Zamieć, jakiej najstarsi górale nie pamiętają [ZDJĘCIA]

 

Zamieć, jakiej najstarsi górale nie pamiętają [ZDJĘCIA]


Opublikowane w pon., 28/01/2019 - 08:42

Takiej zimy w Beskidach nie było od dziesięciu lat – powiedział nam przed startem 6. edycji Zamieci w Szczyrku dyrektor biegu Michał Kołodziejczyk w sobotni ranek 26 stycznia. A ponieważ historia 24-godzinnego ultramaratonu na Skrzyczne sięga tylko 2014 roku, siłą rzeczy warunki na trasie zapowiadały się najcięższe od początku jego istnienia. Takich ilości śniegu najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego nie widział od dawna. Do tego prognoza zapowiadała, zgodnie z nazwą biegu, silny wiatr, śnieżycę i zamieć w partiach szczytowych góry.

Tegoroczną nowością był towarzyszący bieg Zawierucha na zupełnie nowej, 27-kilometrowej trasie wokół Szczyrku, przez Przeł. Karkoszczonkę, Kotarz, Przeł. Salmopolską, Malinowską Skałę i Skrzyczne. Tylko zbieg do Szczyrku pokrywał się z pętlą Zamieci. Spośród 197 uczestników bieg ukończyło 162, a najszybsi okazali się: Szymon Biel (3:46:31), Sebastian Krosny (3:51:19) i Karol Urbańczyk (3:57:02) oraz Magdalena Ciaciura (4:55:56), Marzena Ogierman-Dykas (5:11:06) i Marzena Butanowicz (5:15:48). Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

O 11:00, a więc godzinę po starcie Zawieruchy i godzinę przed Zamiecią, ruszyła Zadyma, czyli bieg na dystansie jednej pętli Zamieci (14 km i ok. 900 m sumy podejść). Wystartowało w niej 148 zawodników, z czego 147 ukończyło bieg. Wyniki Zadymy pokazały, jakie warunki panują na trasie. Pierwsze trójki mężczyzn i kobiet były następujące: Joachim Mikler (2:09:57), Michał Stopa (2:12:18) i Grzegorz Kubaczka (2:12:47) oraz Dorota Redzik (3:00:25), Natalia Jacek (3:07:02) i Nikola Palicová z Czech (3:07:07). Dla porównania czasy zwycięzcy z dwóch poprzednich lat: 1:23:02 i 1:15:12. Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

Zamiatacze mieli już trasę nieco przetartą przez Zadymiarzy, ale niewiele to pomogło – ogromne ilości kopnego śniegu nie dawały się ubijać. Zapowiadane wiatr i zamieć pod szczytem Skrzycznego nadeszły już podczas pierwszego okrążenia. Później nieco zelżały, by powrócić ze zdwojoną mocą nad ranem i towarzyszyć napieraczom już do końca, czyli niedzielnego południa. Do tego w górnych partiach trasy zadanie utrudniała zawodnikom gęsta jak mleko mgła.

”Na drodze leżał biegacz przykryty folią! Nie ruszał się, nie odzywał!". Z trasy "Zawieruchy"...

W tych ekstremalnych warunkach wyrównana została rekordowo niska ilość okrążeń pokonana przez najszybszych biegaczy z edycji 2017, kiedy na trasie również zalegał kopny śnieg. Tym razem po osiem kółek zrobili: Roman Ficek (22:26:17), Paweł Nowakowski (23:34:13) i Michał Kuśmierski (23:56:40). Najlepsza z pań Małgorzata Pazda-Pozorska pokonała siedem pętli w czasie 20:13:28, przy czym przez długi czas wyprzedzała wszystkich mężczyzn! Damskie indywidualne podium uzupełniły Anna Karolak (6 okrążeń, 20:13:28) i Małgorzata Tomik (6 okrążeń, 21:47:18). Udział wzięło 180 osób.

Wystartowało również 19 dwuosobowych sztafet męskich, 4 kobiece i 9 mieszanych. Aż trzy zespoły panów, mimo trudnych warunków, pokonało po 10 kółek: Niewybiegani – Paweł Dzięgielewski i Krzysztof Kokot (21:52:03), Godziszka Team – Łukasz Pępek i Dariusz Żuławski (22:07:04) i #Januszetrailu – Paweł Perykasza i Adrian Grzelak (23:17:35). W kategorii KK najszybsza była załoga Głupia i Głupsza – Kinga Siwa i Joanna Herok (8 okrążeń, 22:57:46) przed Śnieżnymi Zadymiarami – Sylwią Łysiak i Katarzyną Gramzą (8 okrążeń, 23:39:47) i Biegowym Światem – Beatą Bogdanowicz i Agatą Masiulaniec (6 okrążeń, 21:24:47).

W MIX-ach zwyciężyła ekipa Vlador_Imperium Sportu Team – Dorota Trzeja-Zdanowska i Wojciech Bryja (8 okrążeń, 22:31:57), wyprzedzając Natural Born Runners – Agnieszkę Naudziunas i Wojciecha Szkołę (7 okrążeń, 21:45:23) i Taklubię TSA – Annę Pałachę i Piotra Gromadę (7 okrążeń, 22:13:35). Pełne wyniki wstępne można zobaczyć (indywidualne i sztafety nie są jeszcze oddzielone) TUTAJ.

Najszybsza indywidualnie Małgorzata Pazda-Pozorska to oficjalna rekordzistka Polski na 100 km. Przed dwoma laty była druga, tracąc do zwyciężczyni 42 sekundy. Na ostatnim okrążeniu miała wtedy pół godziny przewagi, lecz nie zdawała sobie z tego sprawy i straciła je... odpoczywając i robiąc zdjęcia na szczycie Skrzycznego. O swoim drugim miejscu i utracie zwycięstwa dowiedziała się dopiero na mecie. – Teraz na wszelki wypadek nie wzięłam już telefonu z aparatem! – powiedziała nam dziś ze śmiechem. – A w ogóle to było trudno jak to na Zamieci, czyli super zabawa. Dwa lata temu też było ciężko, nie wiem, czy teraz bardziej. Nie wiedziałam, że długo byłam przed wszystkimi facetami. Nie zwracałam na to uwagi. Miałam nawet wyjść na ósme okrążenie, ale wtedy się dowiedziałam, jaką mam przewagę nad dziewczynami, i już nie musiałam.

– To był mój pierwszy 24-godzinny bieg, naprawdę trudny, ale bardzo mi się podobał – opowiadał po dekoracji zwycięzca Roman Ficek. Dopiero na ostatnim okrążeniu się dowiedziałem, że prowadzę. Wiem, że jakiś czas Gosia była przede mną, wcześniej dotarła też do mnie wiadomość, że byłem nawet ósmy, więc to się zmieniało...

W sztafetach mieszanych zdecydowanie wygrali Dorota Trzeja-Zdanowska i Wojciech Bryja. – Dla mnie to była zdecydowanie najtrudniejsza Zamieć, jaką pamiętam – stwierdziła Dorota. – A dla mnie to był debiut – dodał Wojtek – ale warunki naprawdę zacne, uwielbiam takie, im ciężej, tym lepiej. – Od samego początku mieliśmy świadomość, że mamy dość znaczną przewagę w MIX-ach – wspominała jego partnerka – chociaż z założenia chcieliśmy pobiec na tyle, na ile siły nam pozwolą. No i się okazało, że tych sił wystarczyło, by wygrać. Sama nie lubię biegać w kółko, ale w sztafecie jest ta dodatkowa rywalizacja i wsparcie.

– Na dzień dobry wyrobiliśmy godzinkę przewagi, a potem ją kontrolowaliśmy – relacjonował Wojtek. – I muszę powiedzieć, że główna w tym zasługa Doroty, która m.in. zrobiła jedną pętlę w 2:26, co było absolutnym dzisiejszym rekordem kobiet startujących zarówno w sztafetach, jak i indywidualnie. Wszystkie pętle też zrobiła szybciej ode mnie. Za rok na pewno wrócimy i damy z siebie jeszcze więcej.

Wkrótce osobista relacja naszego reportera z trasy najtrudniejszej dotychczasowej Zamieci i więcej zdjęć.

KW


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce