„Ludzie czekają na ten bieg” – 3. Bieg Gajusza im. Julii Gajzler [ZDJĘCIA]

 

„Ludzie czekają na ten bieg” – 3. Bieg Gajusza im. Julii Gajzler [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 16/12/2017 - 20:46

Znacznie korzystniejsza od zeszłorocznej pogoda i rekordowa frekwencja ponad 400 osób towarzyszyły dziś charytatywnemu Biegowi Gajusza w łódzkim Lesie Łagiewnickim. Dochód z niego przeznaczony jest na Fundację Gajusz, prowadzącą hospicjum dla chorych dzieci w Łodzi. Początki tych zawodów sięgają 2013 roku, kiedy to zbierano fundusze na leczenie walczącej z nowotworem Julki Gajzler. Niestety nie doczekała ona następnej edycji. Od roku 2015 bieg nosi jej imię.

Temperatura minimalnie na plusie, leżący gdzieniegdzie w lesie śnieg i całkiem sporo błota, lecz znacznie mniej, niż w ubiegłym roku. Można powiedzieć, że typowy wczesnozimowy przełaj. Start i meta w okolicach Centrum Zarządzania Szlakiem Konnym przy Wycieczkowej, które stanowi bazę zawodów. Trasa jak zwykle 5.4-kilometrową czerwoną ścieżką w Arturówku, wyznakowaną w ramach projektu „Trasy Biegowe Województwa Łódzkiego”. Rzadko kiedy biegam teraz coś szybszego, prędkość na krótkich dystansach mam żałosną, więc trzeba było odmulić nogi i przewietrzyć płuca. Tym bardziej, że cel biegu bardzo szczytny.

Od początku błoto i rozmiękłe, śliskie liście. I długie, niby łagodne podbiegi – takie najmniej lubię, bo nic się na nich nie zyska samą siłą, a cisnąć trzeba. Co mogłem, odzyskiwałem na zbiegach. Po kolei upatrywałem sobie osoby do dogonienia, siadałem im na chwilę na plecach, po czym odskakiwałem. Jak to był ktoś znajomy, to tym lepiej. Na ostatnim kilometrze zebrałem się nawet na długi finisz, zyskując dalsze kilka miejsc. Wynik 26:15 szału nie robi, ale płuca dobrze przedmuchane.

Miejsca na podium w generalce zajęli: Michał Witkowski (19:59), Rafał Łęgowski (20:02) i Filip Kurowski (20:41) oraz Katarzyna Sadzak (24:41), Agnieszka Jastrząbek (24:48) i Aneta Okuńska-Wejdman (25:03). Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

– To był pierwszy bieg, w którym miałem okazję ponownie wystartować – powiedział nam zwycięzca – w zeszłym roku byłem tu w drugiej dziesiątce. Podoba mi się ta trasa, no i teraz zdecydowanie mniej błota. Pierwsze 2 km prowadziłem, później rywal wyszedł na czoło, ale na ostatniej prostej załączyłem finisz i wygrałem o trzy sekundy!

Trzeci na mecie Filip Kurowski reprezentował Rossbieganych, czyli drużynę sponsorującej zawody firmy Rossmann. – Pierwszy raz tu biegnę, bardzo fajna trasa, chociaż miałem kilka usterek, np. w połowie drogi spadły mi słuchawki, co mnie trochę wybiło z rytmu – opowiadał – ale najważniejsze w tym biegu jest to, że można komuś pomóc, a do tego jest super zabawa i pozytywne emocje.

– Tutaj bardziej od sportowego wyniku liczy się pomoc potrzebującym dzieciakom – potwierdziła najszybsza z pań Katarzyna Sadzak. – Nie było tyle grząskiego terenu co ostatnio, poprawiłam wynik od zeszłego roku, więc jestem zadowolona.

W kategorii K40+ puchar zwyciężczyni odebrała Justyna Grabowska (w rzeczywistości druga, lecz nagrody się nie dublowały). – Byłam zmarznięta, głodna, bez śniadania – śmiała się – więc mi się spieszyło na tę pyszną zupę pomidorową na mecie! Teraz była znacznie lepsza przyczepność, mniej błota – potwierdzała zdanie pozostałych – ale teraz nie mam takiej formy jak rok temu, kiedy wskoczyłam na pudło w open.

Tuż za nią w kategorii przybiegła Joanna Spułtowska, której towarzyszyła suczka Saba ze zgierskiego schroniska Medor w ramach akcji Bieg na 6 Łap, o której pisaliśmy więcej w ubiegłym roku. Z jej synem Adamem i koleżanką Anną Zdanowską pobiegły jeszcze dwa psy z Medora – Jana i Linek. Chociaż już wcześniej były zabierane na przebieżki w zgierskim lesie, dla całej trójki był to pierwszy start w zawodach.

– Ludzie czekają na ten bieg i na długo przedtem dopytują, czy się znowu odbędzie – opowiadała nam Joanna Chmiel, która wraz z mężem Jackiem (oboje są znanymi łódzkimi trenerami, jako Akademia Sport i Zdrowie współorganizują też Bieg 3 Króli i Bieg Piotrkowską) i ekipą Fundacji Gajusz współorganizuje ten bieg – i to jest najważniejsze, że tyle osób co roku chce pobiec w dobrym celu. Teraz dodatkowo pogoda nam dopisała. W zeszłym roku mieliśmy deszcz i błoto po kolana. Dziś w porównaniu z tamtym biegiem było naprawdę sucho.

Biegowa brać z Łodzi i okolic kolejny raz pokazała, że potrafi się zmobilizować, by pomóc potrzebującym. Parafrazując klasyka: Biegaczu, psie Sabo, biegnijcie tą drogą!

KW

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce