Jarek Gniewek i Dariusz Trener wygrywają Iron Run! „Ta konkurencja jest po to, żeby się wykończyć”

 

Jarek Gniewek i Dariusz Trener wygrywają Iron Run! „Ta konkurencja jest po to, żeby się wykończyć”


Opublikowane w ndz., 13/09/2015 - 18:31

Spędzili ze sobą 3 dni. Zaprzyjaźnili się ze sobą, pomagali sobie na trasach 8 biegów. Przebiegli niemal 140 km. Nie mieli czasu na sen, na regenerację, na korzystanie z bogatego programu artystycznego 6. PZU Festiwalu Biegowego.

Biegali nocą, rano i w środku dnia. Pod górę, po górach i po płaskim. Pokonywali trasy krótkie i zaledwie kilkumetrową. Byli największymi bohaterami imprezy. Z tym nietypowym wyzwaniem próbowało sobie poradzić ponad 70 osób. Do końca dotrwało ich ponad 50.

Faworytem zawodów od początku był Jarosław Gniewek. Jego celem była obrona tytułu sprzed roku. Cel osiągnął, ale nie przyszedł mu on łatwo. Pierwszym wyzwaniem okazał się B7D 64km. Był to jego maratoński debiut, więc obawiał się go najbardziej. Tymczasem z zadaniem poradził sobie koncertowo, tyle że przeszarżował.

Swoje pierwsze w życiu ultra zakończył zwycięstwem. Zapłacił za to jeszcze tego samego dnia wieczorem. Trasę Minimaratonu pokonywał donośnie krzycząc z bólu. Jednak pierwszą lokatę zachował do końca i ostatni, kilometrowy bieg pokonał już tylko pro-forma, by podziękować kolegom i kibicom za wspólną rywalizację.

Dariusz Trener nawet tego, honorowego już startu nie potraktował ulgowo

- W bieganiu nie chodzi o kalkulację. Wszystkie 8 biegów przebiegłem na maksa. Ten ostatni także. Po to właśnie jest Iron Run, żeby się zmęczyć, żeby się wykończyć. Później będę wypoczywał - powiedział nam Dariusz Trener, który rywalizował w kategorii zawodników powyżej 40 lat. Ten sympatyczny biegacz wcześniej wziął udział tylko w jednym ultra, ale biega codziennie… dla zdrowia

- Zacząłem biegać dla zdrowia, ale wiadomo, apetyt rośnie w trakcie jedzenia czyli biegania- mówił zwycięzca Iron Run kategorii 40+.

Dla nas - redakcji i całego zespołu organizacyjnego PZU Festiwalu Biegowego - ogromnym sukcesem jest ukończenie rywalizacji przez naszego szefa i mentora Zygmunta Berdychowskiego. Ostatni tydzień to było dla niego istne piekło sportowe. 

Wszyscy uczestnicy Iron Run docenili jego zaangażowanie i postawę sportową tworząc na mecie ostatniego z biegów szpaler honorowy. Kilka chwil później sam Zygmunt Berdychowski stanął na jego krańcu i przybijał "piątki" z rywalami. Od dziś to jedni z jego najlepszych przyjaciół sportowych. Mówiąc na starcie finałowego biegu "Zaczynajmy już, żeby szybciej skończyć" powiedział głośno to, o czym wszyscy myśleli od festiwalowego piątku...

Teraz wszyscy odpoczywają. Zakwaszony do granic możliwości organizm domaga się regeneracji i snu. Czas na opowieść o tym, co przeżyli w trakcie rywalizacji jeszcze przyjdzie…

IB / GR

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce