Rzeszowska Dycha

 

Rzeszowska Dycha


Opublikowane w pt., 08/08/2014 - 11:46

Gwiazdy polskich biegów średnio i długodystansowych, zagraniczna czołówka, sportowcy, dziennikarze, żołnierze, policjanci, urzędnicy i rzesza amatorów w łącznej liczbie 645 zawodniczek i zawodników pobiegła dziś w premierowej Rzeszowskiej Dysze. – Cieszę się, że Rzeszów biega i potrafi organizować biegi na wysokim poziomie – podsumowała ambasadorka imprezy, olimpijka z Londynu Matylda Kowal (Szlęzak)

Trasa biegu, którą poprowadzono centralnymi i północno-zachodnimi arteriami miasta, spodobała się uczestnikom. Na mecie podkreślali oni też, że dobrze się stało, że Rzeszów ma wreszcie swoja dychę, a więc najbardziej popularny dziś dystans w kraju.

– Było generalnie płasko, ale te kilkaset metrów podbiegów w okolicach galerii Nowy Świat mogło dać się we znaki. Szczególnie, że mamy jesień i powoli kończymy sezon, jeśli już go nie zakończyliśmy – stwierdził w rozmowie z naszym portalem Tadeusz Maj, Ambasador Festiwalu Biegowego z Rzeszowa, który już po raz trzeci miał okazję wystartować w swoim rodzinnym mieście (wcześniej odbył się tu m.in. festiwalowy półmaraton). – Super że Rzeszów ma wreszcie swój bieg na 10 km. Mam nadzieję, że impreza będzie kontynuowana – dodał.

– Trasa przyjemna, choć dobrze się zmęczyłam – tłumaczyła z kolei Karolina Piecuch spod Rzeszowa. – Osobiście wolę jednak biegać w Krakowie, widać większe doświadczeniem tamtejszych organizatorów, choć dzisiejszej imprezie nie mogę nic zarzucić – dodała.

– Wynik ok 45 minut, więc nie było rewelacyjnie. Ale mam dobry argument - trasa była wymagająca – wtórował Krystian Herba. Rzeszowski mistrz trialu rowerowego biega regularnie w Rzeszowie i okolicach w ramach codziennego treningu, ale nie startuje w zawodach. Przyjemności z udziału w domowej imprezie nie mógł sobie jednak odmówić. – Z tego co zdążyłem się zorientować, biega coraz więcej polskich miast. Dobrze się stało, że Rzeszów jest wśród nich – podkreślił.

Szerokim uśmiechem na mecie częstował także por. Paweł Międlar. – Trzeba się ruszać. Szczególnie, że praca siedząca a codzienna droga do domu długa – tłumaczył w rozmowie z naszym portalem rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji. Tak jak inni mieszkańcy Rzeszowa, którzy stanęli do rywalizacji cieszył się z medalu, który zawiesił na szyi.

– Bardzo trzeba docenić to, że Rzeszów chce i potrafi organizować imprezy biegowe. Tutejsi organizatorzy stanęli na wysokości zadania w sprawach logistycznych i przygotowali interesującą trasę. Do łatwych ona nie należała - podbiegi, zbiegi, troszkę zakrętów. Do tego wiatr. Było ciekawie. Bardzo lubię takie trasy, bo preferują one zawodników o takich warunkach fizycznych jak ja. Tym większa moja radość, bo udało mi się wygrać – ocenił z kolei Artur Kozłowski, zwycięzca rywalizacji open.

Rywalizacja najlepszych biegaczy (starcie polsko-kenijsko-ukraińskie) dostarczyła kibicom sporo emocji. Długo bowiem nie było wiadomo kto zakończy ją w glorii zwycięzcy. Rozstrzygnięcia zapadły dopiero na ostatnich metrach. - Rozpocząłem spokojnie, zupełnie inaczej niż Kenijczyk i Ukrainiec, którzy narzucili wysokie tempo. Plan okazał się dobry, bo wyprzedziłem rywali niemal na finiszu – relacjonował zawodnik Asclepios Poltraf Team.

Wśród kobiet emocje były mniejsze. Złudzeń rywalkom nie pozostawiła Tetiana Vilisova z Ukrainy, pewnie prowadząc stawkę od pierwszych metrów biegu. Co ciekawe, aparatura pomiarowa nie wychwyciła czasu biegaczki z Archangielska (przekroczyła linie mety z innym zawodnikiem). Gdy odkryliśmy pomyłkę w zestawieniu wyników – pierwsze miejsce przydzielono drugiej na mecie Kenijce, interweniowaliśmy. Nasze zdjęcia posłużyły za dowód, że to właśnie Ukrainka dobiegła do mety jako pierwsza.

W programie imprezy w Rzeszowie znalazły się też biegi dzieci i młodzieży oraz wyścig na wózkach. Była też spontaniczna akcja charytatywna jednej z grup biegowych, która zadedykowała swój start koleżance dotkniętej stwardnieniem rozsianym. Był też przebieraniec oraz elementy patriotyczne (bieg uświetnił miejskie obchody Narodowego Święta Niepodległości). Ale przede wszystkim wyśmienita zabawa w sportowym duchu.

– Gratuluję wszystkich uczestnikom Dychy. Wszyscy jesteście zwycięzcami. I już zapraszam za rok – podsumował na scenie podczas uroczystej dekoracji wiceprezydent miasta Stanisław Sieńko.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce