Biegiem, marszem, na biegówkach, na jednokołowcu... Epokowe Kilometry w Łodzi dla WOŚP [ZDJĘCIA]

 

Biegiem, marszem, na biegówkach, na jednokołowcu... Epokowe Kilometry w Łodzi dla WOŚP [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 12/01/2019 - 21:01

Marszem z kijami lub bez, biegiem, na biegówkach, a nawet innym nietypowym środkiem transportu, można było dziś pokonać dowolny dystans podczas nietypowej imprezy w łódzkim parku na Zdrowiu – Epokowych Kilometrów. Zorganizowała ją drużyna Epoka Nordica, wywodząca się zgodnie z nazwą z nordic walking, ale otwarta na różne aktywności. Przemieszczano się po dwukilometrowej tartanowej ścieżce biegowej, zbudowanej w ramach Budżetu Obywatelskiego. Tartan nie był jednak widoczny spod śniegu, którego mimo odwilży pozostało całkiem sporo. Jedynym warunkiem uczestnictwa było wrzucenie datku do puszki Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, której 27. Finał odbędzie się w jutrzejszą niedzielę.

Rywalizacja na ilość pokonanych kilometrów miała wyłącznie nieoficjalny i honorowy charakter. Warto dodać, że na ścieżce tej niecałe dwa lata temu rozegrano MP w biegu 24-godzinnym, na których Patrycja Bereznowska pobiła ówczesny rekord świata.

Wystartowano o 10 rano przed ZOO, spod specjalnie rozstawionego wielkiego namiotu, w którym na uczestników czekały ciasta, czekolada, owoce, chleb ze smalcem i kiszonymi ogórkami oraz gorąca herbata.

– Pomysł wyszedł od Przemka Stupnowicza, który właśnie jest na trasie – powiedział nam współorganizator Wojciech Kolasa z Epoki Nordica. – Wymyślił on, żeby w tym roku zrobić dla WOŚP nie tylko trening, ale takie quasi-zawody, żeby każdy przeszedł, przebiegł, czy przejechał na biegówkach przynajmniej 2 km. Najwytrwalsi mogą w te sześć godzin pokonać maraton, a nawet ultra. Ważne, żeby się przemieszczać stylem dowolnym – biegiem, marszem nordic walking, spacerem, techniką power walk, na biegówkach... Można nawet biec tyłem, choć na tym topniejącym śniegu to by wymagało ekwilibrystyki! (śmiech) Ma być nawet kolega na jednokołowcu. Jeździ na nim od dawna, więc na pewno nic sobie nie zrobi.

Przedstawicielką „frakcji biegowej” była spotkana przez nas przed startem Marzena. – Chcę zrobić co najmniej 12 kółek, czyli 24 km – opowiadała. – Pogoda sprzyja, nie za ciepło ani za zimno, nawet niezbyt ślisko, bo śnieg trochę zdążył stopnieć. To nie koniec orkiestrowych biegów na ten weekend, bo jutro rano biegam po schodach z Jarkiem Piechotą, a po południu na Jeżobiegu w Zgierzu. Muszę dodać, że w miarę możliwości spłacam dług dla WOŚP, bo cztery lata temu mój synek wkrótce po urodzeniu został uratowany dzięki orkiestrowemu sprzętowi medycznemu. Jutro w Zgierzu pobiega ze mną też mój mąż, którego namówiłam na bieganie.

– Wybrałem dziś jeżdżenie na biegówkach, choć podobno można nawet na rowerze – opowiadał nam Maciej Tracz z łódzkiego MOSiR-u, który też pomógł w organizacji wydarzenia. Warunki nie są idealne, ale dla popularyzacji sportu, a szczególnie nart biegowych, można pojeździć – a przede wszystkim dla Orkiestry! Może się uda zrobić 5 kółek, czyli 10 km.

Pierwszy z dystansem maratonu rozprawił się Michał z Epoki Nordica – już przed 11:00. Z racji obowiązków organizacyjnych zaczął on jednak swój bieg dużo wcześniej, by w tych wymagających warunkach pokonać królewski dystans w 3 godziny i 45 minut. Spotkaliśmy również znanego z łódzkich biegów zamieszkałego tutaj Amerykanina Joe Garcię, który postanowił pobiegać z wózkiem i córeczką jako jego pasażerką. – Może nam się uda również przebiec maraton – powiedział. – Wózek jest zabezpieczony przed wiatrem, ale to i tak zależy od córki. Prawdę mówiąc sam bym wolał, żeby mnie ktoś w ten sposób podwiózł – zakończył ze śmiechem.

Przed zakończeniem imprezy spotkaliśmy Krzyśka Czerskiego z Epoki Nordica. – Maraton był celem, nie wiedziałem czy dojdę, ale doszedłem – relacjonował – bo cały dystans pokonałem techniką power walk. A poza tym to robię maratony z kijami albo bez. Nie biegam, bo wtedy od razu bym czuł kolana. W uproszczeniu można powiedzieć, że power walk to taka odmiana chodu sportowego, w której bardziej pracują ręce. Treningi często się robi z ciężarkami w rękach, albo przyczepionymi do nóg, czy też jeszcze gdzie indziej. Zaletami tej techniki są praca całego ciała i mniejsze obciążenie stawów kolanowych.

Zgodnie z zapowiedziami, pod koniec dnia pojawił się Tomek Gula, by pokonać 12 km na swoim... jednokołowcu, wzbudzając powszechne zainteresowanie. Jak się ma odpowiednie ogumienie, to śliska nawierzchnia nie jest problemem, a poza tym mam napęd na wszystkie koła! – stwierdził ze śmiechem.

W Epokowych Kilometrach łącznie udział wzięło 217 uczestników, spośród których 7 osób ukończyło dystans maratonu, a dwóch pokonało ultra: Grzegorz Stanowski 57 km, a Michał Turoboś 55 km.

KW


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce