Marcin Lewandowski: „Dla medali zmieniłem życie”

 

Marcin Lewandowski: „Dla medali zmieniłem życie”


Opublikowane w wt., 10/03/2015 - 09:24

Marcin Lewandowski (na zdjęciu) to nasz jedyny reprezentant, który wywalczył złoty medal podczas zakończonych w niedzielę Halowych Mistrzostwach Europy w Pradze. Jak powiedział nam zawodnik Zawiszy Bydgoszcz, dla niego to dopiero przystanek w drodze na Igrzyska Olimpijskie do Rio de Janeiro w 2016 roku.

Po raz drugi zostaje pan najlepszym 800-metrowcem Europy. Wcześniej w 2010 roku zdobył pan złoty medal na stadionie teraz zwyciężył pan w hali. Jakie to uczucie?

Jestem bardzo zadowolony. Nie ukrywam, że tęskniłem za tym uczuciem, którego doświadczyłem pierwszy raz w Barcelonie. W końcu mi się udało. Bardzo mocno trenowałem w ostatnim czasie, choć niekoniecznie pod halę. Wszystko to, co robię teraz, jest już z myślą o Igrzyskach w Rio. Hala jest tylko etapem przygotowań. Ale jeśli już postanowiłem być w Pradze, to chciałem dać z siebie wszystko. Udało się.

Biorąc pod uwagę początek półfinału i lekkie spięcie w tłumie biegaczy, czy nie obawiał się Pan jak dalej się może potoczyć ten bieg?

Coś tam było, ale na szczęście unikaliśmy większych przepychanek czy upadków. Później nawet się śmiałem, że często, starając się unikać problemów biegam z tyłu, a mimo wszystko one i tak mnie dopadają (śmiech). To jest jednak hala i tu jest dużo przypadkowości. Ale teraz wszystko to trzeba, jak ja to mówię, wrzucić w koszta.

Dużo pytań dostaje Pan o nieobecność Adama Kszczota, który był faworytem do złota. Czy jest to denerwujące?

Nie. Adam jest moim kolegą i zawodnikiem, który z takich imprez wracał z medalami. Uważam więc, że jest to normalne. Dwa lata temu to mi nie wyszło i będąc chorym wystartowałem w biegu na 1500m, zajmując ostatecznie 4. miejsce. Teraz Adam jest chory i nie mógł pobiec. Taki jest sport i są w nim urazy oraz choroby. Za rok znów rusza sezon halowy i może wtedy nam dopisze zdrowie, a wypadnie ktoś ze światowej czołówki. Tak już jest, dla mnie to normalne.

Kilka razy wspominał Pan o zmianach w przygotowaniach do sezonu. Na czym one polegają?

Staram się być jeszcze bardziej profesjonalnym zawodnikiem. W walce o medale decydują detale, dlatego dużo zmieniłem. Jest to przede wszystkim dieta, regeneracja i suplementacja. Czyli całe moje życie tak naprawdę (śmiech). Większość czasu spędzam na obozach i chciałem zadbać o te wszystkie sprawy. Oczywiście zawsze o to dbałem, ale teraz pilnuję tego jeszcze bardziej.

Ktoś pana inspirował w tych zmianach? Czy jest to całkowicie autorski pomysł i po jego opatentowaniu jako „dieta Lewandowskiego” może pan sporo zarobić?

(śmiech) Myślę, że po prostu dojrzałem do tego wszystkiego. Wcześniej nie uważałem, że jest to aż tak ważna sprawa. Teraz zmieniłem zdanie. Myślę że była to słuszna decyzja, bo po krótkim czasie już w sezonie halowym widać efekty.

Podczas przygotowań trenował Pan wieloma znanymi zawodnikami, m.in. z Mo Farahem. Jaki jest prywatnie popularny Mo?

Z Mo Farahem znamy się bardzo dobrze. Prawda jest taka, że świat lekkiej atletyki jest bardzo mały. Dla kibiców może jest to niesamowita sprawa, ale dla mnie to normalne. Razem trenujemy, razem śpimy w jednym hotelu, jemy w tej samej stołówce. To jest całkowicie normalne. Mało tego, mój brat pomagał mu rozprowadzać „dwieście pięćdziesiątki”. Oczywiście to była drobna pomoc, bo Mo robił jakieś dwadzieścia odcinków, a Tomek mu pomógł w ostatnich kilku, gdy Brytyjczykowi było już bardzo ciężko.

Najważniejszą imprezą w tym roku są Mistrzostwa Świata w Pekinie. Wcześniej jednak odbędą się na Bahamach mistrzostwa sztafet - IAAF World Relays. W ubiegłym roku drużyna 4x800m zdobyła tam srebrny medal, plasując się tuż za Kenijczykami. Jest w tym roku szansa na poprawienie tego wyniku?

Jeszcze nawet nie wiem czy tam pojedziemy. Trwają ustalenia. Od tego zależy cały etap przygotowań do następnych zawodów i organizacja obozów, dlatego nie jest to prosta sprawa. Z tego co wiem Artur Kuciapski zadeklarował, że nie będzie tam biegał, bo ma inny tok przygotowań. Nie jest więc powiedziane, że i ja tam też pojadę. Myślę, że wszystko okaże się w przeciągu paru najbliższych dni.

Na koniec pytanie o biegi uliczne, bo mamy okazję się na nich spotykać. Czy wystartuje Pan w tym roku w biegu na 10 km podczas Orlen Warsaw Marathon?

Bardzo bym chciał, choć będę prawdopodobnie na zgrupowaniu zagranicznym. Szkoda, bo chciałbym poprawić swój czas (31:29 - red). Wtedy nie poszło mi tak jak chciałem. Uważam, że jestem dużo mocniejszy. Chciałbym sobie to udowodnić.

Dziękuje bardzo za rozmowę i jeszcze raz gratulujemy złotego medalu

Dziękuje bardzo

Rozmawiał Robert Zakrzewski

​fot. marcin-lewandowski.pl


Zobacz bieg Marcina Lewandowskiego po złoto w Pradze:

 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce