Nick Symmonds nie jedzie do Pekinu. Awantura o kasę

 

Nick Symmonds nie jedzie do Pekinu. Awantura o kasę


Opublikowane w wt., 11/08/2015 - 13:14

Wicemistrz świata w biegu na 800m, Amerykanin Nick Symmonds (na zdjęciu) nie będzie bronić tytułu w Pekinie. Powodem nie jest kontuzja, a konflikt z rodzimą federacją. Łatwo się domyślić, że poszło o pieniądze.

Symmonds nie znalazł się w kadrze na sierpniowe mistrzostwa świata po tym jak odmówił podpisania oświadczenia regulującego zasady obowiązujące w zespole. Biegacz nie chciał się zgodzić na zapis obligujący go do noszenia strojów firmy Nike, sponsora amerykańskiej federacji lekkoatletycznej (USATF), przez cały czas trwania imprezy. Zgodnie z tymi przepisami jedynymi rzeczami, które mógł samodzielnie wybrać sportowiec były buty, zegarek i okulary.

Kością niezgody nie był sam fakt noszenia strojów ze słynną „łyżwą” na zawodach. Chodziło o to, że od sportowców reprezentacji Stanów Zjednoczonych wymagano, by ubierali się w nie również przy innych okazjach. Symmonds, który co prawda przez siedem lat był związany z Nike, ale od stycznia ubiegłego roku reprezentuje barwy konkurencyjnego Brooksa uznał, że nieprecyzyjne przepisy uderzą w jego relację z nowym sponsorem.

– Dwa lata pracy, by wygrać kolejny medal dla mojego kraju poszło teraz w błoto – powiedział biegacz. – Czy to frustrujące? Oczywiście. Ale żadna część mnie nie żałuje, że to zrobiłem.

Na odpowiedź związku nie trzeba było długo czekać. – Szanujemy decyzję Nicka o rezygnacji z reprezentowania USA na mistrzostwach świata – powiedział dyrektor PR USATF Jill Geer dodając, że warunki, z którymi nie zgadza się Symmonds są powszechnie znane od lat i respektowane zarówno w kraju jak i zagranicą.

Wicemistrz świata dolał oliwy do ognia sugerując, że władze amerykańskiej federacji lekkoatletycznej w nieuczciwy sposób dzielą pieniądze od sponsorów. Według Symmondsa do zawodników amerykańskiej elity ma trafiać zaledwie 8 procent przychodów USATF, podczas gdy w innych dyscyplinach sportu, przede wszystkim w grach zespołowych ponad 50 procent.

Geer nie zgodził się z zarzutami. Jego zdaniem związek mniej więcej połowę swojego rocznego budżetu (14-15 mln dolarów) wydaje na zawodników. Nie jest to tylko gotówka, ale również np. nagrody, stypendia, podróże i ubezpieczenia.

Tymczasem Symmondsa musi podliczyć straty związane ze swoją decyzją. Nie chodzi tu tylko o to, że nie wygra złotego medalu w Pekinie. Jego wybór ma konsekwencje finansowe. Wchodząc w spór z rodzimą federacją Symmonds zrezygnował z szansy wygrania 60 tys. dolarów za triumf w mistrzostwach i sześciocyfrowej premii od Brooksa.

MGEL

źródło: ESPN

fot. twitter

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce