Biegi, triathlon, rower mtb. A pan Edmund ma 72 lata i chodzi o kulach!

 

Biegi, triathlon, rower mtb. A pan Edmund ma 72 lata i chodzi o kulach!


Opublikowane w wt., 19/11/2019 - 17:35

Ogromne wrażenie na uczestnikach ostatniego Biegowego Potopu, imprezy organizowanej w południowej Szwecji przez linie promową Stena Line i Fundację Festiwal Biegów, zrobił Edmund Pałasz. 72-letni mieszkaniec Rumi koło Gdyni to były maratończyk i ultras, kilkakrotnie ukończyl m.in. Kaliską Setkę.

Od kilku lat pan Edmund porusza się o kulach, ale to nie przeszkadza mu w uprawianiu ukochanego biegania. Co więcej, z ogromnym samozaparciem startuje w zawodach także w innych dyscyplinach sportu! W Biegowym Potopie w Svartbacksmala koło Kalmaru też wystartował. Mógł w nordic walking, ale nie. Stanął na starcie biegu na 5 km, bo - jak powiedział - „choć porusza się o kulach, wciąż jest biegaczem!”

– Jestem byłym maratończykiem, ukończyłem 71 biegów na królewskim dystansie. Dwa razy startowałem w Berlinie, w Pradze. W latach 70 biegałem ze znanymi sportowcami, naszymi olimpijczykami. Czasem jeździłem z nimi na obozy, dużo się od nich uczyłem.

– Przebiegłem także 5 supermaratonów na 100 km, m. in. 3 razy w mistrzostwach Polski na Kaliskiej Setce, a także w Biegu Pokoju Pamięci Dzieci Zamojszczyzny w Zamościu. Biegałem z Bytowa do papieża Jana Pawła II. Do tego niezliczoną liczbę półmaratonów i biegów krótszych. To było 20-30 lat temu.

Od 15 lat Edmund Palasz jest - jak mówi - „przykuty do kul”. Zapytany co się stało, uśmiecha się z zakłopotaniem – Wstyd przyznać, ale byłem chyba najgrubszym ultramaratończykiem w Polsce. Biegałem maratony poniżej 4 godzin i „setki” ważąc 110 kilogramów! Tyle że zamiast biegać 2, maksymalnie 3 maratony w roku, ja biegałem ich po kilkanaście, czasem nawet tydzień po tygodniu. No i... tak się to musiało skończyć!

– Był taki bieg na stadionie, maraton, czyli 105 kółek. Padał śnieg, było ślisko. A ja, zamiast zejść po jakimś czasie, koniecznie postanowiłem go ukończyć. I rozsypałem się: kości nie wytrzymały, bioderko poleciało. Jednym operacja służy, innym nie. Mnie lekarze zabronili wszystkiego. Miałem tylko siedzieć na „czterech literach”.

To jednak nie oznacza, że pan Edmund zaprzestał biegania. Co więcej... – Ponoć jestem najstarszym zawodnikiem w Polsce, który uprawia triathlon. Mam już zaliczone całe mnóstwo zawodów! – mówi z dumą pan Edmund.

Jak sobie radzi z kulami w pływaniu czy na rowerze? – Pedałuję jedną nogą, a „tutką” się podpieram. Druga kula na plecach. W pływaniu z kolei, przy wejściu do wody moja opiekunka, która jeździ ze mną na wszystkie zawody, odbiera ode mnie kule, a na końcu podaje mi je z powrotem. Dobiegam do strefy zmian, ona zakłada mi buty, skarpety, daje kopniaka w tyłek „na szczęście”, ja na rower i zasuwam! Gdy kończę odcinek kolarski, znów podaje mi kule i ruszam na trasę biegową.

I tak praktycznie co tydzień, czasami nawet dwa starty w weekend. Edmund Pałasz cały czas jest bardzo aktywny. – Może nie uwierzycie, ale ja w ciągu roku biorę udział w ponad 40 biegach! Teraz startuję także w zawodach MTB. Na podjazdach pomagam sobie kulą, potem na plecy i jazda! Lubię pływać, potrafię opłynąć kilkanaście razy molo. Ludzie często nie wierzą, że ja tak aktywnie uprawiam, sport, myślą, że zmyślam. Dopóki sami nie zobaczą! – śmieje się.

W piątek pan Edmund wystartował na 5 km w Biegowym Potopie i wcale nie był ostatni, zostawił za plecami kilkoro zdrowych biegaczy. – Byłem w szoku widząc, jak ten pan zasuwa o kulach pod górę! – mówił zadziwiony Piotr, uczestnik biegowego wyjazdu do Szwecji.

Już następnego dnia, po porannym powrocie do kraju, pan Edmund prosto z promu pojechał do Tczewa, by wziąć udział w biegu na 10 km! A w poniedziałek był 11 listopada, więc... Bieg Niepodległości w Kosakowie nieopodal jego Rumi.

Na zawody sportowe nasz bohater podróżuje z kruczowłosą panią. Elżbieta Deik jest o 4 lata młodsza od pana Edmunda. - Ela to moja opiekunka, asystentka. Jeździ ze mną wszędzie. Kiedyś nie biegała, pomagała mi tylko. Ale potem się wciągnęłą i teraz biegamy razem – cieszy się.

Na zakończenie rozmowy pan Edmund podsumował swoje biegowe życie: - Przez prawie 40 lat moje nogi przebiegły we wszystkich zawodach 50 tysięcy kilometrów. Było tych startów około pół tysiąca. A w ogóle moje bieganie zaczęło się już w wieku 16 lat. Byłem wtedy na przełajowych zawodach powiatowych w Pruszczu Gdańskim. Spodobało mi się... - mówi z uśmiechem.

Podczas wieczornej dekoracji i wręczenie nagród na promie, nikt, nawet zwycięzcy biegów, nie dostał nawet w połowie tak burzliwych oklasków jak Edmund Pałasz. Ale nikt nie miał wątpliwości: panu Edmundowi należy się aplauz. Jest dla wszystkich wspaniałym dowodem na to, że "niemożliwe nie istnieje".

Panie Edmundzie, życzymy zdrowia i ukończenia jeszcze wielu zawodów!

Piotr Falkowski


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce