Pierwszy PGE Ultramaraton Nadbużański – udany debiut [ZDJĘCIA]

 

Pierwszy PGE Ultramaraton Nadbużański – udany debiut [ZDJĘCIA]


Opublikowane w pon., 17/09/2018 - 09:43

W sobotę, w nadbużańskim Mielniku odbyła się pierwsza edycja nowego, podlaskiego ultramaratonu. Jego głównym organizatorem jest środowisko biegaczy z Siedlec – Klub Sportowy „Feniks” oraz Gmina Mielnik.

Bieg główny nazwany przez organizatora „Szmerglem”, jak na dystans ultra był krótki: wynosił oficjalnie 50 km, faktycznie około 1-2 km więcej. Jedna, duża pętla kluczyła po nadbużańskich lasach i polach w okolicach Mielnika. Podłoże miało najczęściej charakter szutrowej drogi, asfalt i bezdroża stanowiły rzadkość. Trasa poprowadzona przy Parku Krajobrazowym Podlaski Przełom Bugu, na terenie Wysoczyzny Drohiczyńskiej nie była zupełnie płaska. Na dystansie 50 km uzbierało się ponad 500 metrów przewyższenia.

Dla uczestników mniej zaprawionych z długim dystansem lub takich, którzy wolą szybsze a krótsze wyścigi organizator zaproponował biegi towarzyszące: Chaziora (30 km i około 300 metrów podejść) oraz Szpurta (15 km, 160 metrów podejść). Ich trasy pokrywały się częściowo z trasą biegu głównego. Kto przyjechał do Mielnika wraz z rodziną mógł zabrać dzieci na biegi dla najmłodszych na dystansie kilkuset metrów (Piston).

Start i meta zawodów zlokalizowane zostały na szerokiej, łące w dolinie Bugu, u podnóża zabudowań Mielnika. Miejsce było całkiem malownicze. Starty biegów odbywały się w sobotę od 9 rano, począwszy od trasy najdłuższej.

Prognozy pogody straszyły deszczem lecz ostatecznie, w takcie biegu nic nie popadało. Z czasem przyjemne 14-17 stopni Celsjusza około południa zamieniło się w ponad 20 stopni w słońcu. Nie dość, że w lesie było wilgotno i parno, to jeszcze, w drugiej połowie dystansu, zrobiło się gorąco i słonecznie. Sytuację ratowały punkty odżywcze rozstawione na Szmerglu w trzech miejscach. Na uginających się od przysmaków stołach biegacze znajdowali picie i jedzenie, w tym nawet pierogi! Sam żałuję, że biegnąc w czołówce i walcząc o wynik starałem się możliwie szybko opuścić punkty odżywcze, przez co zjadłem jedynie dwa pyszne pierogi.

Na starcie Szmergla stanęło 143 zawodników. Przyszłego zwycięzcę spotkałem dzień przed startem, gdy w biurze zawodów w mielnickiej szkole odbierał pakiet startowy. – „Nie wiem, ja tu tylko sprzątam” – odpowiedział z uśmiechem, gdy Go o coś zapytałem. Od razu nabrałem podejrzeń, bo taki młody, wycieniowany, uśmiechnięty – ni jak nie przypominał typowego szkolnego „konserwatora powierzchni płaskich”. Poza tym wydawało mi się, że był na plakacie reklamującym bieg.

Gdy dzień później przyszło do ścigania to podający się za „konserwatora” Krzysztof Żebrowski – bo o nim mowa – rzeczywiście „pozamiatał” czołówkę. Blisko 52 km pokonał pierwszy z czasem 3:27:46. Okazało się, że jest medalistą mistrzostw Polski w biegach przełajowych oraz w biegu na 1500 metrów. Dawniej koncentrował się na krótszych biegach na bieżni, obecnie wydłuża dystans. Przebiegł w tym roku dwa półmaratony z wynikiem w okolicach 1:10 na wymagającej trasie. Zapytany na mecie o wrażenia mówił:

Krzysztof Żebrowski: - To moje pierwsze ultra i na razie jestem w fazie nienawidzenia tego dystansu (śmiech). Wydaje mi się, że to przejdzie i może kiedyś coś z tego będzie. Troszkę bolał mnie ten dystans ze względu na to, że byłem nie do końca do niego przygotowany. Ale o to mogę mieć pretensje tylko do siebie. Ogólnie, to co sobie przed biegiem założyłem jeśli chodzi o czas, to zrealizowałem. Trasę znałem częściowo wcześniej. Moja przyszłość w ultra? Może jeszcze nie teraz, może kiedyś. Muszę się obiegać na dłuższych dystansach.

Drugim zawodnikiem na mecie był Damian Walczak (czas 3:33:15), słuchacz z Centrum Szkolenia Policji w Legionowie. Jego biegowy życiorys do pewnego stopnia przypomina życiorys zwycięzcy. Podobnie jak Krzysztof, Damian także biega krótsze biegi na dobrym poziomie (dycha w 31 minut, półmaraton poniżej 1:10). Dla niego I PGE Ultramaraton Nadbużański także był pierwszym ultra. Po ukończeniu dzielił się wrażeniami:

Damian Walczak: - To mój debiut w ultra. Dziś celem było ukończyć w 3:30. Nie udało się, wyszło 3:33, ale to też dobry czas więc jestem zadowolony z debiutu. Trasa trochę mnie zaskoczyła, myślałem patrząc na przewyższenia, że będzie lżejsza. Nie wiedziałem też, że cztery żele mi nie wystarczą skutkiem czego pod koniec wysiadłem energetycznie. Polewałem się wodą na ostatnim punkcie; także uczestnicy krótszych tras użyczali mi wody. Do 30 kilometra biegłem z Krzyśkiem Żebrowskim – to jak wiadomo doświadczony zawodnik. Biegał już maratony, biegał ultra treningowo. Ogromny szacunek dla niego. Rywalizacja miała jeszcze inny kontekst bo Krzysiek jest wojskowym, ja jestem policjantem [śmiech]. Szliśmy „łeb w łeb”, niestety nie udało się [wygrać – redakcja], ale drugie miejsce też jest dobre. Plany na przyszłość? Jeszcze nie wiem, trener chciałby abym biegał „Wingsa” (Wings for Life World Run – red.). Na pewno jeszcze ultra zaatakuję. W planach był Rzeźnik; będę szukał jakiegoś mocnego partnera. Krzysiek wydaje się idealnym kandydatem, ale zobaczymy jak to wyjdzie. Na pewno pobiegnę jeszcze w tym roku maraton.

Trzecim zawodnikiem Szmergla był Jacek Chruściel z Międzyrzeca Podlaskiego (3:47:40), czwartym Łukasz Baranow (3:53:40). Jako piąty dobiegł piszący te słowa (3:57:52).

Wśród Pań najszybsza była Renata Kwiatkowska, która uzyskała wynik 4:55:32. Niedługo za Nią przybiegła Katarzyna Krzeszewska (5:01:35). Trzecia była Agnieszka Markiewicz (5:13:00).

Krótszego, 30-kilometrowego Chaziora wygrał wśród mężczyzn Jarosław Janiszewski (2:12:06), zaś wśród Pań Barbara Jóźwiak (2:30:14). W 15-kilometrowym Szpurcie równych nie miał sobie Andrzej Leończuk (00:51:33). Najlepsza na tym dystansie Pani, Anna Szyszka, przybiegła wraz z czołówką mężczyzn jako trzecia OPEN z czasem 1:02:35.

Pełne wyniki biegu znajdują się TUTAJ.

Polecam Ultramaraton Nadbużański. Do dobrze zorganizowana impreza biegowa, na ładnym a mniej popularnym biegowo południowym Podlasiu. Widać, że organizatorzy starali się nadać jej lokalny koloryt (nazwy tras, pierogi na punktach, piwo i kartacze jako posiłek na mecie). Trasa była bardzo dobrze oznaczona, punkty żywieniowe obficie zaopatrzone. Jedyna drobna rzecz do poprawy na przyszły rok to zapewnienie także niegazowanej wody bo tę lekko gazowaną nie wszyscy dobrze przyswajają. Ultramaraton Nadbużański nadaje się znakomicie na pierwszy bieg ultra; będzie też pasował biegaczom lubiącym biegi krótsze, szybkie i mniej techniczne zamiast bardzo długich, technicznych i pokonywanych wolnym tempem.

Paweł Pakuła

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce