Atmosfera, organizacja, znajomi, biegi dla każdego i „magiczna” meta – po to przyjeżdżacie na Festiwal Biegowy

 

Atmosfera, organizacja, znajomi, biegi dla każdego i „magiczna” meta – po to przyjeżdżacie na Festiwal Biegowy


Opublikowane w czw., 28/11/2019 - 12:35

Tauron Festiwal Biegowy w Krynicy to już 10 lat historii, czyli dziesiątki tysięcy biegaczy i ich rodzin, przyjaciół i znajomych, którzy wzięli udział w kilkuset biegach. Oni doskonale wiedza, że w drugi weekend września jadą na południowy kraniec Polski, by biegać, spotykać się, wspominać, brać udział w koncertach czy wykładach. Centralnym punktem festiwalu jest deptak i „magiczna” meta koło Pijalni Głównej w Krynicy.

Józef Madej był na każdej edycji Festiwalu Biegowego. Biega zwykle Koral Maraton. W tym roku nie mógł w nim wystartować, bo ze względu na kontuzję nie miał możliwości odpowiednio się przygotować. Ale do Krynicy i tak przyjechał. Wystartował w Biegu w Krawacie i w Życiowej Dziesiątce. Policzyliśmy, że od 2010 roku na metę w Krynicy wpadał już 32 razy. W różnych konkurencjach, ale najczęściej w Krynickiej Mili, Koral Maratonie i Życiowej Dziesiątce. I wcale mu się to nie znudziło.

– Każda meta maratonu to dla mnie wyjątkowe wspomnienie. Nie biegam dla czasu, ale dla zupełnej przyjemności. Kiedy po takim dystansie wbiega się na deptak, gdzie są ludzie oklaskujący nasz wysiłek. To jest coś, czego się nie zapomina – przyznaje Józef Madej.

Tadeusz Kowalczyk to kolejny przykład biegacza, który Festiwalu Biegowego jeszcze nigdy nie odpuścił. Rok temu pobiegł aż w pięciu konkurencjach, dwa lata wcześniej w czterech. Co go ciągnie do Krynicy? – Przede wszystkim atmosfera. Wtedy cała Krynica należy do biegaczy, którzy ją opanowują. Można się spotkać z zawodnikami z różnych rejonów Polski, wymienić doświadczenia, poznać się. To niespotykane nigdzie indziej na taką skalę – uważa Kowalczyk.

Dla wielu biegaczy meta w Krynicy jest „mekką” biegania. Opowiadają, że w najtrudniejszych momentach zwłaszcza podczas Biegu 7 Dolin, kiedy człowiek jest już bardzo zmęczony, czasem u kresu sił, na kilka kilometrów przed końcem dystansu słyszą gwar Krynicy, urywki głosu spikera i muzykę. To zwykle dodaje im sił. A gdy już wbiegną do uzdrowiska, nowe moce wstępują dzięki dopingowi setek kibiców wzdłuż trasy. Wbiegnięcie na deptak i ostatnie kilkaset metrów, to już tak naprawdę droga chwały.

– To wspaniałe uczucie. Zawsze mówiłem, że bez względu jaki dystans się biegnie, to najlepsze jest na końcu. To trzeba oddać Krynicy meta jest magiczna – potwierdza Sebastian Kaproń, który na Festiwalu Biegowym ukończył 100 km i 117 km.

Cezary Cioch ten ostatni dystans wygrał. I też nie ma wątpliwości. – O zdecydowanie tak. Nie ma chyba drugiej takiej mety w Polsce. Długi finisz deptakiem w Krynicy, fantastyczni kibice, coś wspaniałego – potwierdza.

Martyna Kantor należy do czołowych polskich biegaczek. W Krynicy była już pięć razy. To dla niej nie tylko miejsce rywalizacji. – Zjeżdża tu mnóstwo znajomych i to znakomita okazja do spotkań. Nie wypada tu nie być. Większość biegaczy z polskiej czołówki tu się melduje. Mam też ogromny sentyment do tego miasta, gór i okolic – dodaje Kantor.

Kajetan Cyganik podkreśla, że przyjazd na Festiwal Biegowy to dla niego czas spędzania czasu z rodziną. – W Krynicy zawsze czuję się świetnie. Dlaczego? W tym Festiwalu jest bowiem życie. To ludzie, którzy przyjeżdżają z wszystkich krańców Polski, żeby realizować swoją sportową pasję. Za plecami zostawiają stres i nerwy dnia codziennego, a przywożą mnóstwo optymizmu, radości i otwartości – zaznacza.

Debiutanci są pod ogromnym wrażeniem nie tylko organizacji, ale przede wszystkim emocji towarzyszących biegom w Krynicy. – Dla mnie, stawiającej pierwsze kroki w bieganiu po górach, to wszystko było magiczne i sprawiło, że chcę wrócić po więcej. Wrócić i jeszcze raz przekroczyć tę metę! Bo „ta” meta, jest tak samo cudowna jak meta maratonu, która jak wielu biegaczy twierdzi, jest najpiękniejszym miejscem na świecie. Na krynickiej mecie cały czas ktoś finiszuje, kibice wspaniale zagrzewają do walki na ostatnich kilometrach, fotografowie dwoją się i troją, by uchwycić emocje biegaczy, radość a czasem nawet łzy szczęścia – promieniała Aleksandra Baster po debiucie w Krynicy.

AK


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce