Fotografia sportowa nie może być karykaturą - rozmawiamy z Tomaszem Szwajkowskim

 

Fotografia sportowa nie może być karykaturą - rozmawiamy z Tomaszem Szwajkowskim


Opublikowane w wt., 17/08/2021 - 21:56

Podczas Festiwali Biegowych robią nam dziesiątki tysięcy zdjęć, sami pozostając w cieniu. Przed tegorocznym, 12. Festiwalem Biegowym postanowiliśmy to zmienić. Poprosiliśmy naszych wspaniałych fotografików i fotoreporterów by powiedzieli nam coś więcej o sobie. Jako pierwszego prezentujemy Tomasza Szwajkowskiego, biegacza i fotoreportera Festiwalu Biegowego:

Od jak dawna fotografujesz uczestników Festiwalu Biegowego?
- Zaraz, niech sprawdzę… No tak, to już będzie piąty raz. Pojawiłem się na Festiwalu Biegowym w 2017 roku.

Da się zliczyć, ile zdjęć stąd zrobiłeś?
- Tak na szybko licząc sądzę, że około trzydziestu  tysięcy.

Pewnie przyjemnie się fotografuje biegaczy, bo to ludzie, którzy bardzo lubią się uśmiechać. To mnie właśnie uderzyło na pierwszym moim festiwalu - jak wiele jest uśmiechniętych osób. Masz podobne wrażenie?
- To prawda, myślę, że to zasługa świetnej atmosfery Festiwali Biegowych. Za każdym razem przyjeżdża na nie po kilka tysięcy osób, więc można spotkać znajomych, ale zawsze jest też okazja poznać kogoś nowego. Bardzo lubię tu być, bo ludzie są otwarci i przyjaźni, wszyscy czują, że przebywają w swoim gronie. Przyjeżdżają by rywalizować, ale przede wszystkim dobrze się bawić bieganiem. Często na twarzach widać też wyczerpanie i ból. No, ale potem, za linią mety, radość jest tym większa. Ubiegłoroczny Festiwal był pod tym względem nieco inny…

Pandemiczny?
- Maseczki, płyny antybakteryjne, ograniczenia… Wszystko przypominało, że na świecie nie jest jeszcze dobrze. Na szczęście można było to z siebie wybiegać.

Też biegasz?
- Tak, zacząłem biegać osiem lat temu. Mam ciągle kontakt z imprezami sportowymi, u siebie w Poznaniu też robię wiele zdjęć podczas wydarzeń profesjonalnych i amatorskich, więc w końcu za namową znajomego z grupy Night Runners postanowiłem spróbować.

To pomaga w fotografowaniu biegających?
- Na pewno. Jak by to wytłumaczyć… Przede wszystkim nie robię nikomu takich zdjęć, jakich sam nie chciałbym dostać po biegu. Jak mówiłem, bieganie wiąże się czasem z ekstremalnym wysiłkiem, więc nietrudno uchwycić jakiś grymas, czy awaryjną sytuację. Oczywiście, nie wszystkie moje zdjęcia się wszystkim podobają, ale nigdy nie daję takich, gdzie ktoś wygląda karykaturalnie. Nie wszystkie są publikowane.

Zdarzają się też pewnie śmieszne sytuacje. Biegacze maja zresztą do siebie duży dystans, co najlepiej chyba widać podczas Biegu Przebierańców.
- Właśnie z Biegu Przebierańców pochodzi jedno z moich ulubionych zdjęć: kiedy superbohater próbował gonić złodzieja i pokonała go taśma wygradzającą trasę biegu.

A zdjęcie, które było najtrudniej zrobić?
- Najtrudniej, ale i najłatwiej jest robić zdjęcia zawodnikom wbiegającym na metę po najdłuższych dystansach. Bo wtedy na ich twarzach widać wszystko, są tu największe emocje, są już tak blisko, a są już tak zmęczeni... Ale – tak jak mówiłem – tym bardziej staram się selekcjonować zdjęcia.

Jako biegacze lubimy sobie robić zdjęcia? Lubimy, gdy ktoś nam je robi?
- Trudno generalizować, ale myślę, że większość osób chce mieć je choćby na pamiątkę, zwłaszcza jeśli przyjeżdża się z drugiego końca Polski, by przebiec jeden z najtrudniejszych dystansów. Oczywiście dobre zdjęcie, ale o takie coraz trudniej, choć - paradoksalnie - zdjęcia robi coraz więcej osób – aparatami, komórkami, czym popadnie. Największą bolączką jest to, że ludzie nie przeglądają nawet zrobionych zdjęć, wrzucają co mają prosto do sieci.

Jak więc wśród tłumu osób robiących zdjęcia poznać ciebie, by wbiec ci przed obiektyw, mając nadzieję, że uchwycisz nas z dobrej strony i znajdziemy się potem na stronie festiwalbiegowy.pl?
- Utarło się, że podczas Festiwalu Biegowego najczęściej jestem w Miasteczku Biegowym i jego okolicach. A po czym mnie rozpoznać? Po dwóch sporych, białych obiektywach; jeden z jednego, drugi z drugiego boku. No i po charakterystycznej, białej czapeczce!

 

 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

A post shared by FIT LOVERS (@fit.lovers)

Tomek – niby informatyk od lat, jednak jego prawdziwa pasja to fotografia. Fotografia, która nie była miłością od pierwszego wejrzenia. Z czasem zaprzyjaźnił się z aparatem, obiektywami… i ludźmi, których fotografuje. Rozpoczynał jako fotograf ukazujący codzienność na poznańskich ulicach, dziś zajmuje się głównie fotografią sportową.

Uwielbia uwieczniać walkę, moc, siłę, szybkość, odwagę, radość, frajdę, śmiech, łzy, zwycięstwo, a także porażkę. Od czasu do czasu pobiega, pojeździ na rowerze. Stara się mieć czas wypełniony w 100%. Otwarty na ludzi, pomaga każdemu, kto tej pomocy potrzebuje. 

Od 2013 roku tata Piotra. Od 2017 roku dyrektor i jeden ze współorganizatorów biegu charytatywnego Niebieska Fala. 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce