16tys. km dla pokoju, zjednoczenia i... niezwykłych historii

 

16tys. km dla pokoju, zjednoczenia i... niezwykłych historii


Opublikowane w wt., 30/01/2018 - 09:32

Wyzwania pod tytułem Cross Eurasia podjął się... przez przypadek. Myongku Kang, maratończyk od lat mieszkający w Nowym Jorku, był pierwszym Koreańczykiem, który przebiegł 5200 km przez Amerykę.

Zrobił to bez wsparcia. Po zakończeniu biegu, dziennikarze pytali go o plany. 60-latek nie miał żadnych konkretnych zamiarów, ale dziennikarze nie ustępowali i prosili przynajmniej o marzenia. Przyciśnięty do muru powiedział, że skoro zaliczył Amerykę, pora na coś większego. - Po takiej deklaracji nie miałem już wyjścia - przyznał w wywiadzie udzielonym w Bułgarii. Wkrótce zaczął więc realizować pomysł.

Ruszył z Hagi, z holenderskiej stolicy biegnie do Korei. Trasa liczy ok. 16 tys. km. Każdego dnia Myongku Kang pokonuje ok. 45 km. Wszystko dla pokoju na świecie, nadrzędnym celem zaś jest promowanie zjednoczenia obu Korei. Bieg obejmuje także Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną. 

Przebiegł już Niemcy, Czechy, Austrię, Węgry, Serbię, Bułgarię, Turcję i Gruzję, teraz przemierza Azerbejdżan. Nim dobiegnie do Seulu, pokona jeszcze drogi Turkmenistanu, Uzbekistanu, Kirgistanu, Chin i Korei Północnej. 

W większości krajów jest po raz pierwszy, szczegółowo więc spisuje swoje wrażenia. W Gruzji usłyszał od przypadkowo napotkanej osoby: „Jeśli jesteś moim wrogiem, czeka cię mój miecz. Jeśliś przyjacielem - lampka wina”.

Koreański maratończyk nie jest niczyim wrogiem, biegnie wszak w celach pokojowych, dlatego wina, czarnej herbaty, kawy i innych napojów mu nie żałują. Kang chętnie robi przerwy, by wysłuchać historii regionów, lokalnych bohaterów i jego doraźnych gospodarzy. 

Wszystko szczegółowo opisuje na swoim profilu fejsbukowym i robi to w pasjonujący sposób. Dzięki niemu, do Koreańczyków trafiają bogate informacje o mniej znanych miejscach na Jedwabnym Szlaku, o trudnej przeszłości byłych republik Związku Radzieckiego i o... Bożym Narodzeniu w Turcji.

Maratończyk słucha, pyta, notuje, a potem pakuje dobytek i biegnie dalej. Przed nim Iran.

IB

Źródła: Fb/Myongku Kang i Trend News Agency

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce