Patrycja Wyciszkiewicz odbudowuje formę. „Przełamałam się”

 

Patrycja Wyciszkiewicz odbudowuje formę. „Przełamałam się”


Opublikowane w czw., 16/08/2018 - 09:11

Patrycja Wyciszkiewicz jest utalentowaną biegaczką, specjalizującą się w biegu na 400-metrów. Trudno wyobrazić sobie polską sztafetę bez jej udziału. Na mistrzostwach Europy w Berlinie była częścią złotej drużyny Aleksandra Matusińskiego, jednym z najważniejszych ogniw sztafety.

Co więcej, z udziałem biegaczki Polki wywalczyły również złoty medal na Uniwersjadzie czy halowych mistrzostw Europy w Belgradzie. W tym roku pani Patrycja była też filarem walki o srebro na halowych mistrzostwach świata w Birmingham.

O podopiecznej Edwarda Motyla rzadziej słychać w kontekście sukcesów indywidualnych, chociaż w 2013 r. była mistrzynią Europy juniorek. Po udanym starcie w Berlinie, Patrycja Wyciszkiewicz do końca sezonu ma jeszcze 3 starty. Nam opowiedziała dlaczego jeszcze musimy poczekać na jej sukcesy i nowy rekord życiowy.

Bez pani trudno wyobrazić sobie sztafetę 4x400m, ale rzadziej sięga pani po medale indywidualnie. Ma pani apetyt na indywidualne medale? Możemy się spodziewać takich sukcesów w przyszłości?

Patrycja Wyciszkiewicz: Mam ogromny apetyt i on cały czas rośnie. Niestety na drodze do tych sukcesów stanęły problemy zdrowotne. To było przyczyną chwilowego przestoju i stabilizacji na jednym poziomie biegowym w granicach 52 sekund.

Czyli poniżej rekordu życiowego?

Tak, mój rekord to 51:31. Mam nadzieję, że już w przyszłym sezonie wrócę do takiego poziomu i będę mogła konkurować z koleżankami. Taka zdrowa, fajna rywalizacja z dziewczynami ze sztafety nas pozytywnie nakręca. Daje nam kopa i motywuje do wytężonej pracy.

Wspomniała pani o problemach zdrowotnych. To nie była kwestia kontuzji a znacznie poważniejsza sprawa. Zdradzi nam pani szczegóły?

Nie funkcjonował dobrze mój układ ruchu. Miałam kłopot ze stawami skokowymi, co jest związane z fizjologią mojego ciała. Praca z fizjoterapeutami na pewno pomogła i jeszcze pozwoli to bardziej unormować. To wszystko miało swoją przyczynę w tym, że w okresie przejściowym, podczas dojrzewania, zaczęłam bardzo szybko biegać. Teraz jednak już wszystko będzie w porządku.

Gdy zmagała się pani z problemami, nie było wiadomo, czy uda się je rozwiązać. Czy przychodziły pani wtedy do głowy myśli o zakończeniu kariery i szukaniu innej drogi?

Poza bieganiem mam jeszcze uczelnię. Miesiąc temu obroniłam pracę magisterską na Uniwersytecie Ekonomicznym. Za chwilę zaczynam kolejne studia, chociaż jeszcze nie zdecydowałam czy będą to studia doktoranckie czy może drugi kierunek magisterski. Nauka jest dla mnie odskocznią. Gdy na bieżni działo się coś złego, miałam kontuzje, nie mogłam trenować, nie rozważałam tej sytuacji, nie tkwiłam w bezczynności, nie zamartwiałam się, tylko zajmowałam się studiowaniem.

Pani bieg w sztafecie mistrzostw Europy może chyba być podstawą do snucia planów na przyszły sezon?

Tak, na mojej zmianie biegło mi się bardzo dobrze. Przełamałam się. Złapałam komfort psychiczny. Czułam się dobrze psychicznie i mam wrażenie, że pobiegłam dobrze technicznie. Teraz zaczynam pracę nad zmianami. Chcę wrócić do poziomu z 2013 r. i chcę poprawić rekord życiowy.

Do Tokio zostały 2 lata. Czy na olimpiadzie zobaczymy, nową, odbudowaną Patrycję Wyciszkiewicz?

Jeszcze pamiętam Rio. Czas szybko płynie i faktycznie jesteśmy na półmetku. Na pewno trzeba już pracować nad formą a zwycięstwo z Europą pozwala wierzyć, że będziemy mogły walczyć ze światem. Medale halowych mistrzostw świata mówią, że jako sztafeta jesteśmy na światowym poziomie.

Rozmawiała w Berlinie Ilona Berezowska


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce