Marek Wikiera przebiegł linię brzegową Bałtyku. "Pamiętajmy o krwiodawstwie"

 

Marek Wikiera przebiegł linię brzegową Bałtyku. "Pamiętajmy o krwiodawstwie"


Opublikowane w sob., 27/08/2016 - 10:19

Ultramaratończyk Marek Wikiera po raz kolejny dokonał czegoś wyjątkowego. Biegacz, który ma na koncie ukończone biegi na Antarktydzie, pustyni Gobi czy Atakamie przebiegł w tydzień linię brzegową Bałtyku - od Świnoujścia do Piasków. Pokonał 567 kilometrów, żeby zainteresować ludzi ideą krwiodawstwa. - Każdy sposób mówienia o honorowym krwiodawstwie jest dobry - wyjaśnia w rozmowie z naszym portalem. 

Przebiegł pan polską linię brzegową Bałtyku - od Świnoujścia do Piasków. Endomondo nie zwariowało?

Marek Wikiera: Nie używałem endomondo. Można mnie było śledzić na trackcourse.com.
 
Co pan poczuł po osiągnięciu mety w Piaskach – euforię, zmęczenie się wylało?

Ulgę, że to już koniec. Szczęście, że się udało. Ogromna radość przyszła później kiedy zmęczenie zaczęło ustępować.
 
Co panu przyświecało, że porwał się na takie wyzwanie?

Połączenie pasji biegania z chęcią niesienia pomocy innym. Jest to projekt charytatywny. Fundacja Krwioobieg, którą reprezentuję, tworzy ogólnopolską bazę potencjalnych Dawców krwi, gromadzącą w jednym miejscu wszystkich chętnych, gotowych odpowiedzieć na wezwanie pomocy i gotowych do oddania krwi w przypadkach zagrożenia życia lub zdrowia innych. W Polsce w każdej minucie potrzebny jest 1 litr krwi. Niestety krwi brakuje - okresowo w ciągu roku na terenie całego kraju. Niejednokrotnie w mediach, na portalach społecznościowych spotykamy się z informacjami o niedoborach krwi w stacjach krwiodawstwa lub szpitalach. Rodzina, znajomi  proszą o pomoc i oddawanie krwi dla konkretnych osób. I niestety ten stan utrzymuje się od lat.
 
Dlaczego? 

Ponieważ, zaledwie kilka procent ludzi regularnie oddaje krew – brakuje świadomości i wiedzy, że krwi nie produkuje się w laboratoriach, że transfuzji krwi niczym nie można zastąpić, a od tego od tego zależy ludzkie życie i zdrowie; że regularne oddawanie nie boli i nie ma złego wpływu na nasze zdrowie W oddawaniu krwi występuje sezonowość - w okresie wakacyjnym spada liczba dawców ponieważ przebywają oni na urlopach, brak jest możliwości zorganizowania akcji pobierania w szkołach i na uczelniach. Wraz z procesem starzenia się społeczeństwa wzrasta zapotrzebowanie na krew, a jednocześnie maleje liczba osób zdolnych do jej oddania. Wzrasta liczba czasowych dyskwalifikacji dawców związanych m.in. z alergiami, chorobami cywilizacyjnymi, stosowaniem leków, podróżami do krajów, gdzie potwierdzono występowanie czynników zakaźnych. 

W związku z rozwojem medycyny oraz dostępem do nowoczesnych sposobów leczenia rośnie zapotrzebowanie na krew - w szczególności w dziedzinie transplantologii, onkologii, hematologii, chirurgii sercowo-naczyniowej. Takim właśnie sytuacjom ma przeciwdziałać nasza inicjatywa, w sposób zgodny z aktualnymi trendami i technologią. Chcemy łączyć Regionalne Centra Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa z potencjalnymi Dawcami krwi, aby w sytuacjach zagrożenia działać precyzyjnie i skutecznie.
 
Czy osiągnął pan wyznaczony cel?

Cel został osiągnięty. Choć nie obyło się bez trudności. Trzeciego dnia doznałem kontuzji, która praktycznie na jeden dzień uniemożliwiła mi bieg. Gdyby nie pomoc fizjoterapeuty nie byłbym zdolny do dalszego biegu.
 
Miał pan wsparcie innych biegaczy?

Tak. Na trasie pojawili się moi znajomi jak tez nieznajomi. Napierali ze mną nawet po kilkanaście kilometrów. Dostawałem też wiele wiadomości i telefonów ze wsparciem. 


 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce