„Choinkę biegacz musi wybiegać sobie sam”. Świątecznie w Lublińcu [ZDJĘCIA]

 

„Choinkę biegacz musi wybiegać sobie sam”. Świątecznie w Lublińcu [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 17/12/2017 - 16:48

Od dawna wiadomo, że to, na co zapracowało się samodzielnie, nabiera większej wartości. Na przykład choinka, którą wybiegało się samemu, walcząc z mrozem i śliską trasą, jest cenniejsza od takiej kupionej w sklepie. Podobno nawet pachnie inaczej…

Od pięciu lat w lublinieckich lasach tuż przed Świętami Bożego Narodzenia odbywa się Bieg po Choinkę. Choć nie jest nigdzie nagłaśniany i próżno go szukać w kalendarzach biegowych, cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Listy startowe, zarówno biegu głównego, jak i biegu dzieci, wypełniają się w ekspresowym tempie. Ci, którzy trafią tutaj raz, wracają co roku. Żeby spotkać się ze znajomymi, miło spędzić niedzielę i, przede wszystkim, wybiegać sobie wymarzoną choinkę na święta.

– Własna, to własna, nie to, co kupiona w sklepie – zapewniają dwie panie przed startem. – Damy z siebie wszystko i mamy nadzieję, że choinek nie zabraknie, bo nie jesteśmy zbyt szybkie – dodają. Organizatorzy zapewnili, że specjalną pulę choinek przeznaczą dla biegających pań, nawet jeśli te nie zmieszczą się w pierwszej setce zawodników, którzy według regulaminu mają otrzymać choinki.

Do pokonania jest 5 km leśnej, crossowej trasy, pokrytej śniegiem i miejscami lodem. Kilka osób zalicza mniej lub bardziej groźne upadki. W czołówce trwa zacięta walka o podium, ale większość uczestników przyjechała dzisiaj, żeby dobrze się bawić i zdobyć upragnioną choinkę. Najpierw tę w miniaturze, drewnianą, która zawiśnie na szyi w formie medalu. Później prawdziwą, za talon otrzymany na mecie. Do wyboru, do koloru – pierwsi mogą wybrzydzać i szukać większej, mniejszej, szerszej lub węższej.

Iwona Zamojska wybrała… największą. Choinka przewyższa ją prawie dwukrotnie. – Wybrałam największą, bo dla teściowej. Myślę, że bardzo się ucieszy i zrobi pyszny barszczyk z uszkami – mówi z uśmiechem. – To mój czwarty start tutaj i czwarta wybiegana choinka. Uwielbiam ten bieg. Co roku jest zimno, co roku jest choinka, ognisko i jest bardzo sympatycznie. Przyjechaliśmy całą drużyną, pełnym autokarem.

Miechowicka Grupa Biegowa wyraźnie wyróżniała się w tłumie biegaczy pomarańczowymi strojami. Wystartowało prawie 50 osób. Choinki trafiły do ogromnego bagażnika a zawodnicy do ogniska, przy którym świętowali wspólnie.

Swoje choinki wybiegali też Ola i Krzysztof Piskorz: – Jedna jest męża, drugą wybiegałam ja, ale podarowałam znajomym. Mąż jest tutaj trzeci raz, ja pierwszy i bardzo mi się podoba. To nasz trzecia wybiegana choinka i trzecie święta z prawdziwą choinką. Zawsze mieliśmy sztuczną, ale od kiedy mąż wybiegał pierwszą, zakochaliśmy się w prawdziwych – przyznała Ola a Krzysiek dodał zaraz. – To taka satysfakcja mieć choinkę wypracowaną swoimi siłami. Miło się na nią patrzy. Ona nawet bardziej pachnie!

KM

 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce