Michała Wojciechowskiego "najważniejsze 5 km"

 

Michała Wojciechowskiego "najważniejsze 5 km"


Opublikowane w śr., 02/09/2015 - 08:28

Michał Wojciechowski, zwycięzca premierowego Biegu Nocnego na 5 km w Krynicy, był jednym z bohaterów ubiegłorocznego Festiwalu. Tarnobrzeżanin jest osobą niesłyszącą ale swoją postawą udowadnia, że wszystko jest możliwe. W tym roku znów spotkamy go w Krynicy.

Jak pan wspomina ubiegłoroczny start w Krynicy i tamtem sukces?

Michał Wojciechowski: Nie spodziewałem się, że będę miał tak dobrą formę. Moja wygrana była dla mnie miłą niespodzianką. Pomimo 10-sekundowej przewagi, walczyć trzeba było do końca. Ciężko było zwłaszcza na podbiegu, zczegółnie że na co dzień mieszkam w Tarnobrzegu i trenuję „na płaskim”. Bardzo dobrze wspominam start w Krynicy. Pamiętam piękną noc, wyjątkową atmosferę, doping kibiców wśród których była również moja mama, która mnie wspierała na miejscu. Tamte wspaniałe emocje pamiętam do dziś.

Ubiegły rok był dla pana bardzo udany. Został pan uznany za „Najpopularniejszego Sportowca Tarnobrzega”, wywalczył też srebrny i dwa brązowe medale podczas Mistrzostw Europy Osób Niesłyszących w biegach przełajowych, które odbyły się w Bydgoszczy. Sportowo ten rok układa się równie dobrze?

W 2015 roku przybyło mi kilka medali: zdobyłem złoto na 10 000m z wynikiem 32:43,43 i brąz na 5 000m z czasem 15:32,44 na Mistrzostwach Europy Osób Niesłyszących w Bydgoszczy. Wywalczyłem też złoty medal na 800m podczas Halowych Mistrzostwach Polski Osób Niesłyszących w Spale. Do tego brązowe medale na 1500 i 800m podczas Mistrzostw Polski Osób Niesłyszących rozgrywanych w Olecku.

Wszystko to udało się osiągnąć mimo, że w lutym musiałem zrobić prawie 5-miesięczną przerwę w treningach z powodu kontuzji prawej pięty. Spowodowało ją złe obuwie do biegania, z twardą podeszwą. Ale w tym czasie troszkę ćwiczyłem, bo nie chciałem stracić formy. Zamiast biegania dużo chodziłem na siłownię i na basen. Oczywiście musiałem też odwiedzać lekarzy i chodzić na zabiegi rehabilitacyjne. Nastąpiła poprawa, ale moje zmagania z kontuzją nie są jeszcze zakończone.

Treningi idą mi dobrze, trenuję coraz więcej w terenie i na hali sportowej w Tarnobrzegu. Jeżdżę też na mityngi na stadionie poza Tarnobrzegiem, bo w moim mieście nie ma niestety obiektu lekkoatletycznego.

Jak zaczęła pana przygoda z bieganiem?

Przygodę ze sportem zaczynałem od piłki nożnej. W wieku kilkunastu lat trenowałem Siarce Tarnobrzeg, jednak moja przygoda z piłką była krótka. Dość szybko zrezygnowałem i skupiłem się na bieganiu. W Krakowie, w szkole średniej miałem dobre warunki do biegania – dużo zielonych terenów wokół szkoły, więc poświęcałem treningom cały rok. Po ukończeniu szkoły spotkałem mojego obecnego trenera Adama Maślankę w Tarnobrzegu i dalej rozwijałem swoje bieganie, swoją pasję.

Co doradziłby pan osobom, które pierwszy raz pobiegną nocą w Krynicy na „piątkę”?

Radziłbym znaleźć miejsce, gdzie przed Festiwalem będzie można trenować podbiegi, bo one stanowią tu największe wyzwanie.

Startuje pan w Krynicy w kilku biegach. Który jest dla pana docelowy?

Najważniejszy jest dla mnie Bieg Nocny 5 km. W pozostałych biegach startuję dla przyjemności. Życzę pozostałym uczestnikom Festiwalu woli walki i wytrwałości oraz wspaniałej atmosfery. Sobie życzę natomiast znalezienia sponsora, który pomógł by mi w osiąganiu kolejnych zwycięstw.

Trzymamy kciuki!

RZ

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce