Michał Rynkowski: „W Polsce dopingują się nawet juniorzy”

 

Michał Rynkowski: „W Polsce dopingują się nawet juniorzy”


Opublikowane w wt., 02/02/2016 - 09:52

– Najlepsze laboratoria antydopingowe w Europie mają Brytyjczycy i Niemcy. Ale my też nie musimy się niczego wstydzić. To jest absolutnie poziom światowy. Potwierdzeniem pozycji Polski jest zresztą to, że Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) zleciła nam ostatnio stworzenie niemal od podstaw systemu antydopingowego w Azerbejdżanie – mówi Michał Rynkowski, dyrektor biura Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie, w drugiej części rozmowy z naszym portalem.

Ujawniona przez dziennikarzy ARD, a potem potwierdzona przez WADA afera dopingowa w Rosji wstrząsnęła światem sportu. A jak to wygląda w Polsce? Czy przez ostatni rok zaobserwował Pan zwiększone zainteresowanie organizatorów zawodów w przeprowadzaniu badań?

Michał Rynkowski: Niestety nie dostrzegłem takich tendencji. To, co wydarzyło w Rosji nie wpłynęło w żaden sposób na naszą pracę. Dotyczy to zarówno działalności kontrolnych jak i edukacyjnych. W 2015 r. realizowaliśmy, więc wszystko zgodnie z harmonogramem, a testy przeprowadzane podczas wydarzeń komercyjnych były czymś marginalnym. Widocznie nadal ok tysiąca złotych za sprawdzenie jednej próbki to cena za wysoka dla większości organizatorów. Możliwe, że zmiana nastawienia nadejdzie w 2016 roku.

Skandal, o którym mówimy wiązał się w dużej mierze z tuszowanie przypadków dopingu w Rosji. Czy spotkał się Pan z podobnymi sytuacjami w Polsce? Innymi słowy, czy był pan narażony na jakieś naciski?

Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Nikt nigdy nie próbował wpływać na pracę komisji. Oczywiście dzwonili do nas różni ludzie z sugestiami, że należy zbadać jednego, czy drugiego zawodnika, bo jego forma budziła wątpliwości. Braliśmy te informacje pod uwagę podejmując samodzielnie decyzję o przeprowadzeniu kontroli.

Zbliżają się Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. To czas zwiększonej pracy dla Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie. Czy wszyscy polscy olimpijczycy zostaną skrupulatnie przebadani?

Niektórzy trzy, cztery, a nawet pięciokrotnie w ciągu pół roku. I to nie tylko na wniosek naszej Komisji. Podobne badania zlecają związki sportowe i Światowa Agencja Antydopingowa.

Ilu polskich sportowców objętych jest programem paszportu biologicznego? Wydaje się, że to najlepsza obecnie metoda, by na bieżąco kontrolować zawodników.

To prawda. Paszport biologiczny, w szczególności jego część dotycząca profilu hematologicznego zawodnika, pozwala na bieżąco prowadzić kontrolę np. związaną z dopingiem krwi. Sportowiec może być sprawdzany wszędzie i o każdej porze dnia i nocy. Dodatkowo dzięki systemowi ADAMS mamy pełną – stale aktualizowaną przez objętą programem osobę- informację o jej miejscu pobytu. Tego typu paszportem muszą posługiwać się najlepsi zawodnicy konkurencji wytrzymałościowych, m.in.: kolarze, łyżwiarze szybcy, biatloniści, czy biegacze długodystansowi. Łącznie w Polsce takich osób jest około dziewięćdziesięciu.

Z programem ADAMS mieliśmy przez jakiś czas problem. O co chodziło?

Chodziło o kwestie prawne. Serwer obsługujący program znajduje się w kanadyjskiej prowincji Quebec. Do zeszłego roku w tym regionie nie obowiązywały - spełniające standardy europejskie - przepisy dotyczące ochrony danych osobowych. Na szczęście ostatnio ten stan uległ zmianie.

W Polsce dopiero od 30 lat mamy prawo zabraniające stosowania środków dopingowych. Jeszcze później rozpoczęto rzeczywistą walkę z niedozwolonym wspomaganiem. W 1988 r. powołano Komisję Antydopingową, zmienioną później na Komisję do Zwalczania Dopingu w Sporcie. Jest ona finansowana przez Ministerstwo Sportu, a jej budżet to 2 mln zł. Jak to się sprawdza w praktyce?

Budżet Komisji powinien wzrosnąć do 3 mln zł. Dzięki temu moglibyśmy sprawdzać ok 4000-4500 próbek w ciągu roku i zatrudnić dziesięć osób na pełny etap. Konieczna jest też taka zmiana prawa, która umożliwiłaby nam prowadzenie działalności gospodarczej. Dzisiaj nawet nie możemy pozyskiwać funduszy z Unii Europejskiej.

To w jaki sposób organizatorzy komercyjnych zawodów zlecają Wam przeprowadzenie kontroli?

Umowy podpisywane są bezpośrednia z kontrolerami. Sama Komisja nie zarabia na tym ani złotówki.

Jeśli uda się wprowadzić zmiany i będziecie mieć do dyspozycji większy budżet, na co będziecie chcieli położyć większy nacisk w swojej działalności: na badania elity, a może politykę edukacyjną?

Chcemy przeprowadzać więcej badań w sporcie młodzieżowym. Na razie nie wygląda to najlepiej.

Chce Pan powiedzieć, że dopingują się już nie tylko seniorzy?

Jak najbardziej. Nielegalne wspomaganie odbywa się już na poziomie juniorów młodszych. Mieliśmy ostatnio przypadek zawodnika ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Toruniu, u którego w organizmie wykryto testosteron.

Czy ktoś mu podał doping?

Nie, to była jego samodzielna decyzja. Ogólnie, najczęściej młodzi ludzie wpadają, bo podejmują niepotrzebne ryzyko. Kupują przez internet podejrzane odżywki, czy suplementy diety, które przyspieszają spalanie tłuszczu. Ci młodzi nawet nie zastanawiają się, że te medykamenty zawierają zakazane substancje. Każdego roku mamy kilkanaście takich przypadków.

Komisja do Zwalczania Dopingu w Sporcie jest nierozerwalnie związana z akredytowanym przez WADA warszawskim Laboratorium Antydopingowe. Jak Pan je ocenia na tle Europy?

To absolutnie czołówka światowa. Najlepsze laboratoria antydopingowe w Europie mają Brytyjczycy i Niemcy. Ale my też nie musimy się niczego wstydzić. Pracują u nas świetni fachowcy przy najnowocześniejszym sprzęcie.

A jak działalność polskiej Komisji ocenia Światowa Agencja Antydopingowa?

Bardzo wysoko. Dowodem na to jest zlecenie nam przez WADA stworzenie niemal od podstaw systemu antydopingowego w Azerbejdżanie. To kraj, który ma wielkie ambicje sportowe. W zeszłym roku władze tego kraju zorganizowały Igrzyska Europejskie, a teraz myślą o kolejnych wydarzeniach. Tymczasem walka z dopingiem tam praktycznie nie istnieje. Jedynie dwie osoby pracujące w ministerstwie polityki społecznej mają w tej sprawie cokolwiek do powiedzenia.

Życzymy, więc kolejnych sukcesów, szybko wprowadzonego nowego prawa i jak najmniej wpadek dopingowych polskich sportowców.

Rozmawiał Maciej Gelberg


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce