Biegowa wyprawa Augusta Jakubika: To już 1000 km!

 

Biegowa wyprawa Augusta Jakubika: To już 1000 km!


Opublikowane w wt., 08/10/2013 - 09:42

Biegowa wyprawa Augusta Jakubika / Fot. www.augustjakubik.pl

Wczoraj August Jakubik przekroczył 1000 km. Dokonał tego zaledwie w 15 dni. Od celu dzieli go już tylko 590 kilometrów. Codziennie biegnie 70 kilometrów, niestety zazwyczaj w deszczu.  Pod tym względem ekipa ma wyjątkowego pecha. Już pierwszy dzień wyprawy okazał się nieprzyjazny i bardzo mokry. Deszcz oznacza także zimy „prysznic” spod kół przejeżdżających samochodów ciężarowych.  Jedynie kilka odcinków w Alpach udało się przebiec w słońcu.

Jednak ani pogoda, ani kilometry nie mają wpływu na wykonanie planu. Na stronie wyprawy jest dokładna rozpiska godzinowa i nadal pozostaje aktualna. Ewentualne odstępstwa od dziennego planu liczone są w minutach, a ekipa pozostaje w niezmiennie dobrym nastroju.

To już 1000 km. Przebiegł pan zupełnie niewiarygodny dystans. Jak się pan czuje?

Przekroczenie 1000 km to był piękny moment. Czuję się bardzo dobrze, nawet lepiej, niż przewidywałem. Właściwie wszystkie kryzysy minęły.

Wspomniał pan o kryzysach.  11. dzień wyprawy był naprawdę wymagający. Były góry, podbiegi, długie  zbiegi. Pojawiły się drobne bóle.

No tak, to był szczególny etap, ale tak naprawdę każdy etap jest inny. Każdy ma swoje lepsze i gorsze momenty. Przy takim kilometrażu różne rzeczy się z człowiekiem dzieją. Dzisiaj ostatnie 20 kilometrów biegł ze mną Zbyszek i twierdził, że ledwo nadążał. Podobno było bardzo szybko, mimo że miałem już w nogach 50 kilometrów.

Czy buty wytrzymują ten kilometraż i deszczową pogodę?

Zabrałem ze sobą 4 pary. Do tej pory wykorzystuję 3 pary, zmieniając je raz dziennie.  Nie mam żadnych problemów ze sprzętem. Wszystko było dobrze przygotowane. Moim jedynym rozczarowaniem jest ta pogoda. Jesteśmy już niemal w Wenecji, marzyliśmy o słońcu, ale niestety przez sześć godzin lało. Dobrze się składa, że akurat w miejscu noclegu mamy pralkę. Po takim dniu jest mnóstwo prania. W Alpach było zimno, ale czasem wychodziło słońce. Słoneczna  pogoda trafiła się też w weekend w Planicy. We Włoszech mamy wyższą temperaturę. Takie przyjemne 17-18 stopni, ale za to pada.

Zostawił pan już za sobą Alpy, czy teraz jest  łatwiej?

Trasa na pewno jest łatwiejsza, ale warunki pogodowe są trudniejsze niż w Alpach.  Jednak meta jest coraz bliżej. Jestem tylko człowiekiem i każdego dnia zdarzają mi się drobne kryzysy. Nie jest to jednak nic szczególnego. Niektórzy mają takie kryzysy podczas jednego maratonu. Kilometry maleją i świadomość, że za tydzień będziemy na miejscu, bardzo pomaga psychicznie.  Nogi już nie puchną i wierzę, że wytrzymam jeszcze ten tydzień i 16 października spełnię swoje marzenie.

My też wierzymy, że się panu uda

IB

Fot. www.augustjakubik.pl

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce