Łódzki parkrun nr 300! [ZDJĘCIA]

 

Łódzki parkrun nr 300! [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 24/03/2018 - 20:12

Trzysta tygodni, czyli prawie sześć lat trwa już historia łódzkego parkrunu. Do okrągłego jubileuszu doszło w sobotni poranek 24 marca w Parku im. J. Piłsudskiego, czyli parku na Zdrowiu. Tu właśnie przed tygodniem parkrun przeniósł się z nie tak dalekiego Parku im. J. Poniatowskiego na czas renowacji alejek. W jubileuszowej edycji 5-kilometrowego biegu udział wzięło 160 osób.

– Ten park jest równie znany, jak Poniatowski – powiedział nam koordynator łódzkiego parkrunu Maciej Woźnicki – dokąd mam nadzieję, że wrócimy pod koniec jesieni albo na początku zimy. Bardzo lubię tamtą lokalizację, ale tu są szerokie asfaltowe alejki, dosyć równa trasa, a obok ładne widokowo stawy. Odbywały się tu wcześniej różne inne biegi. Dzięki tej zmianie miejsca na pewno dotrzemy do nowych biegaczy, którzy tu regularnie trenują.

Start i meta nowej trasy znajdują się dokładnie naprzeciw ZOO, po drugiej stronie ul. Konstantynowskiej. Półkilometrowy początek przebiega szeroką aleją między stawami w kierunku dawnego Lunaparku, znaną z Biegu Niepodległości. Następnie dwukrotnie pokonuje tam i z powrotem kilometrowej długości Aleję gen. Orlicz-Dreszera. Ta dwupasmowa alejka ma niewielkie, jednostajne nachylenie, przez co biegnie się nią góra-dół. Miejscowi biegacze często na niej „katują dreszery”, czyli trenują kilometrowe interwały lub ich wielokrotności. Powrót do mety następuje startową aleją. W przeciwieństwie do trasy z Parku Poniatowskiego, która ma 5.13 km, tutaj jest równa piątka z „nieoficjalnym atestem”. Wymierzył ją kółkiem policyjnym atestator PZLA Maciej Tracz.

Prawa autorskie do „katowania dreszerów” posiada Maurycy Oleksiewicz z Szakali Bałut, który zresztą wygrał poprzednią, 299. odsłonę parkrunu – pierwszą w nowym miejscu, jeszcze w trudnych, śnieżnych warunkach. Dziś z kolei najszybsi okazali się: Robert „Badyl” Sobczak (19:06) i Marta Bukowska (20:50).

– Udało się wygrać, mogłem pobiec szybko, bo jutro tylko zającuję na 1:50 – powiedział na mecie Robert, nawiązując do swojego wyjazdu na Półmaraton Warszawski. – Tutejsza trasa jest szybsza, ale nie tak łatwa, jak by się wydawało. Końcówka przed metą jest zdecydowanie pod górkę, no i Dreszer jest góra-dół.

Do Warszawy wybiera się również Piotr Rosiak, który był dziś dziewiąty. To taka moja standardowa procedura dzień przed startem – opowiadał – 4 km spokojnie, pół szybciej i ostatnie pół ze zdecydowanym przyspieszeniem. Nie robiąc sobie krzywdy, nie męcząc się, tak odświeżająco przed jutrem. Poniatowski jest dla mnie fajniejszy – przyznał – tym bardziej, że w nim pierwszy raz w życiu biegłem w zawodach, natomiast tu jest zdecydowanie szybciej, jak jest sucho.

Niektórym jednak bardziej podoba się nowa lokalizacja, a szczególnie miejscowym biegaczom. – Mamy bliżej z domu, więc na pewno będziemy tu częściej bywać w sobotnie poranki – deklarowało kilka osób. – A do tego tu zupełnie nie ma błota, którego często bywa pełno w Poniatowskim – dodała Agnieszka Mikulska. – Dziś było bardzo fajnie, może też dlatego, że truchtałam sobie spokojnie, zamykając trasę.

Niekwestionowaną gwiazdą łódzkiego parkrunu jest Jacek Raczyński, który zaliczył... wszystkie edycje od początku! Na biegu nr 200 zapowiadał, że dociągnie do 250. Opowiedział nam wtedy, że praca pozwala mu na wyjazdy w inne dni. 250 się udało – stwierdził teraz – a trzysetka jakoś przyszła sama. Zobaczymy, jak będzie dalej. Nie wykluczam, że zacznę pomagać jako wolontariusz, ale na razie biegam i jest dobrze!

KW


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce