Przebiegnięte kilometry procentują

 

Przebiegnięte kilometry procentują


Opublikowane w pon., 19/11/2012 - 14:38

Na początku XX w. mieszkał w Nowej Anglii człowiek o nazwisku Clarence. Wygrał maraton bostoński siedem razy. Wygrałby go jeszcze nie raz, gdyby lekarze nie doradzili mu ograniczenia treningów w celu ochrony przerośniętego mięśnia sercowego (jak się później okazało, serce było powiększone z powodu ćwiczeń aerobowych). Clarence trenował dwa razy dziennie z dużymi sukcesami.

Nie był naukowcem, który po długich badaniach doszedł do wniosku, że dwa treningi dziennie pozwolą mu zostać lepszym maratończykiem. Był drukarzem, który codziennie biegł do pracy i z powrotem. Uznał, że dwa biegi dziennie pasują do jego trybu życia. W weekendy biegał na dłuższe dystanse. Pozwoliło mu to zgromadzić wielkie zapasy siły i wytrzymałości, z których korzystał na zawodach. A także docierać bezpłatnie do pracy. Clarence pochodził z biednej rodziny i nauczył się nie tracić pieniędzy.

Niektórzy biegacze, z którymi Clarence się ścigał, zaczęli analizować przyczyny jego sukcesu i zaadaptowali niektóre jego metody. Wśród nich znaleźli się John A. Kelley i John J. Kelley. John A. wygrał w Bostonie w 1935 i 1945 roku i trzy razy startował w maratońskiej drużynie USA na igrzyskach olimpijskich.

John J. Kelley wygrał w Bostonie w 1957 roku, startował na igrzyskach i wygrał maraton na mistrzostwach AAU w Yonkers aż osiem razy z rzędu. Pomiędzy dwoma Kelleyami legendarny czeski długodystansowiec, Emil Zátopek, ustanowił nowy standard dystansu przebieganego w tydzień. Zátopek do dziś jest jedynym biegaczem, który wygrał na jednych igrzyskach olimpijskich bieg na 5000 metrów, 10 000 metrów i maraton (w 1952 roku w Helsinkach).

W latach 60. XX w. nowozelandzki trener Arthur Lydiard sformułował teorię długich, powolnych biegów jako bazy przygotowującej do treningu wyrabiającego siłę i szybkość. Jego podopieczni zdominowali Igrzyska Olimpijskie w Rzymie w 1960 roku: Snell wygrał złoto na 800 metrów, Halberg złoto na 5000 metrów, Magee brąz w maratonie.

Również w latach 60. Derek Clayton z Australii biegał oszałamiające dystanse i został pierwszym maratończykiem, który zszedł poniżej 2:09. W pewnym momencie krążyły plotki, że Clayton przebiegał 200 mil (320 km) tygodniowo.

W latach 70. długodystansowcy, absolwenci college’u, uznali, że kombinacja długich biegów i przeprowadzanego od czasu do czasu treningu szybkości na bieżni oraz regularne starty w zawodach procentują podczas maratonu. Na igrzyskach olimpijskich w 1972 roku w Monachium amerykańska drużyna zdobyła w maratonie pierwsze miejsce (Frank Shorter), czwarte (Kenny Moore) i dziewiąte (Jack Bachelor). Żadna drużyna narodowa nigdy nie wypadła tak dobrze na olimpiadzie nowożytnej, nawet drużyny z Afryki Wschodniej (Kenijczycy i Etiopczycy). Był to amerykański złoty wiek biegów długodystansowych.

Na następnych igrzyskach w Montrealu w1976 roku, Amerykanie zajęli miejsce drugie (Shorter) i czwarte (Don Kardong). 

Była to niezwykła epoka w biegach długodystansowych w USA. Okres ten trwał do początku lat 80., gdy Amerykanie – Alberto Salazar i Dick Beardsley – stoczyli historyczny pojedynek na maratonie bostońskim w 1982 roku. Pierwsze trzy miejsca w Bostonie w 1983 roku zajęli Amerykanie (Greg Meyer, Ron Tabb i Benji Durden). W 1984 roku Joan Benoit-Samuelson wygrała pierwszy maraton olimpijski kobiet w Los Angeles.

W tym momencie bieganie dużych objętości na Starym Kontynencie i w Stanach przestało być modne. W dużej części dlatego, że naukowcy stwierdzili, że maratończyk nie potrzebuje więcej niż 120 kilometrów tygodniowo, by osiągnąć światowy poziom. Europejczycy i Amerykanie zostali wyparci z pierwszych lokat na ważnych maratonach a ich miejsce zajęli Kenijczycy i Etiopczycy, którzy swój trening oparli głównie na ogromnej objętości treningowej.

 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce