Szymon Kulka najszybszym Polakiem 11. PZU Półmaratonu Warszawskiego

 

Szymon Kulka najszybszym Polakiem 11. PZU Półmaratonu Warszawskiego


Opublikowane w pt., 15/04/2016 - 10:48

Z 8. miejscem i czasem 1:04:18 zawodnik z małopolskiej Ropy był także najszybszym Europejczykiem warszawskiego biegu. Jak ocenia swój występ? Czy była szansa na poprawę wyniku z półmaratonu w Wiązownej, w którym osiągnął minimum na mistrzostwa Europy w półmaratonie (01:03:39)?

Szymon Kulka (nr 11 na zdjęciu): - Swój występ podczas 11. PZU Półmaratonu Warszawskiego oceniam bardzo udanie. Szansa na poprawienie rekordu życiowego była bardzo duża, gdyż biegło mi się komfortowo. Niestety warunki atmosferyczne tego dnia nie sprzyjały szybkiemu bieganiu, co mogą potwierdzić wyniki innych zawodników z czołówki biegu. Dodatkowo biegnąc samotnie, ciężko jest walczyć o wynik w granicy 1:03.

Na metę dobiegłeś samotnie – podobnie było przez większość trasy. Czy sądzisz, że miałbyś szansę na lepszy wynik, gdyby udało się stworzyć grupę wspólnie pracującą na ostateczny rezultat?

W grupie zawsze biegnie się lepiej, gdyż zawodnik nie musi kontrolować cały czas tempa biegu, tylko po prostu skupia się na rywalizacji z innymi. W czasie Półmaratonu Warszawskiego czołowa grupa zawodników – kenijskich biegaczy– ruszyła bardzo mocno w tempie około 2'50/km. Trudno było skleić tę grupę, gdyż tempo narzucone przez nich było dla mnie zbyt szybkie. Sądziłem, że czołowi zawodnicy biegną na wynik w granicy 1:01, co dla mnie obecnie jest nieosiągalne. Początkowo biegłem w grupce biegaczy, których tempo okazało się zbyt wolne i od 5. kilometra musiałem oderwać się od nich i samotnie walczyć z dystansem.

Jak oceniłbyś trasę tegorocznego 11. PZU Półmaratonu Warszawskiego? Sprzyjała dobremu bieganiu?

Pierwsze 10 km trasy półmaratonu było bardzo szybkie. Niestety druga część nie należała do łatwych. Miało na to wpływ kilka czynników takich jak zmiana nawierzchni z asfaltowej na szutrową przez pewną część dystansu oraz zbyt mocny podbieg, na którym zawodnicy tracili cenne sekundy.

Czy start w Warszawie był dla Ciebie celem samym w sobie, czy traktowałeś ten bieg bardziej jako trening lub sprawdzenie swojej dyspozycji na tym etapie przygotowań?

Bieg w Warszawie był dla mnie bardzo ważnym startem. Szykowałem się do tej imprezy, chcąc osiągnąć wartościowy wynik w granicy około 1:03:00. Wiem, że jestem w stanie tyle nabiegać i to tylko kwestia czasu.

W lipcu wystartujesz w Amsterdamie w Mistrzostwach Europy ‒ czy to jest Twój start docelowy, czy masz inne plany i ważne starty przygotowawcze?

Start w Amsterdamie mimo uzyskanego minimum nie jest w 100% pewny. Decyzję o moim występie podejmuje Polski Związek Lekkiej Atletyki, niemniej jednak myślę, że znajdę się w składzie reprezentacji Polski na tę imprezę. Oczywiście swoje przygotowania prowadzę pod kątem tych mistrzostw i jest to start docelowy. Mam w planach kilka startów kontrolnych. Chciałbym również pobiec szybkie 10 km, aby poprawić swój rekord życiowy na tym dystansie.

Jakie są Twoje oczekiwania wobec startu na ME?

Chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony i zająć jak najwyższe miejsce. Zawsze wychodziły mi starty na imprezach międzynarodowych, na których zawsze dawałem z siebie 100%. Lubię startować w barwach Polski i móc reprezentować nasz kraj z orzełkiem na piersi.

Twoim trenerem jest Janusz Wąsowski. Jak długo już razem pracujecie i jak układa się Wam współpraca?

Nasza współpraca rozpoczęła się we wrześniu 2015 roku. Uważam, że trener Wąsowski jest bardzo doświadczony i doskonale zna się na swojej pracy. Dowodem na to są wyniki, jakie osiąga ze swoimi podopiecznymi. Dodatkowo jest to osoba, która bardzo dba o swoich zawodników i profesjonalnie ich prowadzi. Dla trenera bardzo ważny jest każdy szczegół podczas wykonanego treningu, co oczywiście może przynieść zadowalający rezultat na zawodach.

mat. pras.


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce