Piotr Myślak: relacja z Biegu św. Huberta w Tucholi

 

Piotr Myślak: relacja z Biegu św. Huberta w Tucholi


Opublikowane w śr., 31/10/2012 - 11:17

Jak co roku w weekend poprzedzający imieniny Huberta, swoje święto obchodzą myśliwi, jeźdźcy oraz leśnicy. Jest to czas, w którym jeźdźcy kończą sezon, a myśliwi zaczynają łowy. Jedni gonią lisa, a inni wspominają sezon, który właśnie się kończy. Z tej właśnie okazji od trzech lat organizowany jest bieg św. Huberta w Tucholi, mieście położonym w Borach Tucholskich. Miasto znane z pięknego położenia, lasów pełnych zwierzyny i szkoły leśnej. Rok temu byłem tam pierwszy raz. Impreza mnie urzekła, więc postanowiłem, że w tym roku nie może mnie tam zabraknąć.

W Tucholi zameldowałem się około godziny 9.30. W biurze zawodów, które umieszczone było na hali widowiskowej, nie było jeszcze za dużo osób, więc odbiór numerów oraz pakietu odbyło się bardzo sprawnie. W pakiecie oprócz numeru, agrafek znalazła się butelka wody, napój typu fanta, sprite oraz skarpetki do biegania.  Więc pakiecik przyzwoity jak na cenę wpisowego, które w tym roku wynosiło 30 złotych płatne na konto lub w dniu zawodów 50 złotych. Prawdziwy szturm biuro przeżyło około godziny 10.oo-10.15 jednak wszystko poszło bardzo sprawnie. Do dyspozycji biegaczy było całe zaplecze hali. Dużo szatni zarówno męskich i damskich sprawiło, że każdy znalazł kawałek miejsca, w którym mógł się przebrać. O godzinie 11 ruszyły pierwsze autobusy z biegaczami na start. W tym roku, ze względu na dużą liczbę biegaczy wyjazd ten był podzielony na dwie tury. Co niestety spowodowało, że start przy trąbkach uczniów szkoły leśnej zostało opóźniony o około 15 minut.  Opóźnienie to wiązało się z dodatkowo rozgrzewką, ponieważ ta pierwsza została szybko zniweczona przez niską temperaturę, która rozebranym biegaczom dała się we znaki. Trasa biegu w większości przebiegała przez lasy. Drogi zamiennie były ubite i lekko piaszczyste. Profil w tej części trasy wydawał się być lekko z górki. Na 11 kilometrze zawodnicy wybiegali ku Tucholi na drogę asfaltową. Wtedy również zaczęły się największe trudności.  Był to długi podbieg aż do tabliczki Tuchola i jeszcze troszkę.  Z góry rozciągał się widok na Tucholę i można było z niej dostrzec mury hali, w której zlokalizowana była meta.

Zawody ukończyło 360 zawodników. Wśród kobiet wygrała Kamila Grzonka z czasem 1.03.28, a wśród panów Damian Kabat z czasem 48.06. Mnie przypadło miejsce 8, z którego jestem niezwykle zadowolony. Czas 54.16, który uzyskałem stał się moim nowym rekordem życiowym na tym dystansie. Czas ten cieszy jeszcze bardziej, ponieważ trasa nie należała do najłatwiejszych, a gdzieś w środku siebie czułem niedawno przebyty maraton w Poznaniu.

Po biegu na każdego zawodnika czekał zarówno medal, ciepły prysznic oraz przepyszny myśliwski bigos z kiełbaską. W tłumie zdało się słyszeć same pozytywne opinie na temat przebiegu trasy, a także samej organizacji imprezy. Po chwili odpoczynku najlepsi zostali nagrodzeni w kategoriach open, a także wiekowych. Nagrody przyznawane były przy dźwiękach myśliwskich rogów. NA koniec ceremonii odbyło się losowanie drobnych nagród AGD/ RTV, na które wszyscy z niecierpliwością czekali. Szczęśliwcy wrócili do domów z miłą niespodzianką i zapowiedzieli powrót w przyszłym roku.

Ze swojej strony oceniam ten bieg bardzo dobrze. Niczego na nim nie zabrakło. Zarówno wspaniałych czasów, zaplecza socjalnego i wspaniałej atmosfery. Jestem niezwykle zadowolony ze swojego wyniku na koniec obecnego sezonu. Czy gdzieś jeszcze wystartuję? Tego nikt nie wie?


Piotr Myślak jest Ambasadorem Festiwalu Biegowego.

 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce