ME w Berlinie: Hiszpanie poszli po 3 medale. "W Polsce o chodzie będzie głośno, jeśli..."

 

ME w Berlinie: Hiszpanie poszli po 3 medale. "W Polsce o chodzie będzie głośno, jeśli..."


Opublikowane w sob., 11/08/2018 - 14:26

Zawodnicy z Półwyspy Iberyjskiego zdominowali zmagania w chodzie sportowym na 20 km. Polacy tego startu nie zaliczą do udanych. Rywalizacja została opóźniona z powodu alarmu o ulatniającym się gazie w okolicy trasy.

Tuż przed godziną 11, wspólnie wystartowali uczestnicy i uczestniczki chodu na 20 km. Harmonogram zawodów został opóźniony przez straż pożarną, która sprawdziła okolicę pod kątem wycieku gazu. Zapewniono jednak, że była to standardowa procedura.

Rywalizacja toczyła się na kilometrowej pętli. Start i meta znajdowały się w okolicach Breitscheidplatz, gdzie odbywają się dekoracje medalistów ME. Warunki do rywalizacji były o niebo lepsze niż na dystansie 50 km. Przypomnijmy, że we wtorek w stolicy Niemiec było 31 stopni i nie wszyscy wytrzymali taki upał. Dziś termometry wskazywały już o 10 stopni mniej.

Od początku panowie podążali w zwartej grupie, a stawka topniała wraz z upływającymi kilometrami. Na 18. kilometrze liderem został Hiszpan Alvaro Martin, który nie oddał już prowadzenia do końca. Na mecie uzyskał czas 1:20.42. Żeby pokonać 20 km w takim czasie, trzeba maszerować tempem 4:02 min/min!

Martin o zaledwie 6 sekund wyprzedził rodaka Diego Garcie Carrere. Brąz zdobył Rosjanin Vasilyi Mizinov, występujący pod flagą Autoryzowanych Lekkoatletów Neutralnych.

Chociaż nasz reprezentant Artur Brzozowski długo znajdował się w czołówce i na 17. kilometrze był nawet liderem, został zdyskwalifikowany. Najlepszym z Biało-Czerwonych został Dawid Tomala, który był dziewiętnasty z wynikiem 1:25.06.

Wśród kobiet wygrała Hiszpanka Maria Periez. Wynik, jaki uzyskała - 1:26:36, jest nowym rekordem Mistrzostw Europy. Średnie tempo marszu zwyciężczyzni to 4:19 min/km. Srebro zdobyła Czeszka Aneżka Drahotova, a brąz Włoszka Antonella Palmisano. Polka Katarzyna Zdziebło nie ukończyła rywalizacji. Do momentu zejścia z trasy, utrzymywała się w trzeciej dziesiątce.

O komentarz do rywalizacji chodziarzy poprosiliśmy czterokrotnego mistrza olimpijskiego i dwukrotnego mistrza Europy w tej konkurencji Roberta Korzeniowskiego, który zawody w Berlinie śledził w roli komentatora telewizyjnego.

O opóźnieniu zawodów:

Robert Korzeniowski: - Z dużym niepokojem patrzyłem na początek zawodów. Nie do końca było wiadomo, o co chodzi. Informacja o zapachu gazu była, ale informacja to jedno, a deklaracja godziny rozwiązania tego problemu to dwie różne rzeczy. Równie dobrze problem mógł oznaczać ewakuację połowy miasta. Zawody mogły się nie odbyć, albo odbyć w godzinach wieczornych. Było trochę niepewności. Dobrze, że skończyło się tak, jak się skończyło.

Kobiety były tym przesunięciem zawodów najbardziej poszkodowane, ale jednocześnie świetnie sobie poradziły. Mimo zamieszania, dla nich rywalizacja zakończyła się rekordem mistrzostw.

O emocjonalnym podejściu do sportu:

- Nigdy nie będę podchodził na zimno do chodu. Zawsze będę emocjonalnie zaangażowany i całe szczęście, że tak właśnie jest. Owszem, gdy zakończyłem w 2004 r. moje starty wyczynowe, rozpocząłem pracę dla telewizji, ale nigdy nie straciłem kontaktu z zawodnikami, ani z tym co się dzieje w chodzie i w lekkoatletyce. Mam przecież w tej chwili klub lekkoatletyczny i cały czas myślę, jak budować lekkoatletyczne następstwo i poszukiwać najmłodszych zawodników. Dawid Tomala jest zawodnikiem, który rozpoczął swoją przygodę ze sportem w jednym z klubów, któremu patronowałem i nawet jeżeli dzisiaj mu nie poszło najlepiej, to wiem, że mamy wspólny kawełek historii.

O przebiegu zawodów:

- Dzisiejsze zawody, naprawdę bardzo mi się podobały. Były bardzo odważne i ładnie rozegrane, szczególnie przez panie. Uważam, że mieliśmy bardzo wysoki poziom chodu kobiecego, zakończony rekordem mistrzostw. Bardzo mądra taktyka zwycięzców, zarówno Martina Alvaro jak i Marii Perez. Nie tracili kontaktu z grupą, ale nie angażowali się w liderowanie zbyt wcześnie. Zachowali spokój, zrównoważenie emocjonalne. To się opłaciło.

Obserwowałem twarz Martina i muszę powiedzieć, że był fenomenalnie skoncentrowany przez cały dystans. Na radość i rozluźnienie pozwolił sobie dopiero kilka kroków przed przekroczeniem linii mety. Później widzieliśmy ekspresyjnego, cudownego człowieka. Tak właśnie powinno być. Jestem pod głębokim wrażeniem zwycięzców dzisiejszego chodu.

O popularności i przyszłości chodu:

- Każda dyscyplina cieszy się takim szacunkiem, jakie przynosi wyniki. Dzisiaj w Hiszpanii chód znajdzie się na pierwszych stronach, ale jeśli zapytać Hiszpanów o popularność skoków narciarskich, to raczej się zdziwi. W Polsce o chodzie będzie głośno, jeśli będziemy mieć wyniki.

Zawody w chodzie są z reguły ciekawe dla młodych zawodników. Odbywają się w ciekawych miejscach. W parkach, na rynkach, blisko ludzi, publiczności. W innych dyscyplinach lekkoatletycznych dzieciaki, juniorzy, z reguły nie mają kontaktu z wielką publicznością. O przyszłości chodziarstwa świadczą też liczby. W USA chód jako formę fitnessu uprawia 110 milionów ludzi. To chodzenie sportowe bez sędziów. Chód to konkurencja z przyszłością, jeśli tylko odczarujemy kwestię przepisów.

Wysłuchała w Berlinie Ilona Berezowska


Wieczorem prawdziwa dawka emocji. W finale na 400 m pobiegną Justyna Świety-Ersetic, oraz Iga Baumgart-Witan, natomiast o medale na 800 m powalczą Adam Kszczot, Michał Rozmys i Mateusz Borkowski. Do tego finały oczywiście obie sztafety 4 x 400 m. To może być polska noc w Berlinie!

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce