawodach nie zrezygnuję.

Rozmawiała Ilona Berezowska

fot. Archiwum prywatne Łukasza Zdanowskiego


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce