7. Żorski Bieg Ogniowy pełen życiówek i uczestników! Rekord frekwencji! [ZDJĘCIA]

 

7. Żorski Bieg Ogniowy pełen życiówek i uczestników! Rekord frekwencji! [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 12/05/2019 - 09:55

Święto Ogniowe to ewenement – odbywa się w Żorach od 317 lat! By upamiętnić tragiczne wydarzenia z 1702 roku, kiedy na starówce wybuchł pożar, co roku przez miasto przechodzi uroczysta procesja z pochodniami. Od sześciu lat odbywa się także jej biegowa wersja, czyli Żorski Bieg Ogniowy, który startuje nocą, po głównych obchodach święta. To impreza, która już w pierwszej edycji podbiła serca biegaczy. Pakiety rozchodzą się w mgnieniu oka a zainteresowanie jest ogromne.

Tegoroczną edycję ukończyła rekordowa liczba biegaczy – do mety dotarły 872 osoby. Do pokonania był mierząca 5 km trasa, wiodąca przez ścisłe centrum miasta, w tym dwukrotnie przez Rynek. Jej główną atrakcją są dekoracje w postaci pochodni i świec oraz artyści tańczący z ogniem. Choć nie jest płasko, bo na zawodników czekają dwa dość długie podbiegi, co roku hurtowo padają tutaj życiówki. Zapewne to zasługa niezwykłej atmosfery i fenomenu nocnego biegania.

Większość zawodników to stali bywalcy, którzy przyjeżdżają od kilku edycji. Nam udało się spotkać Kasię Strassberger, która do Żor przyjechała po raz pierwszy: - Jest super! Bardzo lubię nocne biegi a tutaj dodatkowo oprawa ogniowa dodaje uroku. Było mnóstwo znajomych z mojego miasta, z Gliwic. No i zrobiłam życiówkę! Chociaż trasa trudna, bo sporo podbiegów. Na szczęście są fajne zbiegi i można nadgonić… - śmiała się.

Niektórzy nie mogli odpuścić sobie tej imprezy nawet mimo wcześniejszego startu w innych zawodach. Tak jak Ewelina Puchała, która w południe wygrała Maraton Kukuczki w Katowicach a dziesięć godzin później stanęła na starcie w Żorach.

- Szósty rok, więc nie mogłam odpuścić Żorskiego Biegu Ogniowego. Nawet, jeśli wypadł w tym samym dniu, co poranny maraton. Z lekkim bólem, ale dotruchtałam do mety. Nie ścigałam się, wspierałam kogoś innego na trasie – zdradziła biegaczka. – Tutaj po prostu trzeba być, z powodu wspaniałej ekipy HRmax Żory, która organizuje bieg, niesamowitego klimatu, który tworzą te pochodnie. To także najlepsza trasa na piątkę, jaką znam. Chociaż ma podbiegi, jest typowo na życiówkę. Wszyscy, którzy dzisiaj ze mną przyjechali, zrobili życiówki!

- Ja tez jestem tu czwarty albo piąty rok. To jedna z naszych ulubionych imprez i co roku udaje nam się zmotywować do startu coraz więcej osób z grupy. W tym roku jest nas już czterdziestu! – chwalił się Darek Krause, założyciel Radlinioków w Biegu. – Atmosfera tutaj jest niesamowita, ogniowa. Niektórzy mówią, że to jak bajka i biegnie się zupełnie inaczej, lżej…

Zwycięzcą Żorskiego Biegu Ogniowego został, po raz kolejny, Dawid Malina. Choć wynik 15:23 był o około pół minuty słabszy od jego własnego ubiegłorocznego rekordu trasy, wystarczył by wygrać z minutową przewagą. Drugie miejsce zajął Mateusz Wolnik (16:12) a podium dopełnił Jarosław Kożdoń (16:19).

Wśród pań najszybsza była Sylwia Ślęzak, która zwyciężyła z czasem 18:28. Drugie miejsce zajęła Kasia Golba (18:52) a trzecie, podobnie jak przed rokiem, Magdalena Patas (19:01).

KM


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce