Rafał Czarnecki: „Bieganie stało się moim nałogiem”

 

Rafał Czarnecki: „Bieganie stało się moim nałogiem”


Opublikowane w śr., 19/08/2015 - 08:51

W kolejnych dniach i tygodniach będziemy Wam przedstawiać tych biegaczy, którzy powinni odegrać najważniejsze role w wyścigu o laury 6. PZU Festiwalu Biegowego. Bez wątpienia do tego grona zalicza się Rafał Czarnecki - drugi zawodnik ubiegłorocznego Koral Maratonu i zarazem pierwszy z Polaków, który zjawił się na mecie królewskiego biegu w Krynicy-Zdroju w 2014 roku. 

W tym roku maratończyk z Bliżyna również wystartuje w Festiwalu Biegowym. Co wybrał? Jaką drogę pokonał, by rywalizować o nagrody w Krynicy? Przeczytajcie.

Czy pamięta jeszcze pan jeszcze ubiegłoroczny Koral Maraton?

Rafał Czarnecki: Oczywiście. Pamiętam, że warunki były trudne. Mój wynik w Krynicy - 2:35:54 to nie był mój rekord życiowy (2:29:17 - red) ale byłem i jestem zadowolony. Był to typowo górski maraton, wymagający. Drugie miejsce jest więc dobre. Zwyciężył Kenijczyk (Joel Maina Mwangi – 2:33.01), co chyba nie powinno dziwić. Zawodnicy z Afryki zdominowali Europę w biegach długich. Nie było żadnych szans, żeby nawiązać z nim walkę.

Dlaczego?

W Krynicy rywal kontrolował sytuację i nie było szans, żeby go dogonić. Bieganie to sport, w którym jest mało loterii. Oczywiście oglądając Igrzyska Olimpijskie czy Mistrzostwa Świata widzimy, że nawet najlepsi schodzą z trasy, ale to jest rzadkość. To się zdarza gdy już walczą o dobre miejsca. Jeśli kontrolują bieg, to tylko Kenijczycy i Etiopczycy wytrzymają te zmagania. Gdybym gonił ich bez opamiętania, też mógłbym zejść z trast. Wolę jedna kontrolować swoje tempo.

Zdrowe podejście...

Mało który Polak chce rywalizować z zawodnikami z zagranicy. Ci mają swoją swoich menedżerów i obstawiają wszystkie zawody w Polsce. Cóż...

Jak Pan ocenia swój tegoroczny sezon? Największy sukces?

Było kilka mniejszych imprez w których brałem udział, ale dla mnie główne starty to maratony. W maju zająłem drugie miejsce podczas 3. PZU Maratonu Lubelskiego (czas 2:39:22- red). Również w maju startowałem w Maratonie Beskid Niski. Zająłem tam piąte miejsce (2:44:48). To był znów typowo górski maraton, bardzo ciężki, który kosztował mnie dużo energii. Z kolei w czerwcu zająłem trzecie miejsce podczas Vitarade Maratonu wokół Jeziora Tarnobrzeskiego (2:38.06). Teraz planuję trzy maratony jesienią. Jeden z nich to oczywiście Koral Maraton.

Z tego co wiem został pan też trenerem lekkiej atletyki w STS Skarżysko Kamienna...

Reaktywujemy bieganie w Skarżysku. Osoby, które kiedyś tu trenowały wyjechały na studia, więc zaczynamy de facto od zera. Mamy zajęcia trzy razy w tygodniu. Zawodnicy biegają na różnych dystansach od 60 metrów do maratonu. Przedział wiekowy jest spory - od grupy 8-9 latków po osoby w wieku 30 i 60 lat.

A kiedy pan zaczynał?

Ja zacząłem biegać dopiero mając 26 lat. Wcześniej chodziłem tylko na siłownię. Może to wyćwiczyło we mnie jakieś mięśnie, ale przede wszystkim wypracowało regularność. W pewnym momencie kolega zaczął mnie wyciągać, żeby biegać razem, bo on to lubił. I chociaż podchodziłem do tego sceptycznie, chciałem też wyrobić kondycję. Z czasem klimat zawodów spowodował, że zaczęło mi się to podobać. Robiłem też szybkie postępy. Po miesiącu treningu biegałem już 10 km w 40 minut, co było bardzo dobrym wynikiem. Z każdym dniem wszystko coraz bardziej mi się podobało, aż bieganie stało się nałogiem. I tak jest do dziś.

Zaglądnęliśmy na listy startowe i dostrzegliśmy, że oprócz Koral Maratonu wystartuje pan także w piątkowym biegu na 15 km. Skąd taka decyzja? 

15 km to będzie bieg rekreacyjny, bez żadnego ścigania. Jest to też dla mnie dobry ostatni trening przed niedzielnym maratonem. Przyjeżdżam już w piątek, bo atmosfera PZU Festiwalu Biegowego jest przepiękna.

Do zobaczenia zatem na miejscu!

RZ

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce