Od 80 do 200 km w tygodniu, po asfalcie i w górach... Trenują do BRUBECK IRON RUN

 

Od 80 do 200 km w tygodniu, po asfalcie i w górach... Trenują do BRUBECK IRON RUN


Opublikowane w pt., 31/05/2019 - 08:19

BRUBECK IRON RUN to konkurencja, która co roku rozpala emocje. Jej uczestnicy mają do pokonania trasy aż 9 biegów, które w tym roku mają długość 100 mil! Konkurują między sobą na umiejętność znoszenia bólu i szybkość regeneracji, bo w dedykowanym namiocie w ciągu trzech dni stają się przyjaciółmi na całe życie.

Z początkowych chęci i deklaracji dotyczących miejsc i czasów, z każdym biegiem zostaje coraz mniej. Pojawiają się kontuzje, niewyspanie, zmęczenie, kłopoty z żołądkiem i motywacją. Bo do tego wyzwania trzeba podejść dobrze przygotowanym i mądrą taktyką.

Podejrzeliśmy, jak wyglądają przygotowania trzech zawodników, których zobaczymy w tegorocznej rywalizacji. Dwóch z nich zadebiutuje w Iron Runie, jeden wystartuje po raz drugi.

Maciej Rajczak festiwalowe trasy zna bardzo dobrze. Kryniczanin brał udział m.in. w Biegu 7 Dolin, ale wśród „ludzi z żelaza” będzie debiutował. Na liście Iron Run znalazł się w poszukiwaniu nowych wyzwań.

– Chciałem spróbować czegoś nowego, ale nie szykuję się w jakiś szczególnie odmienny sposób. Chciałbym trochę bardziej popracować nad prędkością. W BRUBECK IRON RUN czeka mnie trochę biegów szybkościowych ograniczonych limitem czasowym - mówi Maciej, który na przygotowania do startu poświęci w sumie 6 miesięcy. Tygodniowo biega od 80 do 100 km, ale wbrew miejscu zamieszkania, nie tylko po górach.

– Jestem asfaltowcem. Jeśli objętościowo wychodzi 80 km, to z tego 50 km jest po asfalcie, 30 po górach. Gdy biegam 100 km, to jakieś 65 km robię na ulicy – opowiada.

Maciej w każdym biegu startowym, daje z siebie wszystko, co skutkuje ogromnym zmęczeniem. Na festiwalową etapówkę ma jednak plan.

– Krótsze biegi będę pokonywał tak, żeby się zmieścić w limicie i nie wyżyłować do końca. Przewagę chciałbym wypracować na biegu ultra (80 km w sobotę - red.) i podczas maratonu (w niedzielę). Za sukces uznałbym miejsce w pierwszej dziesiątce, w mojej kategorii wiekowej – twierdzi.

Jednocześnie to właśnie biegów, które mają mu dać przewagę, Maciej obawia się najbardziej. Szczególnie, że tegoroczny start w Krynicy będzie też sprawdzianem, jego nowej diety. Krynicki biegacz został w tym roku weganinem. Zrzucił również kilka kilogramów.

W innej części Polski swoje przygotowania do BRUBECK IRON RUN realizuje Sebastian Marszałek, który do Krynicy przyjedzie po raz drugi. Gdyński biegacz podczas Festiwalu Biegowego ukończył Bieg 7 Dolin.

– Gdy rok temu zobaczyłem finiszerów Iron Runa pomyślałem, że za rok muszę tego spróbować i znaleźć się w tym gronie – wyjaśnia swoją motywację Sebastian, który solidnie przepracował zimę, zrobił ultramaraton, ze Świnoujścia do Gdańska, zadebiutował również w triathlonie. Dla niego BRUBECK IRON RUN, podobnie jak dla Macieja, będzie pierwszym takim wyzwaniem. Dlatego nie oszczędza się podczas biegów.

– I zawsze mówię, że już nigdy więcej. Ale szybko zmieniam zdanie w tej sprawie! Myślę, że tutaj powiem, że już nigdy więcej, dopiero po ukończeniu całego wyzwania – mówi.

Ultramaratonu Sebastian się nie obawia. Bakcyla biegania w terenie połknął w Karkonoszach, ale w swojej Gdyni również znajduje miejsca do trenowania podbiegów.

– Tylko tak się mówi, że nad morzem nie ma górek. W Trójmiejskim Parku Krajobrazowym są przewyższenia. Może to nie są jakieś wielkie góry, ale zmęczyć się tam można – zapewnia nas Sebastian, który za swój sukces w Krynicy uzna ukończenie biegów w limicie. Najbardziej obawia się maratonu.

W ramach przygotowań do startu, w jego planie znalazło się m.in. bieganie trzy dni pod rząd długich dystansów. Ma go to przyzwyczaić do bólu i nauczyć szybkiej regeneracji.

Janusz Gawron zgłosił swój udział w TAURON Festiwalu Biegowym po raz trzeci. Dwa lata temu spełnił jedno z biegowych marzeń.

– Iron Run to etapówka, która jest przygodą życia. Nie da się tu pobiec wszystkich biegów na maksa. Trzeba tę imprezę potraktować z głową i zapasem sił – przestrzega Janusz, który w tegorocznych przygotowaniach dołożył kilometrów. Tygodniowo biega od 150 do 200 km. Większość z nich robi w górach, a jednak najbardziej obawia się właśnie biegu w górach.

– To będzie nowa trasa i na dodatek dłuższa. Myślę, że to mega wyzwanie dla każdego!

Ze względu na krynicki start, Janusz czasami biega dwa razy dziennie. Do pracy i z pracy. Wyciągnął również wnioski z pierwszego występu w tym wyzwaniu. – Wtedy wszystko popsułem na samym początku. Niepotrzebnie spaliłem się w pierwszym biegu i już drugiego dnia miałem problemy. Pierwszy dzień trzeba potraktować na dużym luzie. Wszystko rozgrywa się w górach i na maratonie – analizuje.

Sukcesem dla naszego rozmówcy będzie ukończenie w limicie, ale po cichu marzy o pierwszej ósemce w kategorii wiekowej.

Na liście startowej BRUBECK IRON RUN jest już blisko 130 osób – w tym weterani i obrońcy tytułów, mimo, że niemal każdego roku to wyzwanie staje się trudniejsze. Jeśli chcecie się znaleźć w tym zacnym gronie, to jest ku temu dobra okazja. Zapisy trwają TUTAJ.

IB


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce